Radni rozmawiali o szpitalu. Pracownikom kazano pozostać za drzwiami!

O szpitalu miano dyskutować na wrześniowej sesji Rady Miasta, ale, wbrew zapowiedziom, na obrady nie dotarł wtedy dyrektor lecznicy. Prezydent wystosował do niego zaproszenie za pośrednictwem starosty, ale coś nie zostało potem dograne. Kiedy radni obradowali i czekali na dyrektora, ten był akurat poza Raciborzem. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. Ciekawość rajców miała być zaspokojona dziś.
Na wspólnym, ale nieformalnym posiedzeniu spotkali się dziś radni miejscy i powiatowi. Niestety, za zamkniętymi drzwiami. Zarówno dziennikarze jak i pracownicy zakładu musieli pozostać pod szklanymi drzwiami sali obrad. O wyłączeniu jawności zdecydował organizator, starosta Ryszard Winiarski. Jego zdaniem, brak publiczności sprzyja merytorycznej dyskusji. - Ludzie się nie blokują - dodał. Przeciwko takiej decyzji protestowali niektórzy radni. - Nie chcieliśmy z dyrektorem Rudnikiem wyłączenia jawności. Nie powiedziano nic, czego ktoś nie mógłby usłyszeć - mówi prezydent Mirosław Lenk. Starosta wspominał też o sprawach personalnych, które miały pozostać w zamkniętym kręgu radnych miejskich i powiatowych. - O niczym takim nie było mowy - powiedział nam radna Katarzyna Dutkiewicz. Jej zdaniem decyzja starosty była niepotrzebna.
I to tym bardziej, że 24 pracowników zakładu całą wiedzę o jego możliwej przyszłości czerpie z ...mediów. - W przyszłym tygodniu odbędzie się spotkanie ze związkami - zapewnia starosta (dziś dyrektor szpitala formalnie poinformował o planach lekarzy zakładu). Póki co ludzie boją się swoją pracę i pacjentów. Ich zdaniem zakład powinien pozostać w strukturze szpitala. Tylko tak można zapewnić dobry i szybki kontakt pomiędzy lekarzem radiologiem a lekarzami z oddziałów. Starosta zapewnia co prawda, że dzierżawca miałby obowiązek zatrudnić obecnych pracowników i to przez 10 lat, ale co potem? Słychać głosy o pełzającej prywatyzacji szpitala. - Gdzieś padło, że następna może być okulistyka - powiedziała Małgorzata Lenart, była radna miejska, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w szpitalu w Raciborzu. Stawia wprost pytanie o dno tej sprawy i o to, kto ma "chętkę" na zakład.
Zdaniem starosty nie ma innego wyjścia, jak szukać prywatnej firmy. - Ale to wszystko na razie dyskusja. Nie ma żadnej decyzji. Idzie nam to opornie - zastrzega. Tłumaczy, że w zakład trzeba zainwestować około 6 mln zł, bo obecny sprzęt jest wyeksploatowany. A powiat takich pieniędzy nie ma. - Nie ma też dotacji z UE. Mam problem z zamknięciem budżetu, a co dopiero ze znalezieniem takiej kasy na szpital - dodaje starosta. Pieniądze mają natomiast prywatne firmy. Jak przyznaje Ryszard Winiarski, mogą postawić przy Gamowskiej najnowocześniejszy sprzęt. Dzierżawca byłby wybrany w drodze zamówień publicznych. Za jego usługi płaciłby szpital z kontraktu. Jaka to kwota rocznie? Jak szacuje lek. med. Małgorzata Komarnicka, szefowa zakładu, około 2,5 mln zł rocznie. Przyznaje, że urządzenia wymagają wymiany, ale zarówno ona jak i pracownicy chcieliby wziąć udział w dyskusji na temat zakresu modernizacji i źródeł finansowania. Po prostu wiedzieć, co z czego wynika i jaka będzie przyszłość. Nie kryje, że jej zdaniem zakład powinien pozostać w strukturze szpitala, bo outsourcing jest dobry, ale przy sprzątaniu albo dostawie pożywienia.
Starosta jest przekonany, że prywatny zakład sprawdzi się jak w Kędzierzynie Koźlu, ludzie będą dobrze zarabiać, ale przyznaje, że "będą więcej pracować". Podczas konferencji prasowych wielokrotnie zaprzeczał planom prywatyzacji szpitala, ale jednocześnie nie krył, że odwiedza prywatne lecznice, badając jak sobie radzą.
Ostro przeciwko działaniom władz powiatu występuje radna Katarzyna Dutkiewicz z PiS-u, członkini rady społecznej szpitala, która niedawno nagłośniła sprawę w mediach. - Starosta Winiarski utajnił dzisiejsze spotkanie w sprawie szpitalnego Zakładu Diagnostyki, nie dopuszczając na nie osób najbardziej zainteresowanych - czyli załogi. Wbrew przywoływanym argumentom, nie omawiano na nim spraw kadrowych, nie ujawniano też danych wrażliwych a formuła spotkania stała w sprzeczności z wcześniejszymi deklaracjami Prezydenta Lenka. Tworzy to bardzo zły klimat do dalszych rozmów i nie służy merytorycznym dyskusjom. Jestem przeciwna dzierżawieniu strategicznej części szpitala jaką jest diagnostyka. A w takim przekonaniu tylko utwierdza mnie sposób narracji, jaki proponuje się w tym temacie. Jeśli mamy wspólnie szukać najlepszego rozwiązania - to winno się to odbywać z udziałem wszystkich zainteresowanych. Oby dzisiejsze zapewnienia Pana Starosty o spotkaniu z całą załogą Zakładu doczekały się rychłej realizacji i były faktycznym dialogiem, nie zaś forsowaniem oddania diagnostyki w prywatne ręce - powiedziała w rozmowie z nami.
Grzegorz Wawoczny
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany