Co nas czeka w 2011 roku w Raciborzu

W tym roku będziemy się przede wszystkim łapać za kieszenie. Wchodzi w życie znacząca podwyżka ceny wody i ścieków. Więcej zapłacimy za nieczystości. Rośnie VAT. Jesienią starosta przetnie wstęgę na zamku, majówkę przeżyjemy z TVN-em, po czym część z nas spakuje walizki do Niemiec.
Nasze kieszenie opróżni nie tylko państwo, ale i samorząd. 1 stycznia weszła w życie przemilczania w kampanii wyborczej podwyżka opłat za wodę i ścieki. Bez mała pięć lat temu, kiedy radni decydowali o rozbudowie sieci wodociągowo-kanalizacyjnej i modernizacji oczyszczalni, mówiono, że fundujemy sobie mercedesa, a takie auto, jak wiadomo, trzeba utrzymać. Co to znaczy, część z nas dowiaduje się już od zarządców budynków dosyłających aneksy do kalkulacji opłat. Za 12 metrów wody i ścieków płaciliśmy dotychczas 120,72 zł miesięcznie, teraz 139,92 zł, czyli o 230 zł więcej na rok. Rachunek wzrośnie również z tytułu wyższych podatków lokalnych oraz wyższej taksy za wywóz i składowanie śmieci.
Większy rachunek wystawi nam także państwo, zmagające się z kryzysem finansów publicznych. Rośnie podstawowa stawka VAT z 22 na 23 proc. Czteromiesięczną taryfę ulgową zafundowano jedynie molom książkowym. Do końca kwietnia za kupno ulubionej lektury zapłacą nadal 0 proc. VAT-u, potem już 5 proc. od każdego egzemplarza.
Będą też zniżki, przede wszystkim w cenach nieruchomości. Już w 2010 r. cena metra parceli budowlanej na Ocicach spadła z ponad 100 do około 60 zł. Kto odłożył więc trochę grosza i pragnie zamieszkać w domu albo nowym mieszkaniu, w nowym roku będzie mógł wybierać w coraz szerszej i coraz tańszej ofercie.
Rząd nie kryje, że rok 2011 będzie ostatnim, w którym hurtem wydamy unijne pieniądze. W Raciborzu ostatnim dużym akordem unijnej hossy będzie oddanie odnowionego zamku. Inwestycja warta ponad 23 mln zł, wsparta 5 mln euro z Unii Europejskiej, ma być początkiem budowy turystycznego wizerunku stolicy powiatu. Optymizm gasi nieco brak pomysłu na wykorzystanie zamku i ustalenie, kto poniesie koszt jego utrzymania, szacowany bagatela na milion złotych rocznie.
Razem z zamkiem starostwo odda też do użytku nową halę lekkoatletyczną oraz zmodernizowaną krytą pływalnię przy ul. Śląskiej. Racibórz będzie miał więc doskonałą bazę do kształcenia pływaków i lekkoatletów. SMS, przypomnijmy, prowadzi już marszałek województwa i wszyscy liczą, że uczyni z placówki sztandarową na Górnym Śląsku szkołę mistrzów sportu.
Po drugiej stronie Odry, z końcem lata 2011, prezydent zacznie budować krytą pływalnię dla wszystkich raciborzan, by nie musieli już podróżować do Gorzyc czy Krawarza. Pupy po raz pierwszy zamoczymy tu najprawdopodobniej w 2013 r., w najgorszym przypadku przed wyborami 2014. Przyjemność będzie nas wszystkich kosztować ponad 20 mln zł, co na pewno odczujemy w cenach biletów.
Nieco mniejszych przyjemności, ale za to już w 2011 r. dostarczy nam... jazda nowym rondem przy E.Leclerc. Miasto dostało pieniądze na jego budowę z tzw. Schetynówki. Przy okazji odnowi ul. Eichendorffa, a starosta ostatni podziurawiony odcinek Brzeskiej, od ogródków do granicy z Lubomią.
Nadal aktualne są zabiegi miasta, by w centrum powstała duża galeria handlowa. W 2010 r. okazało się, że nie dość atrakcyjny dla inwestorów jest pl. Długosza. Radni podejmą więc próbę sprzedaży tzw. pl. Arki Bożka. Czy znajdzie się chętny, zobaczymy. Jeśli nie, to miłośnikom zakupów pozostanie cieszyć się z małego Tesco przy pl. Konsytucji 3 Maja (na miejscu Klepki), czy salonu Empiku w Auchan.
Nie zabraknie rozrywki. Majówkę ratusz planuje w TVN-em. Potem Dni Raciborza i Memoriał z Velvet i... no właśnie. Podpisano umowę wstępną z Boney M., ale niestety z końcem 2010 r. w Rosji zmarł legendarny wokalista tej formacji. Najprawdopodobniej więc nie usłyszymy w Raciborzu Rivers of Babylon.
Rozrywki dostarczą nam również politycy. Idą wybory parlamentarne. Trudno będzie nie zauważyć w naszym krajobrazie posła Henryka Siedlaczka, który stara się o reelekcję.
Niestety, będzie nas nadal ubywać. Społeczeństwo się starzeje, przyrost naturalny kiepski, a na dodatek młodzi prokreatywni raciborzanie są już w innych dużych miastach albo na Zachodzie. 1 maja Niemcy otwierają swój rynek pracy. Dla raciborskich pracodawców to zła wiadomość. Już teraz bowiem trudno znaleźć u nas specjalistów. A będzie jeszcze gorzej. Raciborskie szlaki do pracy w "Rajchu" są mocno przetarte. W maju skorzystają z nich ci, którzy nie mają niemieckiego paszportu.
Grzegorz Wawoczny
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany