Reklama

Najnowsze wiadomości

Aktualności22 października 202014:31

Druga fala pandemii i kryzys polityczny. Czy Racibórz znów będzie wielki?

Druga fala pandemii i kryzys polityczny. Czy Racibórz znów będzie wielki? - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Reklama
Racibórz:

Już po lipcowym głosowaniu nad wotum zaufania było pewne, że prezydent Dariusz Polowy pozbędzie się Michała Fity. Kwestią otwartą pozostawał moment podjęcia tej decyzji. Kluczowe pytanie brzmi, co dalej?

Podpis na zarządzeniu o odwołaniu M. Fity prezydent złożył 21 października, otwierając tym samym nowy okres swojej władzy, w polityce określany zwykle prezydenturą techniczną, bo na stałą większość w Radzie Miasta nie może już liczyć. 

Do końca kadencji pozostały trzy lata. Dla D. Polowego może być jednak krótsza, bo ustawodawca wyposażył demokrację lokalną w narzędzie zwane referendum w sprawie odwołania wójta/burmistrza/prezydenta. Jego przeprowadzenie jest dziś prostsze niż dawniej, ale aby odpowiedzieć na pytanie, czy może do niego dojść i co dalej z raciborskim samorządem, trzeba zajrzeć za kulisy i do historii miejscowej polityki.

Sentyment jak odgrzewany kotlet

Po kadencjach Andrzeja Markowiaka i Adama Hajduka w 2002 r. przyszedł czas wielkich marzeń, które snuł przed wyborcami nieżyjący już Jan Osuchowski. – Obudźcie się, bo okradną was ze złudzeń – przekonywał ostatni prezydent czasów PRL-u, chcąc ponownie zasiąść w najważniejszym fotelu przy Batorego.

PRL kojarzy się raciborzanom wyjątkowo dobrze, bo miasto rosło w siłę, hulał przemysł, budowano nowe osiedla. To wystarczyło, by rozmarzeni wyborcy zapalili Osuchowskiemu zielone światło, a odstawili w kąt jego kontrkandydata, Mirosława Lenka, wtedy szefa miejskiej oświaty, a potem wiceprezydenta i radnego powiatowego. Ludzie byli zmęczeni transformacją lat 90. oraz dotychczasowymi rządami, które Lenk uosabiał.

M. Lenk z Tadeuszem Wojnarem musieli przełknąć gorycz wyborczej porażki, ale rychło złapali wiatr w żagle, bo jak się okazało, za Janem Osuchowskim szły tylko hasło i sentymenty, a zabrakło umiejętności menedżerskich. Były działacz partyjny – jak sam mówił – znalazł się na swoim ostatnim okrążeniu. Wchodząc na ostre wiraże, chociażby przy głosowaniu nad budżetem, nie mając większości w Radzie Miasta lądował na bandzie i to z obniżoną pensją. Nie pozostało mu nic innego jak zdać się na rządy magistrackich naczelników. Nie mają one co prawda dynamizmu, ale są zgodne z literą prawa i pozwalają spokojnie przetrwać kadencję. Wyborcom prezydent serwował przaśne bon moty w stylu „nie po to kowal ma obcęgi, żeby sobie paluchy parzyć” albo „pośpiech jest wskazany tylko w łapaniu much”.

Co ciekawe, z niegdysiejszej rywalizacji T. Wojnara i J. Osuchowskiego cztery lata później zakiełkowała miłość. Wiekowy były prezydent próbował z listy prezesa startować w 2010 r. do Rady Miasta, ale przepadł z kretesem. Zawiedzeni wyborcy nie mieli litości. Odesłali go ostatecznie do historii, pamiętając mu, że odgrzany PRL-owski kotlet nie nadawał się do zjedzenia.

Pamięć wyborców bywa jednak ulotna. W 2018 r. w ten sam ton, co Osuchowski uderzył Dariusz Polowy.

Era stabilnego wojnaryzmu

Rozpoczęła się na dobre w 2006 r. Andrzej Markowiak siedział w poselskich ławach, a Adam Hajduk zakotwiczył w powiecie. Tadeusz Wojnar zbudował stabilne zaplecze zwane układem z Wileńskiej, w którym nikomu nawet nie przyszło do głowy pomyśleć, że liderem może być kto inny niż prezes.

Nominację na głowę miasta uzyskał Mirosław Lenk. Wygrał wybory w 2006 r. i rządził trzy kadencje, konsultując najważniejsze decyzje z prezesem, silną ręką kontrolującym większość w Radzie Miasta.

U progu rządów była to dla Lenka komfortowa sytuacja. Potem – jak to zwykle w polityce bywa – odkrył swój potencjał i chęć posiadania pełni władzy, dochodząc przy okazji do wniosku, że im bardziej będzie manifestował swoją niezależność, tym silniejsza będzie jego pozycja w układzie Wileńskiej.

Zaczął zasypywać rowy pokoleniowe, przygarniając pod swoje skrzydła – jako naczelnika edukacji - niedawnego konkurenta Roberta Myśliwego, skonfliktowanego na tle dalszej wizji politycznej ścieżki z dwójką pozostałych tenorów z RSS Nasze Miasto (NaM) – Dawidem Wacławczykiem i Michałem Fitą. Potem odwołał wiceprezydent Ludmiłę Nowacką, co odebrano jako mały pstryczek w nos prezesa.

Ambicje Lenka pogłębiały systematycznie rów między nim a Tadeuszem Wojnarem, co mogło się zakończyć katastrofą Wileńskiej już w 2014 r., kiedy o fotel prezydenta otarła się Anna Ronin. Wtedy Lenk miał za sobą cały układ, który w chwili trwogi, przed II turą, wyciągnął do niego pomocną dłoń. Cztery lata później sytuacja się zmieniła.

W 2018 r. zniesmaczony postępowaniem M. Lenka prezes nic nie musiał, bo nadal jest dobrze uposażonym szefem zarządu Nowoczesnej, miłośnikiem koni, gry w polo i oldtimerów, chcącym czerpać przyjemności z życia, do dziś zresztą kontrolującym sytuację w starostwie. W lokalnej polityce osiągnął, co chciał. Zbudował trwały mit do teraz objawiający się w kuluarach pytaniami w stylu: - co na to Tadeusz?

Lenkowi brakowało pięć lat do emerytury. Musiał walczyć. Do walki tej stanął samotnie, a jego głównymi sztabowcami zostali wiceprezydent Wojciech Krzyżek i Marek Labus. Przytulony Robert Myśliwy zgłosił własne ambicje i wystartował przeciwko swojemu pracodawcy. Urażony prezes poparł w wyborach Ludmiłę Nowacką. Lenk przegrał. Musiał szukać pomocy u prezydenta Rybnika, podobnie jak on związanego z PO. Dziś jest wiceprezesem rybnickiej spółki, dużo biega, zasiada w Radzie Miasta i spokojnie czeka na emeryturę. Sytuację ma komfortową. Politykę może traktować jako hobby.

Układ pietrowicki

Sukces Anny Ronin pokazał, że układ z Wileńskiej jest do ogrania. Około 2016 r. na horyzoncie pojawił się więc tzw. układ pietrowicki, którego etykietą jest Dariusz Polowy. Już w czasie próby odwołania M. Lenka w referendum, obecny prezydent typowany był jako kandydat na najwyższy urząd w mieście. Z referendum nic nie wyszło, ale układ krzepł, nabierał wigoru i pracował nad marką „Dariusz Polowy – Racibórz może być wielki”.

Formacja jednocześnie lansowała Annę Ronin, która systematycznie "gryzła" M. Lenka podczas konferencji i w bezpłatnych gazetkach. Tak utrwalono mit bohaterskiej, dręczonej Anny i złowrogiego betonowego układu, którego symbolem stała się warta 3 mln zł przystań nad Odrą. Do końca markowano start Ronin w wyborach 2018 r., by na krótko przed nimi obwieścić, że jednak poprze Dariusza Polowego.

Do walki z układem z Wileńskiej dołączył lokalny PiS, który - mimo toczonych rozmów - nie znalazł własnego kandydata na prezydenta, ale na fali popularności całej partii chciał zaznaczyć swoje miejsce we władzach miasta i powiatu, a także RSS Nasze Miasto (NaM) Dawida Wacławczyka, który w 2014 r. przegrał wybory zarówno z A. Ronin jak i M. Lenkiem, ale zachował polityczny wigor jako kontestator dotychczasowej ekipy z Batorego.

Tak powstała szeroka antybetonowa opozycja. W jej narrację wpisał się nie tylko młot pneumatyczny Dariusza Polowego, ale antywojnarowska retoryka NaM-u, PiS-u i Anny Ronin.

Co to ja chciałem?

Układ pietrowicki skierował ostrze w kierunku Wileńskiej, nie zabezpieczając tytułów. A tutaj pojawiła się grupa Michała Fity. Weszła z przytupem na scenę 10 września 2018 r., kiedy to odwołany wczoraj (21.10.) wiceprezydent, podczas konferencji prasowej przy moście Zamkowym, obwieszczając start w wyborach oświadczył do kamer słynne „co to jak chciałem” i „nakręciłem się”.

Owe „co to jak chciałem” ściągnęło na Fitę lawinę nieprzychylnych komentarzy, ale tak naprawdę zapewniło mu duże zasięgi w Internecie. Zadziałało tak samo jak słynna wrzutka Anny Ronin z BMW. Krytykowano ją na potęgę, ale od razu zdefiniowano jako główną przeciwniczkę Lenka.

Niefrasobliwość podczas konferencji, ale też i niezła kampania M. Fity, a do tego spory ruch poparcia sprawiły, że Dariusz Polowy zaczął dostrzegać w nim spore zagrożenie. Do ostatniej chwili walczył, by kandydaci Fity weszli na jego listy, a on sam od razu objął tekę przyszłego wiceprezydenta.

Fita pozostał jednak przy swojej kandydaturze, grzejąc się już wtedy w blasku patrona, a jednocześnie wschodzącej szybko gwiazdy lokalnej i ogólnokrajowej polityki - Michała Wosia. Wybory pokazały, że był to słuszny krok. Liczna grupa radnych i świetny trzeci wynik sprawiły, że D. Polowy musiał dobić targu. Bez poparcia M. Fity – jak kalkulowano - mógł przegrać wybory. Elektorat odwołanego wiceprezydenta postrzegano jako centrowy, chcący zmiany władzy, ale nie tak radykalnie antybetonowy i nie do końca PIS-wski. Fita negocjował razem z Wosiem.

Układ gnijący

Antywojnaryzm skutecznie połączył Dariusza Polowego, NaM, PiS i radnych M. Fity, ale okazał się zbyt słabym spoiwem w maszynie realizującej obietnice wyborcze. Hasło „Racibórz może być wielki” było świetnym chwytem promocyjnym, ale po wyborach stało się kulą u nogi. Rozmarzeni jak za czasów Jana Osuchowskiego wyborcy dobrze je zapamiętali, od razu żądając efektów. Na dodatek podbito wysoką stawkę, kiedy ogłoszono plan zabudowy placu Długosza przez Eko-Okna. Potem był już tylko zjazd, jakby – posługując się giełdową terminologią – nowy układ zaatakowało stado niedźwiedzi. Notowania zaczęły pikować.

Zarządzanie miastem to dziś nie tyle polityka, co specjalistyczna wiedza menedżerska, której rządzącej grupie, przesiąkniętej kulturalnikami i społecznikami, po prostu zabrakło. Ulotki wszystko przyjmą. Życie okazuje się brutalniejsze.

Prawda pierwsza opuszcza obóz zwycięzców. Dariusz Polowy i Michał Fita razem rozlewali kawę dla wyborców i stawali do fotek, ale rządzić wspólnie już nie potrafili. Do dziś nie przeszli na „ty”. Nie wypracowali formy dialogu, lewitując we własnych grupach wsparcia.

Mogłoby to trwać pięć lat, gdyby nie pierwszy punkt zapalny – proponowana przez prezydenta likwidacja SP 15, uderzająca najmocniej w wyborców M. Fity. Potem protokół rozbieżności zaczął puchnąć, co było widać na sesjach. Michał Woś otwierał ministerialne gabinety nie prezydentowi, ale jego zastępcy.

Stało się jasne i oczywiste, że obecny wiceminister sprawiedliwości i odwołany wiceprezydent mają swój plan na wybory 2023 r. i konsekwentnie go realizują, kosztem Dariusza Polowego. Czarę goryczy przelało lipcowe głosowanie nad wotum zaufania. Prezydentowi zabrakło głosów koalicyjnych radnych Anny Szukalskiej i jej brata Michała, związanych z M. Fitą. Dni wiceprezydenta w magistracie były już policzone. Układ pietrowicki szykował ofensywę. Prezydent zapowiedział budowę lodowiska, obwieścił ściągnięcie małego centrum Kopernik, wbił łopatę na bulwarach i przy budowie PSZOKA na Płoni. Po ofensywie pożegnał Fitę.

Gra zaczyna się od nowa

Dla Dariusza Polowego odwołanie grającego do własnej bramki zastępcy to oczyszczenie - oczywisty i zrozumiały ruch, ale obarczony sporym ryzykiem. Po przeciwnej stronie ma już nie tylko liczną opozycję radnych Razem dla Raciborza z Mirosławem Lenkiem na czele, nieprzewidywalnego i niesterowalnego Piotra Klimę, ale również pięciu radnych Michała Fity (odwołany wiceprezydent musiał złożyć u progu kadencji mandat i znalazł się obecnie formalnie poza samorządem). To wystarczy, by zmienić prezydium Rady Miasta i szefów komisji.

Można więc sobie wyobrazić w fotelu przewodniczącego zamiast Leona Fiołki na przykład Mirosława Lenka. Anna Szukalska kieruje co prawda odpowiedzialną za kontrolę urzędu komisją rewizyjną, ale niezbyt dobrze radzi sobie na czele tego gremium. Stałoby się ono niebezpieczne dla prezydenta, gdyby w fotelu Szukalskiej zasiadł na przykład radny Michał Kuliga (przy sprawie sportowego naboru do SP 15 pokazał, że potrafi być dociekliwy i drobiazgowy). Na fotel szefa komisji oświaty – kosztem Zuzanny Tomaszewskiej – może wrócić Paweł Rycka, co byłoby złą wiadomością dla Krzysztofa Żychskiego. Wydaje się, że fotela szefowej komisji skarg i wniosków nie utrzyma Anna Ronin. Tu nadawałaby się wspomniana radna Anna Szukalska, na co dzień powiatowa rzecznik praw konsumenta.

Niezależnie od tego czy i jakie roszady nastąpią, każda sesja Rady Miasta, która decyduje przecież o kształcie budżetu, będzie dla Dariusza Polowego traumatycznym przeżyciem. Prezydent opracuje projekt budżetu na 2021 r., ale radni mogą przemeblować wydatki, tudzież wyrzucić budowę lodowiska.

Trudno liczyć, że przy prezydencie będą się chcieli jak dotąd afiszować radne Ludmiła Nowacka i Krystyna Klimaszewska (Łączy nas Racibórz) czy Zygmunt Kobylak (TAK.). Sytuacja jest niepewna więc lepiej poczekać na rozwój wypadków.

Jeśli skupieni wokół D. Polowego radni NaM i PiS stracą funkcje i niemałe diety, podczas głosowań też nie będą mieli wiele do stracenia. Już dziś nieoficjalnie robią bilans wizerunkowych zysków i strat z popierania prezydenta. Jeszcze w czasie trwania koalicji prezydent nie obdarzał ich należytą atencją. Nie przychodził na spotkania koalicyjne, nie dzielił się informacjami. Im więcej będzie głosów krytyki wobec D. Polowego, tym chętniej jego radni będą szukali własnych dróg, zapewne w zalewie własnych żali, czemu dał już wczoraj wyraz Dawid Wacławczyk.

Jedna z tych dróg to Michał Woś z Solidarnej Polski. Odwołanie M. Fity to dla niego porażka, bo w 2018 r. oficjalnie poparł D. Polowego, ale już prezydenckie mało elegenackie złośliwości dotyczące lodowiska to policzek. Trudno znaleźć racjonalne uzasadnienie dla takiej małostkowości D. Polowego, tym bardziej, że politycznych zniewag zwykle się nie zapomina.

Raciborski PiS ma słabiutki potencjał, a Porozumienie Jarosława Gowina to z kolei tylko D. Polowy. Wiceminister sprawiedliwości tymczasem buduje konsekwentnie w Raciborzu swój blok samorządowy. W 2023 r. może wystartować sam (nie ma przecież pewności, czy Zjednoczona Prawica utrzyma władzę) lub poprzeć innego kandydata. W tym bloku są Michał Fita i jego radni. Jeśli PiS, NaM i Dariusz Polowy nie stworzą innej sensownej alternatywy, to właśnie M. Woś będzie przytulał politycznych zwolenników szeroko pojętej prawicy, celując w wyborach nie tylko w magistrat, ale i starostwo.

Po drugiej stronie są ludzie spod szyldu KO. Kilka osób artykułuje to ambicje prezydenckie (np. Tomasz Cofała), ale najpierw musi się rozstrzygnąć kwestia przywództwa i wyborczej taktyki. Dziś w mieście to klub Razem dla Raciborza, a w powiecie Razem dla Ziemi Raciborskiej i osobno PO. Ambicje przywódcze ma posłanka Gabriela Lenartowicz, ale musi uwzględnić istniejące nadal wpływy Tadeusza Wojnara, głos wójtów i brak sympatii do niej ze strony Mirosława Lenka, który co prawda zapowiedział, że na żaden urząd nie będzie już kandydował, ale krzesła przy politycznym stoliku na pewno nie opuści. Będzie chciał udowodnić, że wybór D. Polowego był pomyłką. Od chwili odwołania M. Fity ma szerokie pole do popisu.

Prezydentura techniczna

Odwołanie Michała Fity oznacza, a przynajmniej powinno, że Dariusz Polowy i jego zaplecze mają jakiś plan awaryjny. Czas pokaże, jaka wypełnia go treść. Historia dowodzi, że prezydentury techniczne, oddalone od polityki, skupione na realizacji zadań, kończyły się nieraz sukcesem. Spisywanie Dariusz Polowego na straty wydaje się więc przedwczesne.

Na wypracowanie nowej formuły prezydent ma kilka tygodni, do obsadzenia fotel wiceprezydenta oraz sekretarza miasta, a na odzyskanie zaufania wyborców aż trzy lata. Dużo będzie zależało od ludzi, jakimi się otoczy. Mogą mu pomóc Eko-Okna, decydując się na zabudowę placu Długosza. Być może pojawią się nowe pomysły, poza już zaprezentowanym lodowiskiem czy małym centrum Kopernik w SP-18.

Dariusz Polowy ma dziś jeden podstawowy atut – to on dzierży władzę. Reszta o niej myśli.

Kto będzie potencjalnym następcą Fity? Wiadomo, że już kilka tygodni temu prezydent szukał następcy, rozmawiając z jedną osobą. Nie odmówiłaby prawdopodobnie Ludmiła Nowacka, ale trudno liczyć na jej owocną współpracę z naczelnikiem oświaty Krzysztofem Żychskim. To zaufany człowiek prezydenta, który też mógłby zostać jego I zastępcą, o ile zrezygnuje z działalności gospodarczej. 

Referendum

Dla specjalistów i dobrych menedżerów wiceprezydentura to jednak żadna fucha. Stanowisko kadencyjne i polityczne, zależne od humoru pryncypała, relatywnie słabo płatne, wymagające składania oświadczeń majątkowych.

W Raciborzu trudno o stabilizację, tym bardziej, że wybory za 3 lata, a niewykluczone, że i szybciej. Dariusz Polowy nie otrzymał bowiem wotum zaufania za 2019 r. Brak wotum za 2020 r. otworzy Radzie Miasta drogę do referendum nad odwołaniem prezydenta i to bez konieczności zbierania podpisów wśród mieszkańców. Do uchwały o jego przeprowadzeniu wystarczy bezwzględna większość głosów ustawowego składu. Tyle opozycjoniści już mają. Takie referendum będzie ważne jeżeli do urn pójdzie co najmniej 3/5 głosujących spośród tych, którzy uczestniczyli w wyborach 2018 r. i większość zagłosuje za odwołaniem prezydenta. W Raciborzu do urn musiałoby pójść 10 750 osób, a za odwołaniem zagłosować 5375. Referendum to wyjątkowa okazja do promocji z czego być może niektórzy będą chcieli skorzystać. 

Autor: Grzegorz Wawoczny, redakcja@naszraciborz.pl

Bądź na bieżąco z nowymi wiadomościami. Obserwuj portal naszraciborz.pl w Google News.

Reklama
Reklama

Komentarze (0)

Dodaj komentarz

Autor: Gość (Aby podpisać komentarz swoim nickiem musisz się zalogować)
Portal naszraciborz.pl przeciwstawia się niestosownym, nasyconym nienawiścią komentarzom,
niezależnie od wyrażanych poglądów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem – wyślij nam zgłoszenie.
Pozostało (1000) znaków do wykorzystania
Aby potwierdzić, że jesteś człowiekiem kliknij: kanapkę
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Sport14 kwietnia 202419:29

Sportowe podsumowanie weekendu

Sportowe podsumowanie weekendu - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Racibórz:

Weekend bogaty był w wiele sportowych emocji. Grali piłkarze, siatkarze i piłkarki ręczne. Sprawdź, jak poradził sobie zespół, któremu kibicujesz.

(greh)
Reklama
Aktualności15 kwietnia 202409:58

W powiecie grasuje podpalacz?

W powiecie grasuje podpalacz? - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
red., fot. FB.OSP Kobyla
Aktualności15 kwietnia 202412:42

GK Rafamet zapowiada wyjście z kryzysu

GK Rafamet zapowiada wyjście z kryzysu - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
5
materiał prasowy spółki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Partnerzy portalu

Dentica 24
ostrog.net
Szpital Rejonowy w Raciborzu
Spółdzielnia Mieszkaniowa
Ochrona Partner Security
Powiatowy Informator Seniora
PWSZ w Raciborzu
Zajazd Biskupi
Kampka
Nasz Racibórz - Nasza ekologia
Materiały RTK
Fototapeta.shop sklep z tapetami i fototapetami na zamówienie
Reklama
Reklama

Najnowsze wydania gazety

Nasz Racibórz 12.04.2024
12 kwietnia 202415:22

Nasz Racibórz 12.04.2024

Nasz Racibórz 05.04.2024
7 kwietnia 202412:45

Nasz Racibórz 05.04.2024

Nasz Racibórz 29.03.2024
29 marca 202415:21

Nasz Racibórz 29.03.2024

Nasz Racibórz 22.03.2024
21 marca 202421:40

Nasz Racibórz 22.03.2024

Zobacz wszystkie
© 2024 Studio Margomedia Sp. z o.o.