Z redakcyjnej poczty: list otwarty do mediów i mieszkańców Wojnowic

List do redakcji: Od ponad miesiąca trwa „wojna” mieszkańców Wojnowic z wiatrakami, podsycana przez lokalną prasę, internet i telewizję. Przetaczają się wypowiedzi mniej lub bardziej kompetentnych osób, ale przy okazji wylewa się szczególnie z internetu rynsztok pomówień, insynuacji i fałszywych lub tendencyjnych informacji. W poniedziałek 09.11.2015 była w Wojnowicach TVP info. Dla oglądających reportaż zostało spreparowane przesłanie, że oto zła władza za plecami mieszkańców buduje wiatraki, a krwiopijca, jaką jest sołtys Wojnowic, czerpie materialne korzyści z nieszczęścia mieszkańców.
Tyle tytułem nakreślenia tła, a teraz fakty. Obecnie rozpoczęła się budowa wiatraków. Inwestor ma prawomocne pozwolenia oraz uzgodnienia. My jako mieszkańcy na etapie opracowywania Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego w 2012 r. nie wnieśliśmy żadnych uwag (nikt nie miał zastrzeżeń). W czasie gdy przez ponad rok była opracowana decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji (wydana w 2009 r.), też nikt nie wnosił żadnych uwag. Przez ponad 6 lat nikt na wsi nic nie zrobił, aby powiedzieć wiatrakom nie! Jesteśmy gminą rolniczą, ta sytuacja jest analogiczna do sytuacji rolnika, który przez kilka lat nie patrzy na to, co się dzieje na jego polu, a po kilku latach jest zaszokowany, że na polu rosną chwasty. Możemy mieć zastrzeżenia, że wcześniej nikt nie wiedział o konkretnej lokalizacji, ale nie było też nikogo, kto o to pytał. Informacja o wiatrakach była na zebraniach (są protokoły), w lokalnej prasie, BIP-ie, ale jakoś nikt z niosących sztandar WIATRAKOM NIE nie uderzy się w pierś i przyzna, że nie chodził na zebrania wiejskie i nie dopytywał o szczegóły.
Czy pani, która na spotkaniu mówiła, że kupiła dom i nie wiedziała, że będą tutaj wiatraki, czytała zapisy prawa miejscowego? Każdy architekt, agent nieruchomości, zainteresowany kupnem działki, czyta Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego, bo tam jest informacja, czy za płotem nie powstanie spalarnia śmieci lub ferma drobiu. Na spotkaniu z telewizją padło naprawdę tylko jedno mądre zdanie, że władzy trzeba patrzeć na ręce i ją rozliczać. OK. Jako radni Wojnowic na comiesięcznych dyżurach mieliśmy okazję rozmawiać tylko z kilkoma osobami, którym na sercu leżały sprawy wsi i temat wiatraków nigdy nie był poruszany. Jako obywatele mamy dużo możliwości, by bronić swoich interesów, więc zróbmy to, ale zgodnie z prawem. Jeżeli dzisiaj po ponad 6 latach są jeszcze jakieś prawne możliwości, aby coś zmienić w temacie wiatraków, to zróbmy to, ale na sali sądowej.
Dzisiaj w Wojnowicach rozgorzał ogień, który jest ciągle podsycany, a my jako mieszkańcy w większości jesteśmy już tym ogniem poparzeni. W płomieniach tych swoją „pieczeń pieką” inni. Drogi panie Klima i pani Dutkiewicz jako „rasowi” samorządowcy z doświadczeniem, dlaczego wcześniej nie interweniowaliście w temacie „plagi farm wiatrowych”? Dzisiaj mleko już się rozlało, po części za sprawą tego, że wcześniej WAS TO NIE INTERESOWAŁO. Zarówno lekarz, jak i farmaceuta (Pan Klima jest farmaceutą) leczą chorego. Gdzie Pan był, gdy pierwsze objawy „choroby” pojawiły się ponad 6 lat temu? Dzisiaj bije Pan w dzwon trwogi, a co robił Pan wcześniej?
Nagrany reportaż, jeżeli ma być rzetelnym przekazem i ma ukazać całość problemu, to powinny znaleźć się w nim informacje o tym, że:
• nie było na wsi informacji o zebraniu i nagraniu programu telewizyjnego w tak ważnym dla wsi temacie,
• przed kamerami było około 30 mieszkańców, gdy mówimy o interesie wioski, która liczy około 700 mieszkańców,
• od sześciu lat jako mieszkańcy niestety nie zrobiliśmy nic w temacie farmy wiatrowej,
• zebrania wiejskie świecą pustkami i nas jako mieszkańców mało interesuje, co się wokół nas dzieje,
• na ostatniej sesji nikt nie wniósł formalnie wniosku o działanie na rzecz wstrzymania inwestycji lub zmianę lokalizacji wiatraków (na sesji byli przedstawiciele przeciwników wiatraków),
• wypowiedzi do kamery były tylko od osób z jednej strony; tych, którzy są za wiatrakami, niestety o nic nie pytano,
• i najważniejsza rzecz, jeżeli reportaż ukaże się w tej formie, to uzasadnione jest, aby tendencyjne pytania odnośnie pani Sołtys i jej dochodów z wiatraku znalazły swój finał w sądzie.
Tytułem podsumowania, nieznajomość prawa nie chroni od odpowiedzialności, ale i też nie znając i nie egzekwując należnych nam praw godzimy się na to, że ktoś bez naszego udziału będzie realizował swoje plany.
W jednym z artykułów w prasie stwierdzono „Gdybyśmy wiedzieli o całej sprawie wcześniej, może udałoby się znaleźć rozwiązanie na etapie planowania inwestycji i przesunąć wiatraki na większą odległość od naszych domów. I to osobiście boli mnie najbardziej”.
Mnie też boli to, że budowaliśmy przez lata wspólnotę, a dziś nie walczymy z problemem, urzędem, tylko walczymy przeciwko sobie i to koniecznie trzeba zmienić.
Jestem pod wielkim wrażeniem zaangażowania i sprawności organizacyjnej osób „walczących z wiatrakami” i mam cichą nadzieję, że podobną energię wykrzeszą te osoby w działaniach na rzecz lokalnej społeczności, bo zarówno my, jak i nasze dzieci (oby) będziemy dalej koło siebie mieszkać.
Radny Wojnowic
Andrzej Woźniak
Popieramy powyższy tekst
Burmistrz Krzanowic Andrzej Strzedulla
Radna Wojnowic Bogusława Heiduczek
fot. archiwum portalu
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.