Elżbieta i Eryk Hnidowie z Krzanowic świętowali diamentowe gody

60. rocznicę ślubu świętowali 7 września państwo Elżbieta (Lisellote) i Eryk Hnidowie z Krzanowic. To właśnie 60 lat temu ślubowali oni sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską i trwają przy swojej drugiej połowie na dobre i na złe. Spotkaliśmy się z nimi, by wspólnie powspominać historię ich życia. Z tej okazji życzenia złożyli im również burmistrz Krzanowic Andrzej Strzedulla i szefowa USC Gabriela Augustyn.
- Ach, przeleciało nam to życie nie wiadomo kiedy i jak. Ledwo co żeśmy się budowali, wprowadzali do nowego domu, a tu już 60 lat po ślubie nam zleciało - wspomina pan Eryk Hnida. Jubilatka pochodzi z Wrocławia, to tam mieszkała z rodziną do 1945 r., potem razem z rodzicami wróciła w rodzinne strony ojca - do Pietrowic. Jubilat natomiast jest rodowitym krzanowiczaninem.
A poznali się na zabawie w Cyprzanowie. - Teraz jest tam sklep, to budynek koło kościoła. Tam kiedyś organizowane były zabawy i tam nasze drogi się spotkały - przywołuje wspomnienia para. Poznali się w 1954 roku i od tego czasu wspólnie idą przez życie. Pani Elżbieta ma skończone 83 lata, pan Eryk jest 2 lata starszy. Ślub cywilny para wzięła 7 września, natomiast uroczystość kościelna miała miejsce dwa dni później.
Para doczekała się trójki dzieci, córki Róży i synów Dariusza oraz Rajmunda (śp. Rajmund zmarł mając zaledwie 50 lat). Mają również dwie wnuczki - Elwirę i Darię, dwóch wnuków Patryka i Simona oraz dwie prawnuczki.
Oboje, choć wiele już w życiu przeszli, nie tracą pogody ducha i optymizmu. - Mama jest po dwóch wylewach, ale mimo to jest bardzo pozytywnie nastawiona do życia. Nie narzeka, jest pozytywną osobą i ciągle powtarza, że życie jest piękne - mówi o mamie córka Róża. To właśnie ona razem z bratową otaczają opieką panią Elżbietę i pana Eryka. - Papa lubi sobie porozmawiać. Ma dobre relacje ze wszystkimi sąsiadami i może poszczycić się naprawdę dobrą pamięcią. Często wspomina historie z czasów młodości - dodaje córka jubilatów. - Szczególnie w pamięci utkwił mi dzień bombardowania w Krzanowicach. Do dziś to doskonale pamiętam, szczególnie to pierwsze. Bombowce pojawiły się na niebie o wpół do pierwszej po południu, leżąc na ziemi widziałem jak te bomby leciały - wspomina ciężkie przeżycia pan Eryk.
Jeśli chodzi o drogę zawodową w młodości pani Hnida pracowała w Kietrzu jako tkaczka. Później skupiła się na gospodarstwie domowym i wychowaniu dzieci, a kiedy pociechy już podrosły podjęła pracę najpierw w cegielni a później w szpitalu, gdzie była salową. Pan Eryk po ukończeniu edukacji pracował jako instruktor w szkole w Głuchołazach, później przez 18 lat pracował przy budowach gazowni i pieców, a następnie podjął pracę w RSP i kółku rolniczym.
Hnidowie podkreślają, że w życiu ważne jest zdrowie i Boże błogosławieństwo. Oboje potrafią cieszyć się wspólnie spędzanym czasem. - Nadal lubię sobie z żoną porozmawiać - uśmiecha się pan Hnida. Jubilatom życzymy jeszcze wielu wspólnych chwil i dobrego zdrowia.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany