Familiada, czyli co poszło nie tak na spotkaniu z prezydentem Andrzejem Dudą

Zasłużony dla miasta weteran AK, komendanci służb mundurowych, rektor i prorektor PWSZ, przewodniczący Rady Miasta - wszyscy czekali na prezydenta Andrzeja Dudę w hali z resztą raciborzan. W tym czasie prezydent Polowy i jego zastępcy z rodzinami a także lokalni działacze PiS spotkali się w kameralnym gronie z głową państwa. Wymienili się podarkami. Robili sobie selfie. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami miało dojść do dyskusji o użeglownieniu Odry.
Wyszło słabo. I nie są to głosy przeciwników rządzącej w Polsce partii, ale właśnie jej zwolenników, którzy obserwowali organizację wizyty głowy państwa w Raciborzu. Słychać, że prezydent Dariusz Polowy mógł z nią poczekać, ogarnąć sprawy miasta, lepiej się przygotować, przemyśleć scenariusz no i nie popełnić gaf.
Stało się inaczej. 29 listopada było wiadomo, że prezydent odwiedzi Racibórz. Niedługo potem na mieście pojawiły się plakaty. Zapowiedziano darmowe, dodatkowe kursy autobusów. 5 grudnia magistrat informuje, że Andrzej Duda będzie rozmawiał w Raciborzu z prezydentem Polowym i samorządowcami regionu o współpracy z administracją rządową i użeglownieniu Odry. Tego samego dnia D. Polowy spotyka się w ramach konwentu z wójtami i burmistrzami powiatu raciborskiego. Nikogo nie zaprasza do Raciborza. W piątek pocztą, kilka godzin przed wizytą głowy państwa, do wójtów i burmistrzów docierają z raciborskiego ratusza zaproszenia. Z informacji wynika, że mają czekać na Andrzeja Dudę w hali. Wejścia od 14.30. Włodarze podraciborskich gmin nie przyjechali z wyjątkiem blisko związanego z PiS Pawła Machy z Kuźni Raciborskiej (był tylko na części kameralnej, do której akurat miał zaproszenie). Jak się dowiedzieliśmy, to ich wspólna decyzja. W tłumie była delegacja z Rydułtów.
Szereg innych ważnych osób przybyło do Areny Rafako. Kameralne spotkanie z prezydentem, tuż po jego przyjeździe, zaplanowano w sali na piętrze hali. Nie było na nim komendatów służb mundurowych. Przyszli do Areny i nie bardzo wiedzieli, co ze sobą zrobić, podobnie jak rektor i prorektor PWSZ. Z polską flagą wśród ludzi spacerował przewodniczący Rady Miasta Leon Fiołka, druga osoba w Raciborzu, szef lokalnej parlamentu. Zasłużony dla miasta 92-letni Marian Szlapański, weteran AK, również musiał czekać z innymi. Na szczęście zorientowano się, że wypadałoby zorganizować mu przynajmniej miejsce siedzące. Na hali nie było krzeseł, bo takie są wymogi prezydenckiej ochrony.
Po tym kameralnym spotkaniu, na którym - jak głosił wcześniejszy komunikat - miano omawiać użeglownienie Odry i współpracę administracji na szczeblu krajowym z samorządami, tuż przed prezydentem Dudą na halę wkroczyli żona i najmłodszy syn prezydenta Polowego, wiceprezydent Fita z żoną, wiceprezydent Konieczny z dziećmi, szef lokalnych struktur PiS wraz z działaczami, w tym radnymi powiatowymi (Katarzyną Dutkiewicz, Tomaszem Kusym z żoną Magdaleną, radną miejską). Też z początku nie bardzo wiedzieli, co z sobą zrobić, zasłaniając ludziom - wzdłuż szpaleru - widok na główną scenę. Upomnieni stanęli w końcu wzdłuż banerów, choć kilka osób z tego grona zorientowało się chyba, że słabo to wygląda i wmieszało się w tłum.
Trudno powiedzieć czy jakiekolwiek rozmowy się odbyły. Prezydent przyjechał pod Arenę o 16.18. Przywitał go wojewoda i D. Polowy oraz niewielka grupa protestujących z napisem "Konstytucja Jędrek". Około 16.45 wyszedł do mieszkańców. Z wpisów na facebooka, począwszy od wojewody po np. M. Fitę, wynika, że czasu starczyło na wręczenie podarków (A. Duda dostał od D. Polowego miecz, a od miasta kopię kart graduału) i wspólne zdjęcia, tzw. selfie, choć był to moment, by przedstawić prezydentowi Dudzie kilka ważnych osób, na pewno ważniejszych w Raciborzu i powiecie od rodzin naszych włodarzy.
Prezydent Andrzej Duda dużo mówił o polskim ruchu narodowym i jego dorobku, o plebiscycie i powstaniach, o walce o suwerenność, o śląskich drogach do Polski, o Strzesze. Trudno zatem powiedzieć dlaczego nie stały za nim raciborzanki ze Strzechy w pięknych strojach ludowych a obok nie siedział weteran AK, który po 1945 r. polskość tu w Raciborzu budował, lecz radni i działacze PiS oraz członkowie rodzin prezydenta Polowego i jego zastępcy.
Być może właśnie o to chodziło, by było rodzinnie, ale wyszło jak na prywatnej audiencji w Watykanie raciborskiej rodziny PiS i ich najbliższych krewnych.
Grzegorz Wawoczny
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany