Rapnicki: Wydatki na kulturę to jak wizyta w kasynie. Lenk: Tylko, że my musimy wchodzić do niego przez cały rok

Dyskusja nad przyszłorocznym budżetem skłoniła radnego Marka Rapnickiego, członka komisji gospodarki, do ponownej interwencji w sprawie miejsca swojej pracy, czyli Raciborskiego Centrum Kultury. Rajca, któremu na sercu najbardziej leży działalność kulturalna, zaapelował do prezydenta o rozsądniejsze planowanie wydatków na imprezy organizowane w placówce. Jego zdaniem zasilenie budżetu RCK w roku obchodów 800-lecia miasta podobną kwotą, jak w roku ubiegłym, było nieprzemyślane. Zdradził, że grudniowy występ Anny Wyszkoni nie odbyłby się, gdyby nie natychmiastowy zastrzyk finansowy ze strony urzędu.
- Dotacja porównywalna z rokiem poprzednim, jeśli nie o włos mniejsza, sprawiła, że stanęliśmy przed sporym dylematem. Moje pytanie jest takie, dlaczego nie więcej? Podnoszę tę kwestię, ponieważ rok zakończyliśmy wspaniałymi wydarzeniami, czyli koncertem raciborzanek oraz Yasmin Levy. Budżet, który został uszyty na styk, bez szybkiej interwencji miasta, nie pozwoliłby na organizację występu Anny Wyszkoni, który okazał się pięknym zwieńczeniem wieczoru. Uważam, że trzymanie wszystkich rezerw finansowych na cele z gatunku ekstra, nie jest najlepsze - ocenił M. Rapnicki. Stwierdził, że RCK, jako placówka obdarzona zaufaniem ze względu na swój dorobek i jakość organizowanych wydarzeń, powinna mieć większe pole manewru.
Dodał, że założenia dyrektor placówki związane z oczekiwanym od miasta budżetem były o wiele większe, niż otrzymało RCK. - Nie dysponuję klubem 12 radnych, dlatego nie będę prosił o jeszcze milion, ale gdy podliczymy wszystkie wielkie wydarzenia w tym roku i dodamy do tego imprezy zlecane przez urząd, następuje niemiła kumulacja. Stawiam tylko problem - zaznaczył rajca, przekonując: - Różnica między kulturą a na przykład oświatą jest taka, że ta pierwsza jest, w dobrym znaczeniu tego słowa, nieobliczalna. Działalność artystyczna to są pewnego rodzaju łowy. Dla przykładu, jakaś Ania Dąbrowska czy Kayah wyda świetną płytę, pojawia się więc trasa koncertowa, którą można "chwycić", ale żeby to zrobić, trzeba mieć pieniądze. To jak wizyta w kasynie, do którego wchodzi się z pełnymi kieszeniami.
Prezydent Mirosław Lenk przyznał, że rozumie motywację radnego. - Każdy z nas chciałby mieć większe pole finansowego manewru, ale to są pieniądze. W tym kasynie musimy grać cały rok. Gdybyśmy mówili o jednorazowym wejściu, mielibyśmy większy komfort, ponieważ jeśli przegramy, to po prostu drugi raz się tam nie pojawimy - odparł. Radny Rapnicki podsumował, że chodzi mu przede wszystkim o "błogosławioną rezerwę, która dawałaby możliwość rozsądnego wyboru tych zadań, które się pojawiają, a których nie można przewidzieć".
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany