Aikido jako droga do doskonałości

Polska Organizacja Aikido – Dojo Racibórz, którego założycielem jest Jacek Ostrowski w tym roku obchodziła 10 urodziny. Oprócz Raciborza, Dojo funkcjonuje również w Gdyni, Jastrowiu, Raciborzu – Markowicach, Rydułtowach oraz Warszawie. Wybraliśmy się na trening, by dowiedzieć się więcej o Organizacji, jak i o samym Aikido.
W Raciborzu treningi sztuk walki podzielone są na trzy grupy. Pierwsza to dzieci, w której najmłodszy adept liczy trzy i pół roku. Podczas nauki kultury Japonii, stawia się na koordynację, zabawę i wiedzę. Kolejna, to dzieci starsze. Na ćwiczeniach wprowadzane są techniki, które mają zaowocować zdobywaniem kolejnych stopni (kyu). Ostatnią grupę tworzy młodzież i dorośli. W każdej bardzo ważną rolę odgrywa szacunek do drugiej osoby. Ponadto Organizacja prowadzi ćwiczenia z samoobrony dla kobiet.
- Sztuki walki to część rzemiosła samuraja, część Bushido, drogi japońskiego wojownika. Tak jak w staro-kulturowej Japonii, zajmujemy się Shodō-kaligrafią japońską, Sumi-e - malarstwem japońskim, Chadō - ceremonią parzenia herbaty, Origami, Zen – medytacją, Haiku – wierszem, Ikebana - układaniem kwiatów. Te wszystkie dziedziny są mocno ze sobą związane. Nie można zajmować się kultura danego kraju, ćwicząc tylko jedna formę, a o innych nic nie wiedzieć. Rzecz w tym, aby cały czas wspinać się na szczyt, który jest wysoko w chmurach, doprowadzać do doskonałości każdą dziedzinę a w szczególności samego siebie. Cały czas uważam, że mimo iż jestem sensei, to jeszcze wiele pracy przede mną. Mam wrażenie, że cały czas jestem na początku swojej drogi, drogi Bushido - tak o swojej pasji mówi założyciel Dojo - Racibórz, Jacek Ostrowski.
- W tym roku w Japonii nadano mi 5 dan Aikido Aikikai, który oficjalnie dostanę na początku stycznia w Tokyo. Może to głupie co powiem, ale chciałbym, żeby kiedyś moi uczniowie nie tylko dogonili mnie, ale żeby doszli dalej niż ja sam. Z tego byłbym dumny. W Aikido zdałem już wszystkie egzaminy mistrzowskie – kontynuuje sensei. Teraz dostałem pierwsze wyróżnienie za rozwijanie i propagowanie Aikido na świecie. Jednak postawiłem sobie za cel wrócić do korzeni, do fundamentu Aikido, do narodzin tej sztuki i ćwiczyć dodatkowo sztuki wojenne, z których zaczerpnięto wiedzę do powstania Aikido. Wiodącym kierunkiem dla mnie jest Daito Ryu. To mój cel.
Kazimierz Dedek, który ćwiczy od siedmiu lat, obecnie przygotowuje się do egzaminu na pierwszy stopień mistrzowski. Uważa, że treningi zapewniają mu relaks i są odskocznią od codziennego życia. - Podczas treningu uspokajam ducha ćwicząc ciało. Jednym z elementów wieloletnich treningów jest również miła atmosfera i cudowni ludzie, którzy ze mną ćwicz. Młody adept uważa, że treningi rozwijają pewność siebie i kondycję fizyczną, a dzieci uczą się pokory i pomocy innym. Ponadto organizowane Budo-Gale umożliwiają spotkania z mistrzami sztuk walki z całego świata, natomiast obozy letnie i zimowe, urozmaicone licznymi atrakcjami, na które jeździmy z członkami organizacji z innych miast dają świetną przygodę.
Karol Łaciok, który trenuje od ponad dziewięciu lat, oprócz zdobycia II Dan Aikido i I Dan Hakko Den Shin Ryu Ju-jutsu, otrzymał również uprawnienia instruktorskie ze specjalnością samoobrony. - Ćwiczyć zacząłem, bo kazała mi mama, zostałem na dłużej z powodu charyzmy prowadzącego, następnie zachęcił mnie rozwój fizyczny, którego się po sobie nie spodziewałem. Karol wspomina również historię, która zapadła mu najbardziej w pamięć. - Przygotowywałem się do kolejnego egzaminu aikido, po ponad 3 latach treningu. Było ciężko, a sensei zawsze zachęcał, by iść dalej i przekraczać granice. Raz, gdy biegaliśmy na stadionie wyjątkowo mocno, nie dawałem już rady. Usłyszałem wtedy bardzo spokojnie wypowiedziane: „nie musisz tego robić”. - Pamiętam jak strasznie mnie to sfrustrowało i nie odpuściłem. Okazało się, że mogłem przebiec jeszcze całkiem sporo.
Krzysztof Seget, jest członkiem klubu od pierwszego treningu w 2008 roku. Uważa, że trenując sztuki walki, trenuje się samego siebie. Trzeba jednak pracować nad sobą również pod względem psychicznym. Podczas ćwiczeń pokonuje się wiele barier, które same ustawia się we własnej głowie. - Wiele rzeczy 10 lat temu wydawały mi się niemożliwe. Poprzez treningi udało mi się uwierzyć w siebie, pokonać część blokad, jakie sam sobie postawiłem i na bieżąco pokonywać kolejne.
Polska Organizacja Aikido – Dojo w tym roku świętowała 10 rocznicę założenia. O tym, jak wyglądała pierwsza, z uśmiechem opowiedział nam najstarszy członek. - W rocznicę powstania naszego Dojo wpadłem na pomysł, żeby wszyscy przyszli na trening tylko w dresach - tak jak byliśmy ubrani na pierwszym treningu. Oczywiście w tajemnicy przed sensei. Wchodzimy po kolei do sali. Sensei zdziwiony pyta każdego: Gdzie kimono? No to każdy po kolei odpowiada, że w praniu, pasa zapomniał, spodni nie wziął. Wymówka za wymówką i głupie uśmiechy. Każdy zadowolony z tego pomysłu, wszyscy myślą - na wesoło tą rocznicę zrobimy... Sensei w końcu wyszedł z dojo (miejsce ćwiczeń) bez słowa i wrócił już bez kimona, tylko przebrał się w dres. Skończyło się po dwóch godzinach... Każdy obity, ledwo trzymał się na nogach. Koszulki i spodnie z dresu można było wykręcać w szatni. Więcej już nikt nie miał głupich pomysłów na kolejne rocznice.
- Dojo w małych miasteczkach czy wioskach jest fundamentem dla tych, które znajdują się w dużych miastach - mówi nam Jacek Ostrowski. - Najpierw dzieci, później młodzież rozwijają się w swoich rodzinnych miasteczkach, jednak przychodzi czas na studia i wyjazdy. Wyjeżdżają i szukają podobnych dojo już w większych miastach, żeby kontynuować swoją drogę. - tłumaczy sensei. - To jest dla każdego sensei smutek, że uczniowie opuszczają swoje pierwsze dojo, ale też cieszy, gdy kontynuują swoją drogę reprezentując swojego pierwszego sensei czy też odwiedzają go, gdy przyjeżdżają na święta lub wakacje. To miłe, przez to czujemy, że jednak coś dla nich znaczyłem, że o mnie pamiętają - dodaje prezes raciborskiego Dojo.
Dojo obecnie żyje niezmiennie zajęciami dla maluszków, dzieci starszych, młodzieży i dorosłych. Odbywają się również zajęcia rodzinne oraz samoobrona dla kobiet czy szkolenia służb mundurowych. - Klub działa już 10 lat. Mieliśmy momenty wzlotów, ale i słabsze momenty, z których wyciągnęliśmy i nadal wyciągamy wnioski. Dziś nasza organizacja posiada kluby (oprócz Raciborza) w Gdyni, Jastrowiu, Raciborzu – Markowicach, Rydułtowach oraz Warszawie. Organizujemy nie tylko staże związane ze sztukami walki, ale i cykliczne seminaria związane z szeroko pojętą samoobroną, które są kierowane do kobiet. Na pewno będziemy działać i robić swoje. Mimo wszystko - dodaje na koniec Krzysztof Seget, który jest członkiem dojo od pierwszego treningu.
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.