Już nie ostrzegamy. Teraz polujemy! O kontrolowaniu pieców przez Straż Miejską. Było też o króliczku…

Jaki sens ma informowanie mieszkańców o harmonogramie kontroli spalania śmieci w przydomowych kotłowniach? – zapytał radny Leszek Szczasny na posiedzeniu komisji gospodarki miejskiej. – To tak samo, jak gdy policja informuje o akcjach kontroli trzeźwości czy prędkości. Bez sensu, nikogo się nie złapie!
- Bo to nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by go gonić! – zażartował prezydent w odpowiedzi. W poważniejszym już tonie wyjaśnił, iż podanie harmonogramu miało – podobnie jak w przypadku akcji policyjnych – cel profilaktyczny. Skoro mieszkańcy wiedzą, że w ogóle takie kontrole się odbywają, to już daje to jakiś skutek – zastanowienie się, czy warto spalać śmieci w przydomowej kotłowni. Tym, bardziej, że do Straży Miejskiej jest dziennie kilkadziesiąt telefonów od zaniepokojonych sąsiadów, podejrzewających się nawzajem o spalanie różnych różności w piecach. To zwykle fałszywe alarmy, ludzie po prostu nie potrafią palić – wyjaśnił prezydent – jednak strażnicy i tak ujawnili przypadki spalania w piecach odpadów czy np. lakierowanych części mebli.
Teraz nie będzie już konkretnego harmonogramu, miasto poinformuje jedynie w przybliżeniu, gdzie i kiedy ma zamiar prowadzić kontrole, tak, by sama obecność strażnika na ulicy powodowała głęboką zadumę nad rodzajem paliwa w kotłowniach. Celem kontroli rodzaju spalanego paliwa w piecach jest ograniczenie szkodliwości niskiej emisji spalin, zwłaszcza w dzielnicach ościennych, ale także i w centrum miasta – tam, gdzie wciąż funkcjonują zwykłe piece. Jak się okazuje, w sezonie grzewczym lepiej i zdrowiej jest np. biegać w samym mieście niż na Ocicach – w centrum jest czystsze powietrze…
Th
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany