Druga runda sporu w sprawie likwidacji jednej ze szkół w Raciborzu

Zgodnie z zapowiedzią, dziś w magistracie, w znacznie węższym gronie, w sali kolumnowej dyskutowano o magistrackich planach redukcji sieci szkół w śródmieściu. Udział w spotkaniu wzięli tym razem dyrektorzy, a przysłuchiwał się jej wiceprezydent Michał Fita. O losach planu prezydenta Dariusza Polowego będą decydować m.in. jego radni. Nie było za to autora prezydenckich analiz, naczelnika Krzysztofa Żychskiego. Z obowiązku przyjścia na spotkanie, ze względów prywatnych zwolnił go prezydent.
Rodzice odrobili lekcję z pierwszego spotkania i na drugie przygotowali swoje analizy w oparciu o aktualne dane, a nie te z 2015 r., na których bazuje ratusz. Uznali, że wprowadzają one chaos informacyjny. Wyszło im bowiem, że wolnych miejsc w szkołach jest co najwyżej 650, a nie 1000. Prezydent zapewnił, że inwentaryzacja będzie przeprowadzona ponownie, tak by nie było już wątpliwości. W wątpliwość natomiast poddali rodzice rzekome oszczędności po zamknięciu jednej ze szkół. Budynek, o ile nie zostanie w nowy sposób zagospodarowany, trzeba otoczyć opieką, tak by nie popadł w ruinę. Koszty z oświaty przejdą na MZB. Likwidację SP 15 uznali za ograniczenie potencjału miasta. Dzieci - jak twierdzili - będzie przybywać. Buduje się osiedle przy Łąkowej. Likwidacja szkoły to zaś rysa na wizerunku Raciborza. Może to skłonić ludzi do wyjazdów. Wolne powierzchnie proponowali wynająć instytucjom prywatnym, które mogą wzbogacić wiedzę uczniów poprzez kształcenie językowe czy muzyczne, obiecali korzystać z tej oferty, a prezydentowi wskazali na projekt budżetu na 2020 r., gdzie ich zdaniem można znaleźć spore oszczędności.
Prezydent przypomniał jednak, że czas właśnie zacząć oszczędzać na oświacie, bo z roku na rok wydatki na nią rosną, co ogranicza możliwości inwestowania w innych obszarach. Temat jest bolesny, ale nie można od niego uciekać. Trzeba rozmawiać z wzajemnym szacunkiem. Zapewnił, że żadna decyzja o skierowaniu projektu uchwały jeszcze nie zapadła. Z tematem dokładnie musi się zapoznać on sam, nadzór pedagogiczny i radni, do których należy podjęcie uchwały w sprawie. Jeśli jednak to wyliczenia ratusza okażą się prawdziwe, a racjonalizacja zostanie uznana za właściwy krok, wówczas, czego nie krył prezydent, decyzja o likwidacji jednej ze szkół powinna być podjęta jak najszybciej, czyli już w 2020 roku.
Co dalej? Rodzice chcą, by prezydent z naczelnikiem, nimi i dyrektorami zwiedził każdą szkołe, po jednej na dzień, od korytarzy przez sale po świetlice. Dariusz Polowy się zgodził, choć uznał, że jeden dzień to za mało, a trzeba wziąć pod uwagę, że ma wypełniony kalendarz. Często bywa w stolicy, na przykład wczoraj, do 23.00, na 70-leciu Rafako. Padł też postulat, by grono dyskutantów poszerzyć o radnych. W ich ręku przecież leży ostateczna decyzja. Tu usłyszano weto prezydenta. Jego zdaniem, ich rola sprowadza się, owszem, do dyskutowania, ale nad konkretnym wnioskiem. Nie ma jednak problemu, by rodzice zagościli na komisji oświaty.
Kolejna runda rozmów została zapowiedziana na 12 grudnia na godz. 17.30. Do tego czasu magistracki wydział oświaty jeszcze raz zweryfikuje materiały do dyskusji i analiz.
Podczas spotkania prezydent poinformował, że rozważa kontrolę nauczycieli korzystających z urlopów na podratowanie zdrowia. - Kontrole ZUS nikogo nie dziwią. To jest prawo pracodawcy, żeby z nich korzystać - stwierdził. Usłyszał, że w razie likwidacji jednej ze szkół liczba takich urlopów może znacząco wzrosnąć.
Relacja LIVE
Komentarze (0)
Dodaj komentarz