M. Lenk: budżet Raciborza się rozjechał, podatki są nam potrzebne

Proponowane przez prezydenta Jacka Wojciechowicza wywołały dyskusję na forum Rady Miasta.
W ostatni poniedziałek października, w sali kolumnowej raciborskiego magistratu, odbyło się XVI posiedzenie Komisji Rozwoju Gospodarczego, Budżetu i Finansów. Radni debatowali nad podatkami na rok 2026, zmianami w budżecie na rok bieżący oraz nad innymi uchwałami dla miasta i mieszkańców.
Pierwszym punktem posiedzenia były podatki i opłaty lokalne, w ramach którego omówiono uchwały dotyczące danin i opłat lokalnych oraz uchwałę w sprawie zwolnień z tychże. Prezentacją zagadnienia zajął się skarbnik miasta, Dariusz Holesz.
– Mamy dwie uchwały dotyczące podatków. Jedna dotyczy podatków od nieruchomości, druga zwolnień z tych opłat. Uchwała w sprawie podatków wynika z rządowego rozporządzenia. Przewiduje się, że zaproponowane stawki przyniosą budżetowi dochody prawie 64 mln złotych. Nie zmieniają się stawki od środków transportowych. Zmianie uległa natomiast cena kwintala żyta, która ma wpływ na podatek rolny i leśny. Jest mniejsza niż dotąd, w związku z czym obniżeniu ulegnie także opłata podatkowa. Z kolei druga uchwała proponuje zwolnienia z podatków od nieruchomości. Obejmie między innymi strażaków z PSP i OSP oraz kluby sportowe działające na terenie Raciborza. Obie uchwały zostały przedstawione UOKiK, który wydał opinię pozytywną – powiedział D. Holesz.
Głos zabrał radny Alan Wolny. – Zainspirował mnie pan. Rozmawialiśmy na ten temat już na komisji oświaty. Nie przygotuję tak obszernej prezentacji jak pan, ale coś przedstawię. Mówił pan, że nie ma informacji odnośnie stawek z innych miast. Widać, że stawki są już znane. Cztery miasta idą w maksimum, dwa nie idą tym tropem. Jastrzębie-Zdrój unika sytuacji, że idzie pod korek, tylko trochę niżej (1,24 zł – przyp. red.). To jest ważny argument odnośnie naszego miasta. Nie było tego zestawienia, a od tego powinniśmy zacząć. Miastem, które utrzymuje niski trend względem innych miast, jest Wodzisław Śląski, który praktycznie utrzymuje stawkę obecnie obowiązującą. Rozumiem, że to ważne dla naszego budżetu, ale patrząc w ujęciu procentowym, to tylko my odstajemy. Jak dla mnie, proponowana stawka powinna być 1,09 złotego. Dwucyfrowy wzrost procentowy uważany jest za wzrost skokowy. Wiem, że musimy łatać budżet, który przez lata był źle przygotowany. Zaznaczam jednak, że to tylko moja propozycja – stwierdził radny A. Wolny.
– Cieszę się, że jestem inspiracją. Wiem, jak jest w Jastrzębiu-Zdroju, bo przez lata tam pracowałem i wiem, jaka tam jest sytuacja. Mają zabezpieczone środki na wkłady własne, a udział w podatku CIT w poprzednim roku to 240 mln złotych. Tam jest unormowana sytuacja finansowa. W przypadku Wodzisławia Śląskiego, to niskie stawki są na mieszkania. Moja żona jest właścicielką, brutalnie mówiąc, stodoły, i tam jest maksymalna stawka. I to boli bardzo – stwierdził w odpowiedzi skarbnik miasta.
– Zestawienie nie zakłamuje rzeczywistości. W zeszłym roku też była podwyżka, bodajże 7%, a dziś proponujemy 25%. Ja wiem, że to średnio 50 zł więcej, ale jednak – powiedział radny Wolny.
Do dyskusji dołączył radny Michał Fita. – Szkoda, że nie ma z nami pana prezydenta, bo to do niego powinny być kierowane te uwagi. Ja mam uwagę odnośnie podatku dla przedsiębiorców. O ile ministerstwo podaje, że wpływy z PIT będą wyższe niż obecnie, ale wpływy z CIT mniejsze. Przyznam, że forsowanie stawek, które są w zasadzie stawkami maksymalnymi, ale powiedzmy sobie szczerze, że inne miasta są o wiele lepiej ulokowane niż Racibórz. Dojazd i wyjazd z Raciborza jest logistycznie dużo trudniejszy. Stawki powinny zwiększać konkurencyjność naszego miasta na tle pozostałych ośrodków. Zgadzam się z tym, co powiedział radny Wolny, że stawki powinny być proporcjonalne od wielkości przedsiębiorstwa. Sklepik do 100 m² przy obecnych stawkach między innymi ZUS-u ma z pewnością problemy, ale na pewno mniej to odczuje niż przedsiębiorca posiadający halę o wielkości 5 tys. m². Przedsiębiorcy z pewnością zadają sobie pytanie, czy na pewno stać ich na kontynuowanie działalności w naszym mieście. Dobrze, że nasze stawki śmieciowe są jeszcze konkurencyjne, ale jeśli to się zmieni, to z pewnością spowoduje odpływ przedsiębiorców. Na ten moment nie potrafię zagłosować za taką propozycją i ponownie rozważyłbym podejście do tematu w sprawie ich wysokości – powiedział radny z Ocic.
Głos zabrał radny Mirosław Lenk. – Jeśli mogę na parę rzeczy zwrócić uwagę, to będę wdzięczny. Racibórz przez kilkanaście lat utrzymywał podatki na poziomie o wiele mniejszym od wartości maksymalnych. To się wiązało z różnymi motywacjami. Mogliśmy sobie wtedy na to pozwolić, bo mieliśmy stabilną sytuację finansową, a każdy rok kończył się nadwyżką budżetową. Mimo to nie zauważyłem, żeby do Raciborza wprowadziło się wielu nowych mieszkańców. Być może dlatego, że ten podatek ma charakter roczny, to z tego wynika. Najprawdopodobniej wkalkulowanie tego, gdzie mieszkam, ten podatek było jakoś pomijane. Motywowaliśmy się tym, że mieszkańcy oczekiwali niskich podatków. Jeśli chodzi o podatek od działalności gospodarczej, to jego wysokość nie determinuje miejsca jej prowadzenia. Przedsiębiorcy są obciążeni zdecydowanie większymi podatkami, jak VAT i CIT. Posługujemy się przykładem, że nie jesteśmy konkurencyjni. Wielokrotnie o tym mówiliśmy. Może powinniśmy stosować jakieś zachęty, które w naszym systemie istnieją. Wszystkie duże miasta mają podatki na maksa. Wrocław, Kraków, Warszawa nie musi tak walczyć o przedsiębiorców. Oni się tam sami lokują, mimo że podatki są najwyższe. W ostatnim czasie odbierałem wiele telefonów, które dotyczyły podwyżki podatków, które miałyby według prasy wynosić 25%. Wykresy pana radnego Wolnego są oczywiście prawdziwe, ale pan celowo pokazał, że podwyżka o 25 gr jest większa od innych. Obrazowo to robi wrażenie, a tak się prezentuje rzeczy, by osiągnąć stan wyobraźni. Oczywiście nikt nie chciałby płacić podatków, a jeśli już, to jak najniższe. Ale to nasze główne źródło utrzymania. Pamiętajmy jednak, że to też sprawdza RIO, ile czerpiemy z podatków, a ile z innych źródeł. Mamy niestety ciężką sytuację budżetową. W 2024 roku, zaraz po ukonstytuowaniu się obecnej rady, wyraziliśmy zgodę na zaciągnięcie 24 mln złotych na zbilansowanie budżetu. Ten rok jest jeszcze trudniejszy, budżet nam się rozjechał przez poprzednie zaniechania. Nie chcę tutaj już mówić, kto jest winny, ale podatki są nam potrzebne. Ja będę głosował za przedstawionymi stawkami – mówił były włodarz Raciborza.
– Zgadzam się, że duże miasta mają wysokie podatki, ale mają też więcej mieszkańców. W związku z tym przedsiębiorcy mają zdecydowanie wyższy potencjał sprzedażowy – zauważył w odpowiedzi Michał Fita.
Do dyskusji wrócił radny Alan Wolny. – Zaprezentowane dane to tylko moja interpretacja i próba uzmysłowienia podwyżki – powiedział rajca.
Głos zabrał radny Dominik Konieczny. – Przysłuchuję się tej dyskusji z zainteresowaniem. Budzi ona we mnie pewne uczucia zaskoczenia. Przypominam sobie sytuacje z poprzedniej kadencji. Prezydent Polowy przychodził z propozycjami podwyżek, ciut powyżej współczynnika inflacji. Zawsze jednak mieliście jakieś swoje trzy grosze, że to za dużo, tak nie można. Zawsze trzeba było coś z prezydenckiej propozycji uszczknąć. Nie przypominam sobie, żebyście mówili, że mamy zadania publiczne, które musimy prowadzić. To było zadanie prezydenta, że budżet się musi spiąć. I się udawało. Ubiegaliśmy się skutecznie o środki z funduszy zewnętrznych i to skutecznie. Wszelkie programy były wykorzystane po to, by realizować zadania i inwestycje z udziałem środków zewnętrznych. Nie jest prawdą, co powiedział pan Lenk, że podatki od gruntów zostały podniesione do poziomu maksimum. Podatki były na racjonalnym poziomie. Przynajmniej do poprzedniego roku, kiedy na propozycję prezydenta Wojciechowicza podnieśliście stawkę o 25%. Dodatkowo jeden z czołowych portali zablokował komentarze, przez co ludzie nie mogli się w tym temacie wypowiedzieć. W tym roku ta sama sytuacja ma miejsce przy podatku od powierzchni mieszkalnej. Jeśli pan Lenk nie widzi problemu, to kłóci mi się to z narracją. Przypomnę, że inflacja w tym roku to około 4%, ale nie 25%, i niech to po prostu wybrzmi. To jest łupienie mieszkańców, nawet jeśli to będzie kilka złotych na kwartał, czy kilkadziesiąt złotych w skali roku. Powiedział pan też, że podatek od działalności jej nie determinuje. Po części się z tym zgadzam. Widzimy jednak, że firmy jedna z drugą upadają. Wróćmy jednak do największej katastrofy, czyli upadku Rafako. Firma przez lata odprowadzała do kasy miasta miliony podatków. W ostatnim czasie, gdy firma miała już problemy, zwróciła się do prezydenta o umorzenie raty. Co zrobił prezydent Wojciechowicz? Prośbę odrzucił. To samo w sobie jest działaniem niemądrym, a z drugiej marketingowo głupim, bo pokazuje innym podmiotom, że jak wam przyłożymy stawkę maksymalną, to wam umorzymy? Nic z tych rzeczy. Będziecie płacić, aż do waszego końca. Czy to tylko podatki? Nie tylko, to też koszty energii, która jest horrendalnie droga, ale także i inne obciążenia podatkowe. Prezydent Wojciechowicz i obecnie rządząca koalicja w Radzie Miasta mają prosty przekaz: podatki trzeba płacić i nie liczcie na jakieś pobłażanie, jak wam się noga powinie. Dodatkowo, skoro mamy mieć większą subwencję z racji CIT i PIT, to czemu jeszcze dociskamy mieszkańców? Zwróćmy uwagę na budżet. Sam w sobie deficyt w oparciu o sprawozdania finansowe to 6 mln złotych, czyli kwota, która nie wpłynęła z Rafako. Nie ma więc katastrofy, jak to opowiadacie. Prezydent nie powinien tylko podnosić podatków, choć to najłatwiejsze. Powinien przede wszystkim szukać środków na zewnątrz. Co się dzieje u nas? Praktycznie nic. Jakieś groszowe sprawy. Panuje marazm. Mamy jednak nadzieję, że to się jeszcze zmieni – mówił Dominik Konieczny.
– Słuchając pana, można odnieść wrażenie, że w jakiś sposób przyczyniliśmy się do upadku Rafako. Rozumiem pana, bo pan tam wiele lat pracował. Nie umarza się jednak podatków podmiotom, które nie mają szans na utrzymanie się na rynku. Ewentualne umorzenie być może spowodowałoby, że coś jeszcze by wypłacili. Ale tak się nie stało. RIO patrzy na umarzanie podatków. Nie umarza się go komuś, kto go na pewno nie zapłaci. Zresztą Rafako pozwało gminę i musieliśmy tę kwotę oddać. Kryzys nie rozpoczął się w tym roku, on rozpoczął się o wiele wcześniej. Sygnalizowaliśmy wtedy, że wydatki przyjęte w niektórych pozycjach nie pokryją przewidywanych potrzeb. Jeśli zaplanowano wydatki na poziomie niższym niż rok wcześniej, to jest to niemożliwe do zrealizowania. Wiem, że gdyby nie zastrzyki z subwencji wyrównawczej, to już wtedy bardzo trudno byłoby nam spiąć budżet. Naszym problemem nie są inwestycje, a rozjechanie się dochodów i wydatków bieżących. Nawet jak pójdziemy wszędzie w stawki maksymalne, to nie wygenerujemy dochodów na takim poziomie, by pokryć wydatki bieżące. Od wielu lat nie robiliśmy zmian w tej dziedzinie i teraz mamy efekty. Najszybciej rosną koszty w oświacie. Owszem, subwencja rośnie, ale nie pokrywa wydatków. Podobne sytuacje są w administracji, kulturze, sporcie, komunikacji miejskiej, oświacie. Coś, co wczoraj było inwestycją i przynosiło nam chlubę, jutro stanie się wydatkiem i trzeba będzie to utrzymać i opłacić. Jeśli nie dokonamy rewizji w zakresie utrzymania miasta, to dochody bieżące z wydatkami bieżącymi nigdy nam się nie zbilansują – ripostował radny Lenk.
Do głosu ponownie włączył się radny Alan Wolny. – Panie radny Konieczny, ja rozumiem, że działanie i sytuacja miasta jest poza pana pojmowaniem. Ale co ja za to mogę – powiedział radny.
Do słów radnego odniósł się były wiceprezydent. – Nie będę z panem polemizował – powiedział w kierunku radnego Wolnego. Odniósł się także do słów Mirosława Lenka. – Skąd pan może wiedzieć, czy firma utrzyma się na rynku, czy nie? Umarza się, gdy jest to uzasadnione w tej konkretnej sytuacji. I dobrze, że pan zauważył, że sąd nakazał oddać Rafako te pieniądze. Zwracałem jednak uwagę na pewne sygnały, które prezydent wysyła. Czy Rafako miało szansę, czy nie, to można się spierać. W końcu finał był taki, że firma padła. Wiemy jednak, że bezpośrednią przyczyną było pociągnięcie kaucji gwarancyjnej przez jedną ze spółek skarbu państwa. Uważam, że nie musiało do tego dojść. Dużo bardziej niepokoi mnie jednak to, co mówimy podatnikom. Stosujemy wam maksymalne stawki, a jak wam się nie podoba, to idźcie do sądu. Powiedział pan, że naszym problemem jest rozjechanie dochodów z wydatkami. Mówił pan, że przeprowadziliśmy zatrudnienia. To co teraz mamy zrobić? Zwolnić tych ludzi? Mówił pan także o lodowisku, że nie będzie „samograjem”. To zależy od OSiRu i sprawnej kampanii marketingowej. Od tego są specjaliści, nie pan. Dajmy szansę. Mowa była także o komunikacji miejskiej. Proszę sobie wyobrazić, że przewóz pasażerów rok do roku wzrósł o 123%, ale tym jakoś pan prezydent Wojciechowicz się chwalić nie chce, bo darmowa komunikacja to nie był jego pomysł. Pójście na łatwiznę i ściąganie środków z mieszkańców, to nie tędy droga. Jeśli chodzi o pana uwagę odnośnie miejsc w żłobku – dlaczego miasto nie robi reklamy, że ma wolne miejsca? Lepiej utyskiwać i uważać, że to wina poprzedników – odpowiedział radny z Brzezia.
Jeśli chodzi o żłobki, to nigdy, nawet w czasach komunistycznych, 100% dzieci nie chodziło do żłobka czy przedszkola. Gdyby padło, że mamy wziąć się do pracy, to jeszcze bym zrozumiał. Jeśli chodzi o pana informacje o wzroście liczby pasażerów w komunikacji – czytałem raport PK i on jest tak źle zrobiony, że szkoda słów. Oparto go na jednej linii i to jeszcze tej najbardziej obłożonej. Przy wprowadzaniu komunikacji darmowej nie opracowaliśmy jasnych celów, choćby środowiskowych. Głównym celem było wygranie wyborów. Dodatkowo rozkład jazdy nie pozwala na korzystanie tak, jakby niektórzy chcieli. Przy obecnie obowiązującym kursowaniu autobusów trzeba by dostosować życie do rozkładu jazdy, a nie rozkład do życia. Faktem jest, że wydajemy na nią 12,5 mln złotych i jeśli czegoś nie zrobimy, to będzie coraz gorzej. Stwierdził pan, że trzeba zatrudnione osoby zwolnić. Czy tak należy postąpić – to nie wiem, ale na pewno trzeba szukać oszczędności. Zawsze możemy sobie pogadać, ale poza komisją. Nie ma co tutaj popisywać się naszą dyskusją czy elokwencją. Jeśli pan zechce, to serdecznie zapraszam – powiedział radny Mirosław Lenk.
Swe wyjaśnienia skierował radny Dominik Konieczny. – Liczba dzieci spada, to fakt, ale trochę pan pojechał, że radni powinni się wziąć do pracy. Jeśli będziemy czekać, aż państwo zrobi to za nas, to możemy się nie doczekać. Odnośnie bezpłatnej komunikacji, to teraz przywołuje pan kwotę 12,5 mln złotych. Kiedy my kończyliśmy, to było to 9 mln. Skąd ta różnica 3,5 mln? Ale jest dobra zmiana, jest nowy, uśmiechnięty prezes – może jego zapytajmy – ripostował D. Konieczny.
Głos zabrała radna Julia Parzonka. – Dla zwykłego mieszkańca nieważne są procenty, a kwoty. Mówimy o kwocie 15–25 złotych wzrostu. W skali miesiąca daje to około 2 złote. Myślenie o milionowych inwestycjach to nie w tym momencie. Najpierw zadbajmy o minimum, a potem możemy myśleć o all inclusive na Bali – mówiła radna.
Na zakończenie dyskusji skarbnik miasta, Dariusz Holesz, zauważył, że Krajowa Rada RIO postulowała swego czasu, by rząd ustalał minimalne kwoty podatków, a gminy samodzielnie decydowały o ich maksymalnych wysokościach. Z kolei radny Marian Czerner zaapelował, by podnieść stawki racjonalnie, o wskaźnik inflacji, a nie drastycznie sięgać do kieszeni mieszkańców i przedsiębiorców.
Uchwały poddano pod głosowanie. Uchwałę podatkową zaopiniowano negatywnie. Dwóch radnych głosowało za, czterech przeciw, a dwóch wstrzymało się od głosu. Dwie osoby były nieobecne. Odnośnie uchwały dotyczącej zwolnień została ona jednogłośnie zaopiniowana pozytywnie. Ośmiu radnych głosowało za. Dwóch było nieobecnych.



































![Najbliższy wyjazd Unii zakończony pewną wygraną [FOTO] Najbliższy wyjazd Unii zakończony pewną wygraną [FOTO] - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl](photos/_thumbs/mini_1761515464gre00923-.jpg)





































Komentarze (21)