Kulinarne opowieści Piotra Semki w księgarni Sowa

Dziennikarz opowiadał zgromadzonym w sali przy ulicy Długiej o długich tradycjach przygotowywania potraw i przetworów w domach. Wspominał swe czasy studenckie, oraz tradycje żaków, tzw. „słoików”. Wspomniał także, że obecne czasy, jeśli mowa o gotowaniu są zgoła odmienne od tych, w których on stawiał swe pierwsze kulinarne kroki. Miał w szczególności na myśli to, że obecnie rodzice nie uczą swych dzieci gotowania, tak jak to miało miejsce w czasach jego młodości. - Teraz matki twierdzą, że 8-letnie dziecko jest jeszcze za małe na krzątanie się po kuchni, a gdy ma 15 lat, to nie w głowie mu siedzenie w domu i przygotowywanie posiłków, które niejako scala rodziny – opowiadał. Zaznaczył jednak, że wspólne gotowanie musi mieć pewne granice, gdyż jeden z gotujących musi decydować czy przygotowywana potrawa jest już dobra, czy czegoś jej jeszcze brakuje. Piotr Semka uważa dodatkowo, że gotowanie, czy to dla rodziny, czy dla większego grona, musi iść w parze z dobrymi emocjami. - W ogóle nie rozumiem programów typu MasterChef, w których uczestnicy w napięciu czekają na werdykt jury, będąc niejednokrotnie traktowani przedmiotowo i wulgarnie - dodał.
W czasie spotkania w Raciborzu Piotr Semka wspominał czasy swej młodości, kiedy to niejako rytuałem było wspólne zasiadanie o godzinie 19:30 do kolacji przy telewizorze i dyskusje na tematy poruszane w Dzienniku Telewizyjny. - Była to okazja do dyskusji, wymiany poglądów na tematy prezentowane w tym programie informacyjnym. Obecnie już tak nie jest, każdy je o innej porze, a to na pewno nie służy scalaniu rodziny – opowiadał. Dodał jednak, że to właśnie ten rodzinny rytuał sprawił, że zainteresował się dziennikarstwem. - Słuchając „Dziennika” i dyskusji członków rodziny przesiąkałem informacjami, co sprawiło, że wiedziałem o wiele więcej niż moi rówieśnicy.
Publicysta odpowiadał także na pytania zgromadzonych mieszkańców. Wśród pytań pojawiały się wątki polityczne, na które autor odpowiadał, choć zaznaczył, że nie chciałby, by polityka zepsuła naprawdę dobrą atmosferę, jaka panowała w piątkowy wieczór. Po krótkiej rozmowie o zabarwieniu politycznym zakończył spotkanie, po czym zaprosił mieszkańców Raciborza do podpisywania zakupionych, lub przyniesionych z domów książek jego autorstwa.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany