Pirotechnik mafii przyczynił się do śmierci saperów z Gliwic?
Część pocisków artyleryjskich, które mieli zneutralizować polegli saperzy z Gliwic, miała zdemontowane zapalniki. Były one sklejone taśmą w pakiety i przygotowane do wywiezienia. - Niewykluczone, że zrobił to pracujący na zlecenie gangów świetnie wyszkolony pirotechnik - mówi osoba znająca kulisy sprawy. O sprawie pisze dzisiejsza Gazeta Wyborcza.
Zdaniem GW, śledczy biorą pod uwagę wersję, że pracujący na zlecenie gangów pirotechnik szukał w kuźniańskim lesie materiałów do produkcji domowych ładunków wybuchowych. Nie wiadomo dlaczego zdemontował zapalniki, zapakował je i nie zabrał od razu. Być może ktoś go spłoszył i chciał wrócić w dogodnym momencie. Już po zdarzeniu w lesie miano znaleźć reklamówkę z ładunkami wybuchowymi. Wezwano do nich pirotechników kontrterrosytów z Katowic. Zostały zdetonowane na miejscu.
Centralne Biuro Śledcze Policji od dawna ma informacje, że grupy przestępcze zaopatrują się w lasach w Kuźni w materiały wybuchowe. Kilka lat temu miano znaleźć kilkadziesiąt pocisków przeciwlotniczych, pocisków do działek przeciwlotniczych, ciężkich pocisków kalibru 150 mm i bomby. Łącznie zawierały 54 kg trotylu. Ujawniono wtedy przekopywanie lasu, a akcja była związana z informacjami, iż jeden z gangów planuje zamach bombowy.
Całość artykułu czytaj [tutaj]
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany