Całodobowe dyżury na dworcu w Chałupkach, bo Ukraińcy wysiadają tu... przez pomyłkę

Celem ich podróży z granicy wschodniej jest czeski Bohumín, skąd podróżują dalej w głąb Czech albo do Austrii. Na biletach mają jednak napisane Przemyśl-Chałupki i omyłkowo wysiadają na polskiej stacji.
W zeszły piątek mąż p. Iwony, jednej z mieszkanek Chałupek, zauważył na dworcu grupę około dwudziestu pięciu Ukraińców, w tym babcię z 1,5-rocznym wnuczkiem. Dziecko spało na ławce owinięte w kurtkę. Ukraińcy przez pomyłkę wyszli z pociągu. Stali na peronie, nie wiedzieli, co ze sobą robić. Polak chciał ich zaprosić do swojego domu, ale ci odmówili. - Są nieufni, bo się boją, nie wiedzą z kim mają do czynienia - relacjonuje kobieta. Małżeństwo zorganizowało więc catering przy chałupeckim dworcu, a potem odwiozło Ukraińców do Bohumína.
Potem pani Iwona zadzwoniła do sołtyski Chałupek i do wójta, żeby zorganizować pomoc. Problem dotyczył starego dworca, przejętego niedawno przez gminę od PKP. Niektórzy mieszkańcy mieli za złe gminie, że urząd nie udostępnił budynku, by Ukraińcy mogli się tam schronić. - Nie mogliśmy tego zrobić, bo jest w złym stanie technicznym. Coś przecież komuś mogło się stać - tłumaczy wójt Grzegorz Utracki. Postawiono jednak namiot. Zapewniono poczęstunek. Osoby, które zaangażowały się w pomoc mogły skorzystać z pomieszczenia prywatnej firmy w budynku dworca. Mieszkańcy prywatnymi samochodami zaczęli przewozić Ukraińców do Bohumína. Gmina zapewniła, że pokryje koszty. - W Bohumínie miasto przygotowało poczekalnię z ciepłymi posiłkami - mówi Andrzej Kaczor, zaangażowany w pomoc Ukraińcom. Jego syn, obok innych mieszkańców, przewozi ich do sąsiedniego czeskiego miasta.
W niedzielę część starego dworca zaadaptowano na skład darów. Mieszkańcy Chałupek i innych miejscowości przekazali tu sporo pożywienia i ubrań. W ogrzewanym pomieszczeniu prowadzone są całodobowe dyżury. Mogą tu przebywać, jeśli wyrażą taką wolę, Ukraińcy. Mieszkańcy przygotowują tu też kanapki i przekazują do pociągów. Jeśli ktoś omyłkowo wysiądzie w Chałupkach, może liczyć na szybki przewóz do Czech. Dziś gmina ustawiła dodatkowo namiot z ławkami i kocami.
- Wspaniali ludzie - nie kryje zachwytu pani Anna z Ukrainy, od 32 lat w Polsce, od 22 lat w Chałupkach. Jest pełna uznania dla mieszkańców Chałupek i władz gminy. Sama pomaga na stacji jako tłumacz. W organizację wsparcia zaangażował się też miejscowy proboszcz.
Wieczorem, kiedy byliśmy na dworcu, spotkaliśmy rodzinę z Kijowa - matkę, córkę i jej dwóch synów. Czekali aż odbierze ich samochodem krewna, mieszkająca w Czechach. Z porannego pociągu omyłkowo wysiadło 13 osób. Z popołudniowego z Przemyśla też chcieli wysiadać Ukraińcy, ale zostali poinformowano, że mają jechać dalej. Z pierwszego z dwóch wieczornych pociągów próbowała wyjść starsza Ukrainka z wnuczką. Jechała do Pragi. Z kolejnego próbowały wyjść dwie rodziny, też zmierzające do Pragi. Ich też poinformowano, że muszą jechać dalej. - Problem w tym, że konduktor i obsługa pociągu nie udzielają informacji - uważa Andrzej Kaczor. - Interweniowałem już w tej sprawie w PKP. Powinno się to zmienić. Jesteśmy w stałym kontakcie z władzami Bohumína - zapewnia wójt Utracki i dziękuje wolontariuszom z Chałupek. Podobnie jak inne samorządy województwa śląskiego, gmina Krzyżanowice przygotowała miejsca dla uchodźców i wsparcie dla tych, którzy decydują się przyjąć ich w swoich domach.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany