Cyfrowe cudeńka
5-minutowa prezentacja o pojemności 4KB to mniej niż jeden mail. Odpowiedni podkład muzyczny i wirująca przestrzeń na ekranach, wciągają widza w zupełnie inny wymiar. Świat gier komputerowych, bajek czy mitów. Demoscena, to żywy twór wymykający się klasyfikacji. To cuda i możliwości techniki, za którą wciąż tak trudno nadążyć.
Na spotkanie z Demosceną w raciborskiej Książnicy zeszło się wiele osób. Przede wszystkim byli to ludzie, którzy od lat zajmują się uprawianiem tego rodzaju sztuki. Zaproszeni goście, a przede wszystkim główny organizator spotkania, Grzegorz Juraszek w skrócie starał się przybliżyć życie i istotę Demosceny. Potocznie Demoscena to nieformalna grupa ludzi tworzących tak zwane dema. Na świecie istnieje od 1987 roku, do Polski przywędrowała 2 lata później. Wszystko zaczęło się od prężnie działającej w tamtych czasach cracksceny. Crackcherzy, którzy zajmowali się łamaniem zabezpieczeń programowych, najczęściej dołączali do złamanych przez siebie programów intra- niewielkie programy uruchamiane przed docelowym, mające na celu poinformowanie, kto złamał dany software. Po pewnym czasie istota intra znacznie się zmieniła. Nie chodziło już tylko i wyłącznie o funkcję informacyjną, przede wszystkim kładziono nacisk na estetykę.
Technika, która wciąż się rozwijała, dawała coraz to nowsze możliwości tworzenia.
Z ewolucją intra, metamorfozę przeszła też znaczna część cracksceny, tworząc właśnie demoscenę. Wytworem demosceny były i są dema (od ang. demonstration). Ludzie zajmujący się tą działką zaczęli sprawdzać możliwości techniczne. Coraz bardziej rozbudowane i skomplikowane dema musiały doprowadzić do połączenia się scenowców w pewne grupy. Demoscena stała się pewnym rodzajem sztuki. Każdy ma tu swoja działkę, którą się zajmuje. Graficy, programiści, muzycy. W ciągu całego roku odbywają się liczne demoparty, imprezy na których programiści prezentują swoje nowe odkrycia, wymieniają się poglądami, doświadczeniami.
Na piątkowym spotkaniu z Demosceną, zgromadzeni mogli podziwiać, te najnowsze osiągnięcia techniki cyfrowej, które robiły rzeczywiście ogromne wrażenie, jak i te pierwsze, z wyraźnymi niedociągnięciami, stworzonymi na Atari, Commodore czy Amidze. Na polskiej arenie Demoscena jest jednak wciąż zjawiskiem świeżym. Mało znanym. Jednak wart tu wyróżnić pewnego człowieka, Michała Staniszewskiego z Łodzi. To on, jako pierwszy, na zlecenie firmy Sony, stworzył prezentację na konsole playstation 3. To wielka zasługa, i powód do dumy i satysfakcji.
Jak mówił główny organizator spotkania, Demoscena to rodzaj sztuki nie na sprzedaż, brak tu komercji. Ludzie zajmujący się tworzeniem dem, to ludzie z pasją. Robią to, bo lubią. Dema, które tworzą nie są na sprzedaż (chyba, że na zamówienie- patrz Sony), są po to, by nacieszyć oko oglądającego. By wzbudzić w nim pewne poczucie estetyki, piękna i przestrzeni. By przenieść go w inny wymiar i uświadomić, jakie możliwości posiada wciąż rozwijająca się technika.
M. K.
Zobacz także http://www.naszraciborz.pl/kultura/caly/14/1124.html
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany