Muzeum Horroru w wojnowickim pałacu ma już dwa lata!

Nasz Racibórz: 22 września upływają dwa lata od chwili kiedy otworzył pan w wojnowickim pałacu pierwsze w Polsce Muzeum Horroru.
Zbigniew Woźniak: Pierwsze i jak dotąd jedyne. Poza tym, nadal jedyne na świecie zlokalizowane w starym pałacu. A swoją drogą, jak ten czas leci. To już dwa lata. Przyznać muszę, że wiosną 2012 roku, kiedy przystępowałem do realizacji tego projektu, sam miałem mieszane uczucia. Ludzie bowiem lubią się pośmiać z innych, a jak już ktoś ma pomysł na coś - powiedzmy sobie szczerze - dalece nietypowego, to niektórzy wręcz ściskają kciuki, by mu się nie udało i wyszedł na głupiego... Inna rzecz, że przez te lata odkąd kupiłem pałac, tyle naczytałem się różnych komentarzy, że bodaj tylko nie posądzono mnie o kanibalizm... (choć teraz, odkąd istnieje Muzeum Horroru, to by nawet trochę pasowało). Byłem więc już uodporniony na wpisy nieżyczliwych i frustratów, więc postanowiłem zaryzykować. Miałem świadomość, że sam pałac - choćby najpiękniejszy - nie jest wystarczającym magnesem, by ściągać ludzi z odległych zakątków kraju. Potrzebna była jakaś wyrazista atrakcja, która z jednej strony działa na wyobraźnię i kusi tych co jeszcze w Wojnowicach nie byli, a u tych co nas odwiedzą zapadnie głęboko w pamięć.
NR: A skąd wziął się pomysł, by akurat było to Muzeum Horroru?
ZW: Pomysł podpowiedzieli mi sami goście odwiedzający pałac. Ciągle ktoś pytał: czy w pałacu straszy, co straszy, jak często itd... Widocznie dla ludzi naturalne jest, że jak stary pałac, to powinno straszyć. Skoro takie są wyobrażenia ludzi, to dlaczego by nie oprzeć promocji obiektu właśnie na tematyce związanej ze straszeniem. Wiele jest bowiem w Polsce starych pałaców, zlokalizowanych w nich kawiarni, restauracji i innych atrakcji, ale Muzeum Horroru jest tylko jedno. W dodatku, jedno z zaledwie kilku w Europie.
NR: To znaczy, że pomysł z Muzeum Horroru był trafiony?
ZW: Te minione dwa lata potwierdziły założenie, że ludzie bardzo lubią sie bać, wręcz szukają takich rozrywek i nie przypadkiem najczęściej zwiedzanie muzeum wyzwala w nich radość i uśmiech. Poza jednak czystą rozrywką, podaną w zdecydowanie wesołej formie, można się u nas czegoś ciekawego z historii dowiedzieć, jak również zobaczyć na żywo np. działającą gilotynę, garotę, prawdziwy miecz katowski, dyby z dupochlastem, fotel do tortur czy łoże madejowe...
NR: A do jakiego przedziału wiekowego należą ludzie najczęściej odwiedzający muzeum?
ZW: I tu panią zaskoczę. Wydawać by się mogło, że Muzeum Horroru to rozrywka raczej dla młodzieży i ludzi młodych niż dla seniorów. Nic bardziej błędnego - najwięcej zorganizowanych wycieczek do muzem to grupy emerytów... Może jednak nadreprezentacja tej grupy wiekowej wynika z tego, że staranniej planują swój czas, potrafią się dobrze zorganizować albo po prostu mają dużo wolnego czasu i sponsorowane autokary... Nie znaczy to jednak, że odwiedzają nas tylko seniorzy. Wśród przyjeżdżających indywidualnie dominują jednak rodziny z dziećmi, albo dziadkowie z wnukami. Są też turyści, którzy z zasady odwiedzają wszystko, co jest ciekawego w okolicy do obejrzenia, niezależnie od tego co to jest. Coraz więcej jest też gości zza granicy i to nie tylko Polaków i ich potomków z Niemiec, ale i z Republiki Czeskiej. Czesi to turystyczny naród i choć u siebie mają niesłychane bogactwo atrakcji turystycznych, coraz częściej widzi się ich u nas. To bardzo dobry i obiecujący trend.
NR: Czy po dwóch latach jest to jeszcze to samo muzeum co na początku?
ZW: I tak, i nie. Pewne części ekspozycji pozostały takie same jak na początku, inne zmieniły się, jak również przybyły całkiem nowe. Poza tym, sam sposób oprowadzania ulega ciągłym zmianom, bo ludzie podsuwają czasami niesamowite pomysły, skojarzenia i sytuacje. Ma to związek pewnie z tym, że dla mnie to muzeum nie było przejawem jakiegoś szczególnego zamiłowania do horroru tylko pomysłem na promocję obiektu, zaś przyjeżdżają do nas prawdziwi eksperci w tej dziedzinie, którzy sypią jak z rękawa tytułami filmów, imionami bohaterów i znajomością szczegółów z życia np. Wlada Palownika czy legendarnej Elżbiety Batory. Siłą rzeczy, osłuchałem się więc i oczytałem w tej tematyce i - chcąc, nie chcąc - przez niektórych jestem uważany za autorytet w tej dziedzinie. Dość powiedzieć, że zostałem zaproszony jako prelegent na odbywający się w październiku w Krakowie Festiwal Amatorów Strachu, Obrzydzenia i Niepokoju. Nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszałem, póki do mnie nie zadzwonili. Będzie to połączone zresztą ze spotkaniem autorskim w związku z wydaną przeze mnie książką sensacyjną: "Oko zła", której akcja każdego z czterech opowiadań zapętla się w wojnowickim pałacu, zaś w szczególności w Muzeum Horroru.
NR: To by oznaczało, że Muzeum Horroru jest coraz bardziej i dalej widoczne...
ZW: Też to tak widzę, tym bardziej że i tu na miejscu, w powiecie jesteśmy jakby trochę bardziej dostrzegani. Niewątpliwie stworzyliśmy tu w wojnowickim pałacu pewien produkt turystyczny, a to akurat wpisuje się w turystyczne aspiracje naszego powiatu. Myślę zatem, że istnienie w wojnowickim pałacu Muzeum Horroru nie było najmniej ważnym argumentem przy przyznawaniu nam w czerwcu tego roku prestiżowego wyróżnienia Filar Ziemi Raciborskiej.
NR: Jakie dalsze plany ma Pan w związku z Muzeum Horroru i z całym pałacem w Wojnowicach?
ZW: Marzyłoby mi się muzeum figur woskowych, niekoniecznie w Wojnowicach, ale to bardzo droga inwestycja i jeśli miałaby dojść do skutku, to musiałbym otrzymać jakieś konkretne pieniądze z Unii Europejskiej albo znaleźć stosownego partnera biznesowego. Poza tym, dla działalności stricte kulturalnej, jestem w trakcie rejestracji w KRS-ie "Stowarzyszenia Pałac w Wojnowicach - wczoraj, dziś, jutro", które pozwoli na znalezienie źródeł finansowania przedsięwzięć, na które jako prywatny przedsiębiorca nigdy bym nie miał szans otrzymać ani złotówki.
NR: Widzę, że nie zamierza Pan spocząć na laurach i nie grozi Panu nuda%u2026
ZW: Jakoś nigdy się nie nudzę. Jak czegoś nie robię, to pewnie coś piszę albo przynajmniej czytam. Lubię nowe wyzwania i nietypowe zajęcia...
NR: No i na koniec, czy przewiduje Pan w jakiś szczególny sposób uczcić drugie urodziny Muzeum Horroru?
ZW: Może nic bardzo wielkiego, ale w niedzielę, 21 września, na odwiedzających będą czekały upominki i niecodzienne atrakcje.
NR: Już się boję! (śmiech) I dziękuję za rozmowę!
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.