Gdzie jest prezydent? Migawki z komisji budżetu Rady Miasta

W ostatni poniedziałek października w sali kolumnowej raciborskiego magistratu odbyło się XVI posiedzenie Komisji Rozwoju Gospodarczego, Budżetu i Finansów. Radni debatowali nad podatkami na rok 2026, zmianami w budżecie na rok bieżący oraz nad innymi dla miasta i mieszkańców uchwałami. Jednym z punktów obrad był projek uchwały w sprawie zmiany budżetu na rok 2025. Przedstawieniem dokumentu zajął się skarbnik miasta, Dariusz Holesz.

Jako pierwsza do dyskusji zgłosiła się radna Julia Parzonka. – Chciałam zapytać o projekt Ogród Malucha. Wiem, że będzie trzeci przetarg. Co tam się dzieje? – dociekała radna. – Ogłaszamy przetarg, a sama inwestycja na następny rok – stwierdził naczelnik Mariusz Mrozek.

Radny Dominik Konieczny zadał pytanie poza tematem. – Gdzie jest prezydent? To jest skandal, bo to nie pierwszy raz, że nie ma nikogo. W poprzedniej kadencji byście nas zjedli, że nie ma prezydenta ani zastępców – grzmiał radny. – Przekażemy panu prezydentowi, jeszcze dziś, żeby nie równał do poziomu z poprzedniej kadencji i zawsze na komisji był ktoś obecny – wtrącił radny Lenk. – Ale sam pan przyzna, że nawet za naszych czasów był któryś z włodarzy obecny – sprostował radny Konieczny. – Tak, bo to nie do pomyślenia, żeby mimo wszystko nikogo nie było – zakończył wymianę zdań Mirosław Lenk.

Radny Alan Wolny zwrócił uwagę na kolejne przesunięcia w dziedzinie budżetu obywatelskiego. – Te projekty powinny być świętością w realizacji, a je ciągle przesuwamy. Ja swego czasu apelowałem o jaśniejszy przekaz, ale nie taki, jak za czasów słusznie minionych, kiedy to na każdym kroku wisiały bilbordy informujące o miejskich wydarzeniach, okraszone wiadomą sylwetką – mówił radny.

Głos zabrała przewodnicząca Justyna Henek-Wypior. – Ja mam nadzieję, że w końcu po trzech latach uda się to wreszcie zrealizować, bo ludzie tego oczekują – mówiła.

Nie mamy niestety na to wpływu, że nikt nie startuje do ogłaszanych przetargów – powiedział naczelnik Mariusz Mrozek.

Rozumiem, że nie ma chętnych do realizacji. Obiecaliśmy sobie, że projekty będą realizowane, a nie są. Mam z tego powodu ból, że ja swoim nazwiskiem obietnicę realizacji sygnowałem. Można oczywiście powiedzieć, że trzeba było apelować. Oczywiście zrobiłem to, ale żadnych informacji nie uzyskałem – mówił radny Wolny.

Głos zabrał skarbnik Dariusz Holesz. – Nie jesteśmy miastem na prawach powiatu, więc nie mamy obowiązku posiadania budżetu obywatelskiego. Zadania będą jednak realizowane, bo stają się przedsięwzięciami i ewentualnie tylko rada może zdecydować o ich nierealizowaniu – stwierdził.

Należy założyć, że jeśli coś jest projektem sprzed trzech lat, to teraz będzie trzy razy droższe – stwierdził radny Mirosław Lenk.

Dokument poddano pod głosowanie. Trzech radnych było za, trzech przeciw. Dwóch radnych wstrzymało się od głosu, dwóch było także nieobecnych. Komisja nie była więc władna wyrazić jakiejkolwiek opinii.

Radni zajęli się także uchwałą w sprawie bonifikat przy bezprzetargowej sprzedaży na rzecz najemców lokali mieszkalnych stanowiących własność Gminy Racibórz. Jej przedstawieniem zajęła się Anna Bartodziej, naczelnik Wydziału Gospodarki Nieruchomościami.

Najlepiej byłoby sprzedawać za 100% wartości rynkowej. To jednak bariera. Sam pamiętam, że była bonifikata 78%, po to byśmy lepiej sprzedawali. Mimo to, że bonifikata była wysoka, to zainteresowanie było słabe. Po obniżeniu bonifikaty ludzie się mobilizowali i wnioski składali. Nie wiem, jak wyglądają finansowo najemcy i czy będą w stanie wykupić. Koszty wspólnot są jednak coraz większe. Czynsze są regulowane zarządzeniem prezydenta, a różnicę dopłacamy my. Jeśli założenie prezydenta się ziści, to będzie to sposób na pozyskanie dochodów. Czy to się powiedzie, to raz – że to musi być przyjęte, a dwa – życie pokaże – mówił Mirosław Lenk.

Do dyskusji dołączył radny Dominik Konieczny. – O jakich gminach ościennych pani mówi? Ościenne gminy nie mają mieszkań – mówił radny. – Nie mówiłam tego jako przykład, tylko, żeby zarysować ogólną zasadę. Miałam na myśli gminę Zabrze – odparła A. Bartodziej. – Aha, Zabrze gminą ościenną Raciborza – ironizował radny Konieczny.

W dalszej części swej wypowiedzi radny Konieczny odniósł się do roli Mirosława Lenka. – Nie wiem, czy państwo wiedzą, ale mamy tutaj przykład odchodzenia od polityki Lenka, który zresztą ładnie wcielił się w rolę adwokata pani naczelnik i pana prezydenta – mówił rajca. – Nie ja jestem autorem tego programu bonifikat. Powstał on za czasów prezydenta Kuligi, następnie był zmieniany za czasów prezydenta Markowiaka – prostował radny Lenk.

Radny Konieczny zwrócił uwagę, że ludzie, którzy kupili z mniejszą bonifikatą, mogą być uważani za niepoważnych. – Co teraz powiemy ludziom, że są frajerami, bo kupili za czasów Lenka za 40% wartości, a teraz planujecie 70%? – mówił.

Zapędy radnego starała się studzić przewodnicząca Henek-Wypior. – Panie radny, proszę uważać na ton i język – apelowała. – Ja nikogo nie atakuję, po to jest komisja, by uzyskać stosowne informacje. Nikomu nic nie rozkazuję, jedynie apeluję. Projekt uchwały jest spektakularny i chciałbym uzyskać informacje na piśmie – mówił radny Konieczny.

Staraliśmy się przygotować dokument w taki sposób, byście państwo mieli jak największy obraz. Jeśli chodzi o cel uchwały, to porusza on podstawowe zagadnienia: obniżenia kosztów ze strony miasta, przekazanie opieki obecnym najemcom. Dlaczego sprzedawano za 40%? To zależało od daty złożenia wniosku. Jeśli został on złożony w terminie obowiązywania takiej, a nie innej bonifikaty, to to była jego świadoma decyzja – odparła naczelnik Wydziału Gospodarki Nieruchomościami.

Głos zabrał radny Marian Czerner. – Uchwała planuje zmianę trendu, ale kłóci się z tym, co zaproponowaliśmy mieszkańcom wcześniej. Zmniejszenie bonifikaty może być motywatorem do wykupu. Możemy iść dwutorowo, ale boję się, jakie odczucia będą mieli mieszkańcy, którzy wykupili z tą mniejszą bonifikatą. Nie wiem, czy to jest dobry kierunek, by zwiększać bonifikatę, by sprzedać jedno, dwa albo trzy mieszkania więcej, bo okazalibyśmy się niekonsekwentni – mówił rajca.

W polu widzenia trzeba mieć to, co dzieje się na rynku lokali mieszkalnych. Ceny rosną i będą rosnąć. Nasz najemca dostaje propozycję po przygotowaniu operatu szacunkowego. Taka bonifikata będzie dla wielu ludzi szansą, by mieć własne mieszkanie. Szczególnie, że w obecnych czasach są problemy z pracą. Zawsze będzie ktoś poszkodowany, kto trafił z wnioskiem w taką, a nie inną bonifikatę – odparła A. Bartodziej.

To jest tak jak z bułkami, jak ich nikt nie kupuje, to robi się przecenę – powiedział Mirosław Lenk, używając niecodziennej metafory.

Radny Alan Wolny porównał z kolei wypowiedź radnego Koniecznego i nazywanie mieszkańców „frajerami” do osiedlowej dyskusji przy trzepaku. – Tak nie może być, do mieszkańców trzeba mieć szacunek. Dziękuję w tym miejscu pani przewodniczącej za próbę wygaszenia tej niepotrzebnej dyskusji – powiedział.

Uchwałę zaopiniowano pozytywnie. Czterech radnych głosowało za, trzech wstrzymało się od głosu, a trzech było nieobecnych.