Jubileusze 50-lecia małżeństwa w raciborskim Urzędzie Stanu Cywilnego

W raciborskim Urzędzie Stanu Cywilnego odbyły się dziś jubileusze 50-lecia pożycia małżeńskiego. Gratulacje i medale przyznane przez prezydenta RP z rąk Mirosława Lenka odebrało sześć par. Byli to: Janina i Ryszard Mularczykowie, Krystyna i Zdzisław Słotwińscy, Erna i Marian Zelmańscy, Halina i Jan Żyłka, Irmina i Józef Przybyłowie oraz Elfryda i Alfred Ziętkowie.
- Dla wszystkich nas jesteście państwo wzorem oddania i poświęcenia dla drugiej osoby. I choć nie zawsze było kolorowo, pokazaliście państwo, że wszystkie trudności można pokonać – rozpoczęła wtorkową uroczystość Katarzyna Kalus, kierownik raciborskiego USC. Swe życzenia w stronę jubilatów skierował także prezydent Mirosław Lenk, życząc wielu dalszych lat wspólnego życia. Prezydent zaznaczył, że przyznane odznaczenia są jedyne w swoim rodzaju, gdyż można je zdobyć tylko we dwoje.
Janina i Ryszard Mularczykowie
Poznaliśmy się na studiach. Ja byłam na drugim roku, mąż na czwartym. Kiedyś wszedł do pokoju akademickiego, gdzie była nas piątka. Jakoś tak się ułożyło i po trzecim roku pobraliśmy się. Po ślubie przeprowadziliśmy się do Raciborza. Pracowaliśmy w szkołach średnich. Ja zaczynałam w II liceum ogólnokształcącym, później pracowałam także w I LO, a mój mąż był nauczycielem matematyki w „Mechaniku”. By dożyć takiego jubileuszu trzeba przede wszystkim mieć jako takie zdrowie. Receptą na długoletnie pożycie małżeńskie jest życie w zgodzie. Nie jestem zwolenniczką, jak to mówi młodzież próbowania. Małżeństwo to pewne zobowiązanie i odpowiedzialność. Mamy jednego syna i dwoje wnucząt.
Krystyna i Zdzisław Słotwińscy
Spotkaliśmy się w kościele. Spojrzałem i zauważyłem kobietę z długimi włosami. Spojrzałem przez ramię i czytała – modlitwę o dobrego męża. Wyszedłem za nią i powiedziałem – proszę panią, czy pani za mnie wyjdzie? – opowiada pan Zdzisław. Gdy pojechaliśmy do moich rodziców, mój obecny mąż spodobał się natychmiast, w myśl przysłowia spodobaj się mamusi, a potem córusi. Ja musiałam tylko akceptować – śmieje się pani Krystyna. Pobraliśmy się w Strzelcach Opolskich. Mamy jedną córkę i dwie wnuczki. Nasza recepta na długie małżeństwo to wzajemnie się słuchać i uzupełniać.
Erna i Marian Zelmańscy
Poznaliśmy się na zabawie w Raciborzu. Chodziliśmy ze sobą przez 4 lata. Ślub wzięliśmy w Raciborzu w parafii św. Mikołaja. Przez 40 lat pracowałam jako pielęgniarka w raciborskim szpitalu, mąż pracował w Zakładzie Elektrod Węglowych. Dochowaliśmy się czwórki dzieci, siódemki wnuków. Receptą na długoletni związek jest zgoda i miłość.
Halina i Jan Żyłka
Trudno mówić, że się poznaliśmy, bo praktycznie od początku się znaliśmy. Mieszkaliśmy od siebie około dwa kilometry. Pochodzimy z powiatu głubczyckiego. Zaiskrzyło między nami na weselu wspólnej koleżanki. Pobraliśmy się po roku. Nasz ślub odbył się w Głubczycach. Pracowałam jako pielęgniarka w Głubczycach, natomiast mąż jako kierowca, a w 1979 roku zaczął pracę w zakładzie karnym w Raciborzu. Doczekaliśmy się dwóch córek, dwóch wnuczek oraz dwóch prawnuczek. By dotrwać przynajmniej do złotych godów trzeba żyć w miłości i zgodzie, wierzyć w siebie i pomagać sobie nawzajem.
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.