Ten rachunek ktoś ZAPŁACI

Prezydent inwestuje w drogi, myśli o krytej pływalni i nadodrzańskich bulwarach, ale pod biurkiem tyka budżetowa bomba. To ogromny zasób mieszkaniowy gminy, w coraz gorszym stanie, na który przeznacza się coraz mniej pieniędzy. Takie zamiatanie problemu pod dywan kiedyś się zemści.
Miejski Zarząd Budynków administruje powierzchnią 210 732 m kw. To 206 budynków i 4271 lokali. Zasób ogromny, ale w kiepskim stanie. Co piąty budynek pamięta I wojnę światową i Republikę Weimarską, 80 proc. z nich powstało przed 1945 r.
W tamtych czasach Racibórz szczycił się toaletami na półpiętrach, które zastąpiły sławojki na zapleczu. Dziś nie mówi się głośno, że co czwarty lokal miejski w Raciborzu nie posiada ubikacji, połowa nie ma łazienek, a w 70 proc. grzeją piece kaflowe. Dla miasta w Unii Europejskiej, z ISO w logo i ambicjami budowy krytej pływalni, to wyjątkowo wstydliwy szczegół.
Pomijając jednak ten aspekt rzeczywistości, warto zwrócić uwagę na fakt, że 63 proc. miejskich budynków jest w ocenie MZB W STANIE ZŁYM LUB CO NAJWYŻEJ DOSTATECZNYM. W ciągu kilku lat spora część zasobu będzie wymagała natychmiastowych, wielomilionowych nakładów na remonty dachów, instalacji i elewacji.
Tymczasem zamiast sukcesywnie, trzymając się ściśle harmonogramu, rozwiązywać ten istotny problem, od kilku lat drastycznie ogranicza się budżet MZB, zamiatając kłopot pod dywan. Przychody MZB pochodzą z czynszów. Te są za niskie, by pokryć koszty utrzymania całej substancji. Prezydent nie zamierza podnieść stawek komornego, bo uważa, że ludzie nie będą w stanie go płacić. Z kasy miejskiej do MZB też nie chce dopłacać. To, co dziś wpływa do tej instytucji, przelewane jest zaś na fundusze remontowy wspólnot mieszkaniowych, bo miasto jako ich członek z tytułu posiadania w nich swoich lokali musi partycypować w kosztach.
Gmina współfinansuje więc remonty budynków wspólnot, przyczyniając się do szybkiej poprawy ich stanu, zaniechując całkowicie inwestycji w swoje nieruchomości, które popadają w coraz większą ruinę. - Roboty remontowe w zasadzie ograniczają się do usuwania awarii zagrażających bezpieczeństwu mieszkańców, przebudowy pieców kaflowych i remontów pustostanów - ostrzega w swym raporcie MZB, który przedstawiono radnym.
Teraz liczby. W 2008 r. na remonty miejskiej substancji zamierzano przeznaczyć 4,2 mln zł. Dano 2 mln zł. Na ten rok MZB planowało wydać 4,5 mln zł. Wyda 1,6 mln zł!
Taka sytucja nie może trwać długo. Obecna czy kolejna ekipa rządząca w magistracie w końcu będzie musiała podnieść dywan i pozamiatać po latach zaniedbań. Potrzebne będą grube miliony. Pozostaje tylko problem, skąd je wziąć, bo wpływy z podatków maleją, sprzedaż mienia też nie idzie najlepiej, kolejne kredyty byłyby ryzykowne, a w planie kolejne drogi, bulwary i pływalnia. Coś za coś.
Być może jednak władza liczy w wyjątkową solidność niemieckich budowniczych. Skoro ich kamienice przetrwały już wojnę, a niektóre i dwie, komunę i blisko dwie dekady samorządności, to może przetrwają też obecne budżetowe niedostatki?
Grzegorz Wawoczny
fot z artrykułu pt. Jak nas zalało, to MZB się obudziło - czytaj TUTAJ
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany