Wojna w Ukrainie odbiła się na handlu starociami

Klienci nie chcą kupować rzeczy z sowiecką albo rosyjską metryką. - Mocno spadł handel używanymi zegarkami made in ZSRR - mówi Tomasz Niedźwiecki.
Wiosna zapełniła dzisiejszy, 26.03., targ staroci i targ koński w Pietrowicach Wielkich. Gmina planowała w tym roku aktywować po dwóch latach przerwy Eko-targi, ale z powodu konfliktu w Ukrainie wycofała się z tego zamiaru. Za to w kwietniu i maju można się spodziewać w centrum społeczno-kulturalnym jeszcze więcej handlujących. - Dziś przyjechali nie tylko z zachodniej ściany województwa śląskiego, ale także sporo z Opolszczyzny, nawet z Prudnika - słyszymy. Sporo sprzedawców przyjedzie też na kolejny jarmark w Raciborzu - 23 kwietnia.
Wojna mocno ograniczyła popyt na stare radzieckie zegarki. Jedni - jak dotąd - kupują je - jak słyszymy - dla złota. Inni kolekcjonują, odnawiają i noszą na ręce, a niemała grupa zdobi nimi specjalne gablotki na ścianach. - To nowa moda, przyszła z Holandii - mówi Tomasz Niedźwiecki. Dla sowieckich zegarków jest teraz nie najlepszy czas, ale warto je trzymać. Mają w sobie złoto. W skupie to przynajmniej 100 zł za egzemplarz. Na stoisku Niedźwieckiego można było dziś zobaczyć chronometr produkcji ZSRR wykorzystywany w łodziach podwodnych. Mógł zamienić właściciela za jedyne 3000 zł.
Na 2500 zł sprzedawca wycenił ładnie zachowanego Rolleiflexa 6x6, za 400 zł można było kupić sprawny gramofon Edeltona, za 300 zł rzeźbę św. Idziego przywiezioną z Essen.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz