Oby wszystko działało tak, jak straż pożarna. O działalności OSP na komisji powiatowej

Komisja Rozwoju Gospodarczego, Promocji i Współpracy z Zagranicą Rady Powiatu Raciborskiego obradowała dziś w Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu. Tematem była działalność Ochotniczych Straży Pożarnych powiatu raciborskiego. Druga część posiedzenia odbyła się w terenie – w remizie OSP w Markowicach oraz Krzyżanowicach. Radnych interesowało działalność OSP, sposób finansowania, kwestie organizacyjne i nabór młodzieży oraz współpraca międzynarodowa strażaków-ochotników.
Młodzież garnie się do straży, choć raz jest lepiej, a raz gorzej. Co ważne, to odpowiedzialne działanie. Jak zauważył Jan Krolik, zastępca komendanta PSP w Raciborzu, młodzież z OSP wie, jak działa straż pożarna i w razie potrzeby po pierwsze - nie przeszkadza, a po drugie - potrafi pomóc, np. wskazując strażakom, gdzie w danej miejscowości znajduje się hydrant. Młodzi przyszli strażacy nieustannie doskonalą swoje umiejętności, których przykład dają w czasie zawodów pożarniczych. Warto zauważyć, iż po raz pierwszy zdarzyło się, że w zawodach ogólnopolskich wzięła udział drużyna z powiatu raciborskiego - OSP Sławików - która zajęła pierwsze miejsce w zawodach wojewódzkich. Reprezentując nasz powiat w zawodach ogólnopolskich, chłopcy ze Sławikowa zajęli 9. miejsce.
Warto także zauważyć, że aby brać udział w prawdziwych działaniach ratowniczo-gaśniczych, należy mieć ukończone 18 lat oraz odbyć właściwy kurs i zdać egzamin. Nie zdarzyło się, by do akcji pojechał wóz bojowy z obsadą z nieuprawnionymi strażakami. W ciągu ostatnich 15 lat zauważalne jest, że w OSP młodzieży jest coraz więcej.
OSP to nie tylko mężczyźni - coraz więcej kobiet bierze udział nie tylko w życiu ochotniczej straży pożarnej, ale także w akcjach. Są nawet panie, które prowadzą wozy bojowe.
Młodzieżowe drużyny OSP Sławików (chłopcy) i OSP Turze (dziewczęta) w ramach współpracy międzynarodowej reprezentowały powiat raciborski w czasie wizyty w Niemczech, w zaprzyjaźnionym Mrkischer Kreis. Ogromne wrażenie na gospodarzach zrobiła musztra strażacka w wykonaniu sławikowskich chłopaków. W Niemczech jednak nikt musztry nie ćwiczy, bo historyczne naleciałości bardzo źle się kojarzą. OSP współpracują także ze swoimi kolegami z Czech - i to zarówno na poziomie oficjalnym, powiatowym i wojewódzkim, jak i całkiem zwyczajnie - na zasadzie sąsiedzkiej współpracy przygranicznej. Takim wspólnym terenem działań państwowych straży pożarnych z Polski i Czech jest stacja kolejowa w Chałupkach, gdzie służby współpracują ze sobą w razie problemów z pociągami.
Dzięki współpracy z niemieckimi kolegami, w ciągu ostatnich kilkunastu lat do służby w raciborskich OSP trafiło 20 samochodów z Niemiec, niektóre wręcz za darmo lub za bardzo atrakcyjną cenę. To pojazdy wycofane ze służby z zawodowej straży niemieckiej, które nadal doskonale pełnią swoją funkcję w OSP.
Na pytanie o stan bezpieczeństwa przeciwpożarowego w powiecie komendant Jan Krolik wyraził głębokie zaniepokojenie pożarami lasów w Nędzy. - To niemożliwe - mówił - by to zapalało się samo, od rzekomej butelki. Moglibyśmy taką butelką próbować pół roku, nic się na zapali. Pozostaje mieć nadzieję, że podpalacz zmądrzeje albo że policja go znajdzie szybciej, niż dojdzie do kolejnej tragedii.
W dalszej części spotkania członkowie komisji udali się do remizy OSP w Markowicach - jednej z czterech miejskich OSP, najnowocześniejszej remizie strażaków-ochotników na Śląsku, a może i w kraju. Po remizie oprowadzał gości mł. bryg. Roland Kotula, prezes zarządu OSP w Markowicach. Goście zobaczyli dwa wozy bojowe, łódź oraz%u2026 quada. Ten ostatni jest darem wdzięcznego mieszkańca dzielnicy, któremu wracający z akcji strażacy, bezinteresownie i za darmo pomogli wyciągnąć samochód z rowu. Wpadł tam, bo napadało tyle śniegu, iż nie było widać granicy między drogą a poboczem. Quad jest strażacką ciekawostką, służy wszędzie tam, gdzie nie sposób dojechać samochodem - brał np. udział w poszukiwaniu zaginionych dzieci w Oborze czy dowoził strażaków w czasie powodzi w 2010 roku na miejsca posterunku na wałach.
Zaprezentowano także nowoczesne środki łączności - syrenę zintegrowaną z Krajowym Systemem Ratowniczo-Gaśniczym, radiotelefon i moduł GSM, który w razie wezwania wysyła SMSy do strażaków z powiadomieniem. Zdarza się jednak, że prędzej strażak wyjedzie z remizy, niż dojdzie do niego SMS...
Markowicka remiza posiada także inne udogodnienia, np. specjalną szafę do suszenia strażackich kurtek, które nasiąknięte wodą normalnie schłyby kilka dni, wieżę do suszenia węży i dwie szatnie z prysznicami - damską i męską. Istotna jest także praca z młodzieżą, zatem na piętrze remizy znajduje się świetlica ze stołem do tenisa, piłkarzyki i komputery z dostępem do internetu.
Na zakończenie wizyty przyszedł czas na wspomnienia i refleksje. Pożar lasu w Kuźni Raciborskiej z 1992 roku, w świetle ostatnich problemów w Nędzy, stał się automatycznie tematem do rozważań. Gdyby wtedy strażacy dysponowali takim sprzętem i taktyką działania, zapewne nie doszłoby do tragedii. Odwrotnie - gdyby dziś strażacy dysponowali tylko tym, czym 23 lata temu, każdy z ostatnich pożarów lasu mógłby się rozprzestrzenić na taką skalę, jak w 1992 r.
Mimo, że jest nieźle, zawsze mogłoby być lepiej. Wozy bojowe w Markowicach, mimo, że to mercedesy, są z lat osiemdziesiątych. Strażacy dbają o nie, jak tylko można, jednak to już leciwe pojazdy. Co gorsza, w powiecie nadal są OSP, które nie posiadają własnego samochodu z wodą, a to ochotnicy najczęściej są pierwsi na miejscu zdarzenia. Jednostki włączone do krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego mogą liczyć na pieniądze systemowe. Te, które działają poza systemem muszą korzystać z pomocy gmin.
Po wizycie w Markowicach komisja udała się do Krzyżanowic.
th
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany