Kurcze, fajne to referendum!

Z redakcyjnej poczty. Przyznaję, że nie doceniałem wagi referendum. W pierwszym momencie pomyślałem, że skoro w naszym mieście więcej mieszkańców wybiera się na półmaraton niż czyta lokalną prasę... inicjatywa Dariusza Ronina mało kogo wzruszy, a zbieranie podpisów skończy się klapą. A jednak nie. Co prawda urzędniczo-sądowe przepychanki w sprawie uznania wszystkich podpisów jeszcze trwają, ale muszę przyznać, że referendum (pomimo że na razie się nie odbyło) przyniosło naszemu kochanemu miastu mnóstwo korzyści. Nawet jeśli się nie odbędzie - efekty i tak już są. Powiecie, że niby nie? No to posłuchajcie...
Analizą polityczną samego zjawiska zajmę się kiedy indziej, bo to długi i złożony temat. Dziś podzielę się swoimi przemyśleniami o charakterze lekkim, pozytywnym i ogólnym.
Na dzisiaj widzę same plusy. Poważnie! Jeszcze nie wydaliśmy na nie ani złotówki, a już Racibórz ma się lepiej. I to jak! Wizja referendum i paniczny strach przed pożegnaniem się ze swoim stołkiem w niesławie i poczuciu totalnej klęski, zadziałała na miłościwie nam panującego Prezydenta Miasta Racibórz lepiej niż druga tura poprzednich wyborów prezydenckich i dwie poprzednie kampanie wyborcze. Mówię serio! Mirosław Lenk w ciągu ostatnich 2 miesięcy obiecał i zapowiedział więcej, niż zrobił przez ostatnie 10 lat. W rozdawaniu i obiecywaniu mających wkrótce nastąpić cudów przeszedł Tuska, Kopacz, Dudę, Szydło i wszystkich związkowców razem wziętych. W ciągu ostatnich 2 miesięcy (czyli od momentu ogłoszenia zbierania podpisów w sprawie referendum) stał się cud. Ale od początku.
Najpierw Mirosław Lenk ogłosił rewitalizację Placu Długosza i ulicy Długiej. Wiem, wiem - to w sumie nic specjalnego (wszak to głoszone od lat postulaty opozycji), ale jednak można uwierzyć, że "coś się ruszyło". Co prawda na nic nie ma jeszcze kasy, ale są plany. I to odważnie głoszone! Jest też specjalny komitet ds. rewitalizacji, który będzie słuchał ludzi, co się przecież chwali. Czyż nie o słuchanie mieszkańców od lat bezskutecznie walczymy jako opozycja? Idźmy dalej: oto 6 lat od pierwszej obiecanki wszem i wobec ogłoszono, że zmodernizuje się Park Jordanowski. Co prawda pierwsze 100 000 zł poszło na tak potrzebną dzieciom atrakcję jak pomalowanie płotu, co pokazuje zresztą, że środki zabezpieczone w budżecie (500 tys. zł w tym i kolejne tyle w następnym roku) są zdecydowanie za małe na entuzjastycznie snute i wysyłane mediom wizje, ale za to... tym razem naprawdę dopuszczono do głosu mieszkańców. Wiecie, że wstępne konsultacje odbywały się w siedzibie ASK-u nad Końcem Świata?! O tempora, o mores! Wprost nie do uwierzenia! Jak dla mnie - bomba!
Ale wszystko to i tak stanowi tylko wstęp, przystawkę, ulubione danie naszego dawnego włodarza (czyli parki, fontanny i rekreacja). Mirosław Lenk był odważny i poszedł dalej: zaprosił do Raciborza kilku gości na "Forum Gospodarcze" i ogłosił, że ma w planach rozszerzenie Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Co prawda z całego Forum bardzo niewiele wynikło, ale dobre i entuzjastyczne relacje w lokalnej prasie to zawsze coś. Na konferencjach prasowych znów słyszymy o inwestorach, którzy ponoć tym razem, to już tak na poważnie istnieją i na serio mają się zjawić i stworzyć miejsca pracy. Ba, podobno naszymi działkami interesuje się ktoś z dalekiej Azji! Przed ostatnimi wyborami słyszeliśmy o tajemniczym inwestorze z Belgii, ale jego mityczną lokalizację trzeba było zmienić, bo drugi raz nikt by się na to nie nabrał. Ale jest ruch, jest akcja, dzieje się! A to się przecież liczy!
Lecimy dalej: oto kilka miesięcy wcześniej niż rok temu wystartowały spotkania związane z budżetem obywatelskim. Było spotkanie, konsultacje, relacja w mediach. Nasza władza nie jest jeszcze może dobra, ale na pewno coraz bardziej się stara. A to już powód, by jej nie odwoływać.
W mieście dzieją się też zmiany wizerunkowe! Nawet tak banalną rzecz jak głupie otwarcie parkingu Prezydent uświetnia teraz swoim własnym uśmiechem uwiecznionym na zdjęciu i przesłanym do mediów. Nowy rzecznik magistratu zalewa media informacjami o każdej inwestycji związanej z poprzednią edycją budżetu obywatelskiego. To bardzo mądrze. Dzięki temu lud Raciborza może dowiedzieć się, że władza teraz zamierza go słuchać. Jak się nie cieszyć?
Ale to i tak nie wszystko. Prezydent nie wytrzymał i wysłał do mediów informację o rewitalizacji dworca PKP. Tematu nie pchnął ani o centymetr od 10 lat swojego urzędowania, a tu proszę - okazuje się, że "jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie wspaniale..." - tak jak w piosence. Co prawda na początku miał tylko jedną fotkę przyszłego super-dworca, ale trudno, wysłał tą jedną. To bardzo dobrze! Niech lud wie, że władza ciągle myśli i wizualizuje. W końcu od wizji wiele się zaczyna. No i wizja nic nie kosztuje. Za resztę ma podobno zapłacić PKP. Nic tylko zapomnieć o 10 latach pasma nieustających wtop i przyznać uczciwie, że oto złapaliśmy Pana Boga za nogi!
Ale to dalej wszystko jeszcze nic. Panie i Panowie... po kilkunastu latach klęski i smuty, władza (czyli ML) znalazła kasę na podwyżki dla sektora kulturalnego, który jako cichy, grzeczny i wystraszony - zawsze był i będzie nimi obdarowywany na samym końcu, a najczęściej wcale. Oczywiście sektor zawiadomiono poprzez media, żeby na pewno nie zapomniał o tym, że naprawdę i szczerze leży partii na sercu. Przepraszam, oczywiście chodzi nie o partię, tylko o prezydenta, który w partii (tej prawdziwej - czyli PZPR) już nie jest, a doniesień medialnych (tym razem ogólnopolskich) na ten temat postanowił nie komentować, co oczywiście jest zrozumiałe. Był czy nie był - co za różnica. Liczy się teraźniejszość, dzień dzisiejszy i patrzenie w przyszłość! Sam Kwaśniewski tak mawiał, a był jak wiadomo najprzystojniejszym i najbardziej swojskim Prezydentem RP!
Poza olewanymi przez lata pracownikami sektora kultury, na dobre słowo i kilkadziesiąt tysiaków załapali się też organizatorzy INTRO Festiwalu. Świetna informacja! Coś się złamało. Przecież to pierwsza w historii rządów M. Lenka dotacja na imprezę kulturalną zabezpieczona bezpośrednio w budżecie miejskim, inna niż hołubiony przez niego kulturotwórczy "Memoriał" organizowany przez jednego z jego byłych radnych (co oczywiście, jak mniemam, nie miało z faktem uzyskiwania tej dotacji absolutnie żadnego związku). Nikt o zdrowych zmysłach nie może być z dofinansowaniu "Intro" niezadowolony. Przyznaję, to był prezydencki szach-mat! Lepiej mógłby wyjść tylko na uratowaniu przechodzącej przez pasy kobiety w ciąży i z dzieckiem w wózku.
Tak więc Racibórz zaczyna stać kulturą. Kilka dni temu usłyszałem nawet, że stowarzyszeniu "Drengowie znad Górnej Odry" zaoferowano kilka tysięcy na odtworzenie ceremonii chrztu Polski. Co prawda obchody ogólnopolskie już się odbyły na tyle dawno, że nikt o nich nie pamięta... ale gest to jednak wspaniały!
W marcu, całkiem spora kasa znalazła się nawet dla organizatorów Dnia Żołnierzy Wyklętych. Jakże to piękne, jakże wzruszające, szczere i autentyczne. Jak się nie cieszyć, jak nie docenić? Tylko twardogłowa opozycja i frustraci mogliby się tu doszukiwać drugiego dna...
Plotki mówią o tym, że tym razem Prezydent naprawdę się zmienił. Kiedy dzwoni do zakładów i jednostek miejskich - wszyscy stoją na baczność i zastanawiają się, co tym razem zrobili źle. Przez 10 lat nikogo to nie obchodziło, ale teraz - koniec i basta ("bo mi opozycja znów zacznie wytykać"). Prezydent ponoć teraz się wszystkim interesuje, śledzi, wie, a nawet - o dziwo - krytykuje, zwraca uwagę i karci niczym dobry kochający Ojciec. Znajomy szef jednego z zakładów opowiedział mi ostatnio, że w ciągu ostatnich 3 miesięcy dostał więcej telefonów niż w ciągu ostatnich 6 lat.
Głośno zapowiedziano też rozwój raciborskiego transportu. Co prawda wizja drogi szybkiego ruchu Racibórz - Pszczyna zaczyna szybować na niewidoczny widnokrąg, a urzędniczych zaległości nagromadziło się tyle, że być może drogi tej nie zobaczymy nigdy, ale za to miejska wypożyczalnia rowerów wzbogaci się o kilka nowych sztuk. A to już coś! Będzie można dojechać z Rynku do Aquaparku i do Obory! Czyż to nie piękne? Jest przecież wiosna, idzie lato...
Znajoma działaczka jednej z organizacji pozarządowych radzi: Dawid, trzeba się spieszyć, bo on daje teraz chwilowo wszystkim i za darmo. Trzeba brać teraz, póki to z czystej miłości, bo za dwa lata będzie pewnie chciał, żeby z nim startować do Rady Miasta. Ja w sumie nic nie potrzebuję, ale wszyscy inni powinni jej posłuchać. Pamiętajmy, że ostatecznie rozdaje przecież nie swoje, tylko nasze, a do tego za to rozdawanie jest jeszcze przez nas całkiem szczodrze opłacany. A więc - bez kompleksów!
Historia potrafi jednak płątać figle. Gdy kilka lat temu raciborskie środowisko kulturalne domagało się zmiany dyrektora Raciborskiego Centrum Kultury i wyszło z protestami na ulice, Mirosław Lenk stwierdził w wypowiedzi dla Gazety Wyborczej, że (cyt.): "Artysta lekko uciskany ma się lepiej". Wtedy wydawało mi się, że to najgłupsza rzecz jaką słyszałem, idiotyzm w postaci czystej i niczym nie zmąconej. A jednak... nie przypuszczałem, że po kilku latach sam dojdę do podobnego wniosku. Dziś uważam, że "Prezydent lekko straszony (np. wizją referendum) działa zdecydowanie lepiej". A co, niby nie?
Ja się na ten cały cyrk nabrałem i zmieniłem zdanie. Zaczynam myśleć, że nasz prezydent jest jednak pracowity, czuje gospodarkę, rozumie społeczeństwo, nie jest oderwany od świata, nie uprawia prywaty, do tego jest skuteczny i otwarty na mieszkańców. Że tym razem te wizje okażą się prawdą, a bunkier dla kajaków zniknie tak samo jak nowa makabryła przy rynku. Myślę, że tym razem to te obiecanki się ziszczą, a do raju brakuje nam bardzo niewiele. A Wy?
Dawid Wacławczyk
RSS Nasze Miasto
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany