Od obaw do fanaberii, czyli po co badać smog?

Nikt nie ma wątpliwości, że smog to problem, a w szczycie sezonu grzewczego normy są mocno przekraczane. Nie dalej jak wczoraj centrów zarządzania kryzysowego znów ostrzegało przed złą jakością powietrza. Nie wszystkim to jednak działa na wyobraźnię. Mówił o tym w zeszły czwartek na połączonych komisja Rady Powiatu radny Adrian Plura, na co dzień dyrektor szkoły w Rudach. Jedni rodzice są pełni obaw, mają wiedzę o skutkach smogu i chcą oczyszczaczy powietrza, drudzy uważają, że to fanaberia.
O tym, że smog to nie fanaberie wie radny Dawid Wacławczyk, od lat apelujący od profesjonalne badania jakości powietrza w Raciborzu i okolicy. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska właśnie przedstawił rajcom wyniki pomiarów, które wykonał w zeszłym sezonie grzewczym w Raciborzu. Pokazują, że oddychamy złym powietrzem. Zdaniem Wacławczyka w Raciborzu stale powinien być wykonywany pomiar autoryzowany przez WIOŚ. Teraz danych dostarczają 22 czujniki zaprojektowane i wykonane przez studentów automatyki i robotyki PWSZ (telemetria.tech).
- Jeśli będziemy dobrze zbadania, wtedy dostaniemy dobre lekarstwo - mówił na połączonych komisjach radny Wacławczyk, apelując o system pomiaru oparty o narzędzia WIOŚ. Dane byłyby profesjonalnie obrabiane i mogłyby służyć do ogłaszania alertów i formułowania komunikatów do mediów i innych instytucji. Ma to o tyle znaczenie, że w razie kryzysowej sytuacji placówki oświatowe mogłyby np. wstrzymać zajęcia ruchowe na zewnątrz. Przydałaby się też ogólnodostępna tablica ledowa, np. na Rynku, z wynikami pomiarów. Wacławczyk dodał, że dysponując autoryzowanymi danymi miasto i powiat mogłyby się ubiegać o udział w rządowych programach antysmogowych.
(w)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany