O tym, jak radny na radnych nakrzyczał, pani prezydent nie omijając. A na końcu zdjątko

Ostatnie w tej kadencji posiedzenie Komisji Gospodarki Miejskiej, Ochrony Środowiska i Bezpieczeństwa Publicznego zakończyło wspólne zdjęcie radnych. Tuż przed radosną sweet focią na obecnych nakrzyczał radny Leszek Szczasny. W rozpędzie nie pominął pani wiceprezydent, która, jak się okazuje, ma nie mniej donośny głos - i radnego Myśliwego, który akurat wychodził.
Powodem zdenerwowania radnego była pośrednio walka z niską emisją spalin, a bezpośrednio – niedopuszczenie do głosu w czasie obrad komisji mieszkańca Raciborza, znanego z licznych działań proekologicznych. To, razem z faktem, iż na ostatniej sesji radni także nie zgodzili się wysłuchać bezpośrednio racji jednej z mieszkanek, przepełniło czarę goryczy radnego Szczasnego.
- Pytanie do radnych, którzy po raz kolejny nie zechcieli dopuścić do głosu mieszkańca – proszę mi wyjaśnić ten rozdźwięk – zaapelował Leszek Szczasny. Nie doczekał się żadnej odpowiedzi, zatem zwrócił się z żalami do pani wiceprezydent Żylak, twierdząc, iż jest zniesmaczony tym, co pani prezydent mówi. Nawiązał także do prezydenta, nie sprecyzował jednak dokładniej, o co chodzi. Znów wrócił do radnych, coraz głośniej mówiąc o kulturze i przyzwoitości tychże. Miało im tego zabraknąć, skoro nie pozwolili zabrać głosu komuś, kto tu specjalnie przyszedł.
Akurat z sali wychodził radny Krzysztof Myśliwy, więc radny Leszek Szczasny zaproponował mu, by wraz z kolegami wyszedł na dobre i nie wracał. W ogóle nie powinni zostać radnymi, bo ich zachowanie jest skandaliczne a w radzie mają pełnić jedną rolę – zgodnie z wolą lidera swego ugrupowania politycznego, zamykać usta mieszkańcom. – Posłucham pana rady, jest pan naprawdę wybitną osobistością tego miasta – zdołał zakpić radny Krzysztof Myśliwy. – Dziękuję – dodał. No i wyszedł.
Interweniować i wyjaśniać rolę rady i radnych próbowała wiceprezydent Irena Żylak, cytując radnemu regulamin Rady Miasta, przypominając, po co są wnioski i zapytania oraz to, że każdy radny ma prawo głosować jak chce. To rozsierdziło radnego Szczasnego na tyle, że zaczął krzyczeć.
- Proszę się nie ośmieszać! To jest bardzo ważna sprawa dla miasta, żeby mieszkańcy mieli prawo głosu w tym mieście, a nie byli zastraszani, zwalniani z pracy. Pani prezydent!!! Czy pani tego nie widzi? Ma pani klapki na oczach? Myślałem, że mimo iż jest pani w grupie zarządzającej miastem nie jest pani zepsuta przez to, co się tutaj wiele lat dzieje. Jestem zniesmaczony, że pani jeszcze próbuje bronić tego! Lepiej się przyznać, lepiej pójść do domu jak radny Myśliwy, ale nie bronić tego! – krzyczał radny coraz głośniej.
- Panie radny!!! Panie szanowny!!! – głos zdenerwowanej wiceprezydent przeszedł w wysokie rejestry, przerywając perorę radnego, jednak dalsze przekrzykiwania przerwał przewodniczący komisji, Marcin Fica. I podobnież uniesionym głosem, acz niekoniecznie krzycząc, stonował radnego Leszka Szczasnego, przypominając, że głosem mieszkańców mają być radni właśnie. Burza ucichła równie gwałtownie, jak się rozpoczęła.
Chwilę później przewodniczący zaproponował wspólną fotografię na pamiątkę pracy w radzie. Do zdjęcia załapał się nawet radny Piotr Klima, który akurat w tym momencie pojawił się na sali. I w familiarnej atmosferze, grzecznie ustawiając się według przykazań fotografa, komisja gospodarki miejskiej zakończyła prawdopodobnie ostatnie swoje posiedzenie w tej kadencji Rady Miasta Racibórz.
Th
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany