Nie chcą otwierać ulicy Katarzyny

Na komisji budżetu radni miejscy wrócili do sprawy zamkniętej ulicy Katarzyny w Raciborzu. - Spotkałem się z właścicielem firmy, która korzysta z tego terenu od 15 lat. Jeśli teraz my tę drogę otworzymy, on przeniesie się ze swoją działalnością do innego miasta - przestrzegał wiceprezydent Wojciech Krzyżek.
- Spotkałem się z właścicielem firmy AIMMS, która obecnie użytkuje teren zamknietej drogi przy ul. Katarzyny. Nie doszliśmy do materiałów źródłowych, ale z rozmów wywnioskować można, że ulica zamknięta została w połowie lat 70. Właściciel AIMMS ma ten teren od 15 lat. Sytuacja prawna jest skomplikowana - relacjonował sprawę na ostatniej komisji budżetu wiceprezydent Wojciech Krzyżek. - Jest to droga z kocich łbów, która pełni rolę placu manewrowego dla przedsiębiorcy. Jak ją otworzymy - zamkniemy tę działalność, ten przedsiębiorca przeniesie się do innego miasta, a jest to rozwojowa firma. Z punktu widzenia gminy, nie ma konieczności otwierania tej drogi, trzeba jedynie uporządkować tę sprawę - kontynuował.
- Uporządkować? Czyli musi to wykupić? - dopytywał radny Franciszek Mandrysz. - To droga publiczna, na dziś nie może tego kupić - odpowiedział Krzyżek.
Zdziwienia wnioskami wyciągniętymi przez wiceprezydenta nie krył radny Tomasz Kusy. - Odpowiedź, którą ja uzyskałem w listopadzie czy grudniu 2010 roku, na zapytanie, co z tą drogą będzie, była zupełnie inna. Napisano mi, że droga zostanie udrożniona - mówił. - Na jakiej zasadzie ta firma z tego użytkuje? To, jaka to jest firma, i jak się rozwija, nie ma znaczenia. Powinna zapłacić za bezprawne użytkowanie pasa drogowego. Czy państwo zamierzacie tych pieniędzy dochodzić? Podejmowałem tę sprawę w 2007 r., na początku poprzedniej kadencji? Kto zaniedbał, że do tej pory sprawa nie została rozwiązana, że przez 4 lata nic się z tym nie zrobiło? - dopytywał radny.
- W przypadku ulic Zakładowej czy Wygonowej też był stan nieuregulowany, jednak nikt nas nie ściga za użytkowanie terenów prywatnych przez gminę - reguluje się to, bo to przy okazji wychodzi - próbował uspokoić Tomasza Kusego wiceprezydent. - Ten pan nie użytkuje fizycznie na co dzień tej drogi, tam podjeżdżają dostawcy i odbiorcy płyt. Otwarcie tej drogi nic nam nie da - dodał.
- Ale moglibyśmy ją zbyć - zaproponował Mandrysz. - W planie zagospodarowania jest to droga publiczn nie możemy się jej pozbyć. Najpierw trzeba byłoby zamienić ją na drogę wewnętrzną, bo ponad 40 lat nie funkcjonuje jako droga publiczna - zareagował Krzyżek. - Zmieńmy plan zagospodarowania, niech firma się rozwija, ale niech się to uporządkuje - podsumował dyskusję Mandrysz.
- Trzeba stan prawny uregulować. Sprawdzę, czemu odpowiedź, jaką dostał pan Kusy, jest inna od ustaleń wiceprezydenta. Podpisałem to wówczas w dobrej wierze - nie krył zdenerwowania sytuacją prezydent Mirosław Lenk. - Ten przedsiębiorca też żył w nieświadomości, w naszym interesie jest, żeby został - wtrącił wiceprezydent. - Dobra wola z naszej strony jest, ale trzeba to uporządkować - skwitował Lenk.
JaGA
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany