Strefa po staremu, ale korzystniej dla miasta

Na 342 tys. zł wrocławski Work Service wycenił prowadzenie strefy płatnego parkowania w Raciborzu. To mniej niż roku temu zaoferował Park Invest, poprzednik tej firmy. Miasto ma zatrzymać większą kwotę z opłat. To dlatego prezydent zrezygnował z powierzenia obsługi strefy Ośrodkowi Sportu i Rekreacji.
Jeszcze pod koniec listopada strefą miał zarządzać OSiR. Radni, którzy mieli wówczas wątpliwości czy strefa jest w ogóle potrzebna albo czy OSiR zmieści się w kosztach tak jak prywatna firma, musieli przyjąć proste tłumaczenie prezydenta: - Musimy zwiększyć przychody OSiR-u! Powód? Regulacje prawa budżetowego, które pozwala na dotowanie zakładów budżetowych, a takim jak OSiR, w kwocie nie większej jak 50 proc. kosztów jego działalności. Oznacza to, że OSiR drugie tyle musi zarobić sam, a ostatnio ma z tym spory kłopot.
Dyrektor Jerzy Kwaśny zarządza płatnym parkingiem na pl. Długosza, pobiera opłaty za basen, Arenę Rafako, kort, lodowisko, reklamy na słupach, wstęp na inne obiekty sportowe, ale to wszystko za mało, by bezpiecznie trzymać się formy zakładu budżetowego. - Co tu kryć, musimy zwiększyć przychody OSiR-u, bo inaczej będziemy musieli przekształcić go w jednostkę budżetową i wszystkie koszty pokryć z budżetu - tłumaczył wówczas radnym komisji gospodarki prezydent Mirosław Lenk.
Radni nie kryli sceptycyzmu. Jedni uważali, że w ogóle strefę należy zlikwidować, tak by wspomóc handel w zapomnianym przez klientów centrum (handlujący uważają, że to właśnie z powodu opłat za parkowanie), drudzy, że OSiR nie zrobi tego lepiej od firmy z Wrocławia, która na strefie nie dość, że zarabia, to jeszcze odprowadza część zysków do budżetu. - OSiR już to kiedyś robił i jego ludzie nie podchodzili do swoich obowiązków rzetelnie - mówił wtedy radny Henryk Mainusz. Mowa o dyskusji sprzed kilku lat, która była efektem kontroli pobierania opłat przez pracowników OSiR-u. Sporo pieniędzy przelatywało im przez palce, bo nie pochodzili do wszystkich kierowców. Były też inne patologie.
Prezydent Lenk był optymistą. - Powiem tak, z parkingiem na pl. Długosza OSiR dość dobrze sobie radzi - przekonywał. Zapewnił, że pracownicy wrocławskiej firmy będą zatrudnieni przez OSiR, ale nie na podstawie umowy o pracę, ale zlecenie. Tak zwane umowy śmieciowe mają sprawić, że koszty zarządzania strefą będą mniejsze.
W grudniu, ku zaskoczeniu radnych, magistrat ogłosił jednak przetarg na prowadzenie strefy, w którym OSiR nie mógł wystartować. Nagle okazało się, że prywatna firma jest lepsza. Dlaczego?
Na niedawnej komisji budżetu prezydent tłumaczył, że przekonały go argumenty koalicyjnych radnych, tych samych, którzy już w listopadzie nie kryli sprzeciwu wobec zmiany zarządcy strefy. Dodatkowym argumentem było pismo firmy Work Service (można je przeczytać w galerii). Oświadczyła w nim, że jest w stanie prowadzić strefę... taniej niż dotąd. Jak zapowiedziała, tak zrobiła. Jako jedyna złożyła ofertę w przetargu i wygrała. Rok temu Park Invest oszacował swoje koszty na ponad 370 tys. zł, teraz na 340 tys. zł.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany