Od pięćdziesięciu lat razem - złote gody w raciborskim urzędzie stanu cywilnego

Złote gody świętowali:
Ludmiła i Roman Wierzbiccy
- Trzydzieści lat małżeństwa spędziliśmy w Kazachstanie, skąd pochodzimy, dwadzieścia - w Raciborzu - opowiedzieli nam małżonkowie. W Kazachstanie pani Ludmiła przepracowała trzydzieści lat, pan Roman - trzydzieści pięć. - W Raciborzu pracowałam w Mieszku, a mąż w ZEW-ie - mówi pani Ludmiła. Para doczekała się syna i córki, a także czterech wnuczek, wnuka i jednego prawnuka. Jaka jest ich recepta na długotrwały związek? - Trzeba chcieć. Trzeba ustępować i walczyć o miłość i o siebie - zdradza nam pani Ludmiła. - Nasze dotychczasowe życie nie należało do łatwych, ale na pewno było dobre - dodaje pan Roman.
Stanisława i Marian Kuśmierczukowie
Mieszkali w jednym z budynków na Długiej. Stąd się znali. Tutaj - na Długiej - mieszkają do chwili obecnej. - Data naszego ślubu jest znamienna. Pobraliśmy się 21 marca, w pierwszy dzień wiosny. A kilka dni wcześniej skończyłam moje osiemnaste urodziny - opowiada z uśmiechem pani Stanisława, która zajmowała się domem. Pan Marian z kolei pracował w zakładzie poprawczym. Małżeństwo ma trzech synów i wnuczkę.
Danuta i Michał Żłobiccy
Para poznała się na jednej z zabaw, jakie organizowane były w Raciborzu. Zawodowo pani Danuta była pielęgniarką, a pan Michał pracował w Rafako. Doczekali się córki i syna, mają już też wnuczkę i czterech wnuków. Według nich w małżeństwie istotna jest cierpliwość i wyrozumiałość. - Ważne jest też to, o czym mówił młodym papież Franciszek: by nie zapominać o używaniu słów: "proszę, dziękuję, przepraszam" - podsumowała pani Danuta.
Elfryda i Norbert Czogałowie
Poznali się na zabawie w Turzu. 20 listopada 1965 roku Państwo Czogałowie zawarli ślub cywilny, dzień później - ślub kościelny. Oboje pracowali w Rafamecie. Mają córkę i syna, doczekali się też wnuczki i czterech wnuków. Pani Elfryda jest bardzo aktywna - jest przewodniczącą koła emerytów i rencistów w Raciborzu-Markowicach, udziela się także w Caritasie i mniejszości niemieckiej. Zaufanie i tolerancja - to według pani Elfrydy istotne kwestie w małżeństwie.
Rita i Otto Isaiaczowie
Dla Państwa Isaiaczów dzisiejsza uroczystość była wyjątkowa - to właśnie dzisiaj obchodzą 51. rocznicę ślubu. - 8 listopada 1965 roku wzięliśmy ślub kościelny, dwa dni wcześniej był ślub cywilny - opowiada pani Rita. Para poznała się na zabawie w Wojnowicach. Mają dwie córki, syna, pięć wnuczek i dwóch wnuków. Pani Rita pracowała jako tkacz w Kietrzu, pan Otto z kolei prowadził zakład instalacyjny. - W małżeństwie trzeba sobie ustępować - przyznają małżonkowie.
Irena i Jan Nabrdalikowie
- Poznaliśmy się przez wspólną koleżankę. Pewnego dnia poszłam z nią na kawę. Do kawiarni przyszedł też mój obecny mąż z kolegą. Poznaliśmy się zupełnie przypadkowo. I tak się zaczęło - mówi nam pani Irena. Para pobrała się 31 października. Małżeństwo doczekało się córki, dwóch wnuczek i wnuczka. Pani Irena pracowała w banku, a pan Jan - w elektrowni przy kopalni Anna. Jaki jest ich sposób na związek? - Wyrozumiałość, kompromis, a także wzajemny szacunek - przyznają zgodnie małżonkowie.
Teresa i Jan Wranikowie
Kwiecień to ich miesiąc - małżonkowie wzięli ślub cywilny 23 kwietnia 1966 roku, 26 kwietnia odbył się ślub kościelny. - Przyjechałem pewnego razu na urlop z wojska. Poszedłem na spacer po wałach. Wtedy właśnie poznałem żonę - opowiada pan Jan. Małżonkowie mają dwie córki, dwie wnuczki i dwóch wnuków. Pani Teresa pracowała w Ośrodku Sportu i Rekreacji w Raciborzu, a pan Jan - w fabryce tytoniu i tabaki przy Cygarowej. - Spędziłem tam 38 lat, zakład przechodził przemiany - dodał pan Jan. Małżonkowie są zgodni co do tego, że wszystko w życiu zależy od Boga. - W małżeństwie jednak trzeba się kochać i być wiernym. Kiedy nie ma wierności, pary się rozchodzą, a najbardziej cierpią na tym dzieci - przyznaje pan Jan.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany