Reprymenda dla prezydenta poskutkowała, ale tylko na chwilę

Po fali krytyki na komisji budżetowej, prezydent Dariusz Polowy uderzył się wczoraj na sesji w pierś i obiecał, że nieobecność na posiedzeniach więcej się nie powtórzy. Chwilę potem... wyszedł z sesji.
Radnym w poniedziałek puściły nerwy. Na komisji budżetowej nie było prezydenta, zastępców, prawników, naczelników. Tymczasem ktoś musi objaśniać projekty uchwały, odpowiadać na pytania, notować uwagi. Nie było to pierwszy taki przypadek. Dało się bowiem słyszeć, że Dariusz Polowy i jego zastępcy to komisyjny recydywiści.
- Biję się w pierść, już więcej się to nie powtórzy - oświadczył wczoraj na sesji prezydent, tuż przed interpelacjami i wnioskami radnych. Chwilę wcześniej nieobecności wytknął mu przewodniczący Leon Fiołka. Szef prezydium rady stanął na stanowisko, że "naczalstwo" powinno na komisjach być.
To uspokoiło rajców i kiedy przystąpili do rundy pytań, Dariusz Polowy wyszedł z sali kolumnowej i już na sesję nie wróćił. To zdumiało radną Ludmiłę Nowacką, która miała pytania dotyczące wynagrodzeń dla pracowników administracji i obsługi miejskiej oświaty. Sytuację mógłby uratować naczelnik Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu Krzysztof Żychski, ale też wyszedł przed zakończeniem obrad. Ratował więc przewodniczący Fiołka, zalecając radnej złożenie interpelacji na piśmie. Na odpowiedź prezydent ma dwa tygodnie, a tymczasem radna chciała znać odpowiedź już teraz. Radni - skomentowała Ludmiła Nowacka - zostali „jak dzieci w klasie, na lekcji". - Szkoda, że nie ma z nami nauczyciela - skwitowała.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz