Od opłat migają się starzy handlarze

Za ubiegły rok do kasy miejskiej trafiło blisko 700 tys. zł z opłat targowych. Kwota byłaby zdecydowanie większa, gdyby wszyscy handlujący płacili regularnie. Niestety część z nich, zwłaszcza ci doświadczeni, migają się od opłat. Tłumaczą, że jeszcze nie zarobili, albo przed nosem strażnika zamykają kramy.
Od lipca ubiegłego roku na raciborskich targowiskach obowiązują nowe stawki za miejsce handlowe. Na placu Targowym i przy hali Sezam w dni handlowe (czwartek i sobotę) trzeba zapłacić 5 zł za m kw., natomiast w pozostałe dni 2,50 zł. W innych miejscach stawka ta wynosi 20 zł za m kw. Opłaty te codziennie zbierają strażnicy miejscy. W ubiegłym roku z tego tytułu do miejskiej kasy trafiło blisko 700 tys. zł.
Kwota byłaby zdecydowanie większa, gdyby wszyscy kupcy regularnie uiszczali należną opłatę. – Niestety są tacy, którzy widząc, że do ich straganu zbliża się strażnik miejski, po prostu go zamykają. Nie raz w pośpiechu część swojego towaru zostawiają na zewnątrz – relacjonuje Andrzej Szewczyk, zastępca komendanta straży miejskiej. Inni niemal przed nosem strażnika-inkasenta zwijają interes do toreb. – Takie postępowanie to typowe dla sprzedających od lat odzież na raciborskim targowisku – przyznaje Andrzej Szewczyk.
Bezczelność i skąpstwo raciborskich kupców niejednokrotnie znalazły swój finał w sądzie. – O każdym opornym sprzedającym informujemy wydział finansowy w urzędzie miasta. Oni wiedzą, jak skutecznie wyegzekwować opłaty od handlujących – zapewnia strażnik Szewczyk. Jednak czasem nawet droga administracyjna nie pomaga. – W ubiegłym roku mieliśmy kilka przypadków, kiedy kramarzom odebrano pozwolenie na handel – kończy Andrzej Szewczyk.
(k)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany