Blisko 8 milionów złotych na SOR przepadło z powodu błędów formalnych we wniosku. Czy ktoś za to odpowie?

Ministerstwo Zdrowia negatywnie rozpatrzyło wniosek raciborskiej lecznicy o utworzenie przy Gamowskiej Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Placówce koło nosa przeszło obiecanych osiem milionów złotych i szansa na uporządkowanie kwestii izby przyjęć. Dyrektor lecznicy Ryszard Rudnik, jak i starosta Ryszard Winiarski mówią o zaskoczeniu i ciosie, niechętnie za to tłumaczą oczywiste powody decyzji resortu, czyli błędy formalne we wniosku przygotowanym przez zewnętrzną firmę z Katowic.
Starosta i dyrektor wielokrotnie zapewniali, że sprawa utworzenia w raciborskim szpitalu SOR-u zmierza ku szczęśliwemu końcowi. Kilka lat temu ze starań o Szpitalny Oddział Ratunkowy zrezygnowała lecznica w Jastrzębiu-Zdroju. Powodem była niedostosowana do potrzeb oddziału insfrastruktura. Raciborski szpital natomiast posiada odpowiednie warunki, aby SOR otworzyć. Jeszcze kilka lat temu mówiło się o przeznaczeniu na ten cel 10 milionów złotych, z biegiem czasu jednak ambitny finansowo plan zredukowano do blisko 8 milionów.
O negatywnej decyzji resortu dyrektor szpitala i władze powiatu raciborskiego dowiedzieli się w marcu. Na posesyjnej konferencji prasowej do kwestii tej odniósł się Ryszard Winiarski. - To dla nas cios. Nie rezygnujemy jednak i mam nadzieję, że odwrócimy sytuację - zapewnił wówczas.
Dziś nieco więcej zdradził dziennikarzom Ryszard Rudnik. Szef lecznicy podkreślił, że nie wywiesza białej flagi. Wierzy, że to nie koniec tematu utworzenia SOR-u przy Gamowskiej. - Jestem zaskoczony tym, co się stało. Wydawało nam się, że wszystko jest uzgodnione i dopięte na ostatni guzik. Wyszło niestety inaczej - przyznał dyrektor, dodając, że z tego co wie, nic nie jest jednak jeszcze przesądzone. - Prowadzimy rozmowy - wyjaśnił enigmatycznie.
Powodem negatywnej decyzji, jak tłumaczył, były błędy formalne w złożonym przez szpital w październiku 2017 roku wniosku. Jednym z zastrzeżeń ze strony resortu były braki w dokumentacji, których - mimo takiej możliwości - wnioskodawca nie uzupełnił. Ministerstwo nie przeszło więc nawet do etapu rozpatrywania aplikacji pod kątem merytorycznym. - Wykonanie wniosku zleciliśmy zewnętrznej firmie, która ma doświadczenie w tego typu zadaniach - podkreślił dyrektor. Jakie konsekwencje poniesienie? - Zgodnie z umową nie należy jej się wynagrodzenie. Nie interesowało nas bowiem napisanie samego wniosku, lecz końcowy sukces, a tego niestety nie było - podsumował szef lecznicy.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany