Reklama

Najnowsze wiadomości

Aktualności13 kwietnia 202012:53

Na dźwięk wielkanocnych dzwonów ludzie wyrzucali nienawiść z serc swoich

Na dźwięk wielkanocnych dzwonów ludzie wyrzucali nienawiść z serc swoich  - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Reklama
Powiat:

Poniedziałek wielkanocny kończy wyjątkowy okres w Kościele katolickim, na dawnym Śląsku związany z bogatą obrzędowością. Dziś pozostały po niej procesje konne i śmigus-dyngus, mający niegdyś swoje ściśle określone znaczenie. 

Pierwszy raz od wielu lat w Sudole, Bieńkowicach i Pietrowicach Wielkich nie odbyły się procesje konne, gromadzące ostatnio po około stu jeźdźców każda, a do tego setki widzów. Nie było święcenia pokarmów, pełnych kościołów, szukania zajączka w wojnowickich farskich ogrodach. - Wy się nie bójcie, mówi w naszą stronę Bóg w tych dniach przez swojego anioła. W ten sposób w sytuacji, gdy mamy wiele obaw, Pan Bóg upomina się o to, byśmy Mu zaufali - podkreśla biskup opolski, ks. Andrzej Czaja w życzeniach wielkanocnych dla swoich diecezjan.

- Spiżowego głosu wielkanocnych dzwonów bały się złe moce, a ludzie, słysząc ich dźwięk, wyrzucali nienawiść ze swoich serc - mówiono. Wielkanocna i poprzedzająca ją obrzędowość Wielkiego Tygodnia pozostała zapisana w starych źródłach. Współcześni z rzadka już sięgają do tego skarbca, ograniczając się do wymiaru liturgicznego w Kościele katolickim, święcenia pokarmów czy obserwowania efektownych procesji konnych. Co prawda pozostał jeszcze śmigus-dyngus, choć ze świeczką szukać tych, którzy potrafią wskazać sens tej tradycji. Na osi czasu nie ma już dziś miejsca na rytuały i obrzędy kreślone na tle wiary w skuteczność magicznych zabiegów. A tak było u zarania dziejów polskiego chrześcijaństwa, kiedy młody Kościół hojnie czerpał z pogańskiego rytu, wpisując wspomnienie św. Jana Chrzciciela w obrzędowość przesilenia letniego, czyli Noc Kupały. Ta wiara przetrwała setki lat. Dziś to co najwyżej zaciekawienie – przedmiot badań etnograficznych.

W Poniedziałek Wielkanocny, w niewielkich grupkach, dziewczęta chodziły z „gojiczkiem”, ustrojonym w „bandle”, róże i malowane jaja, śpiewając pod oknami gospodyń. Chłopcy z kolei już kilka dni przed Wielkanocą robili sikawki (najczęściej z bzu) – a każdy starał się zrobić jak najlepszą, by mu w „śmiergust” dobrze sikała. W poniedziałek, aż do późnej nocy, biegali z nimi od domu do domu, zbierając datki.

Był to też czas na oficjalne zaloty - młodzieńcy odwiedzali wtedy pierwszy raz swoje wybranki w ich domach. Należało je też dobrze "wyśmiergustować" żeby były zdrowe. W zamian zalotnik dostawał ciasto (tzw. murzyna) albo szołdry - jasny chleb, do którego zapieka się mięso. Był też poniedziałek dniem odwiedzin krewnych, częstujących się wzajemnie warzonką i murzynami.

Nieżyjący już ks. Franciszek Pawlar (1909-1994), wytrawny regionalista i historyk entuzjasta, były proboszcz krzanowicki rodem z Bieńkowic, kapelan Ballestremów w Pławniowicach, prowadził swego czasu rozległe studia nad genezą bieńkowickiej procesji konnej. "Różni autorowie w zależności od tego, który element tradycji uważają za istotny, taką dają genezę" - czytamy w zachowanym po nim, nigdy nie opublikowanym maszynopisie. Pierwszej wzmiankowanej źródłowo procesji dopatrywał się już w 1313 r., kiedy to na mocy poświadczonego przez księcia Leszka raciborskiego dokumentu doszło do transakcji sprzedaży części Bieńkowic przez Żegotę, syna Jana z Bieńkowic niejakiemu Swoyshonowi. Potwierdzona powagą dyplomu umowa rodziła skutek prawny, ale do pełni realizacji kontraktu potrzebny był jeszcze symboliczny konny objazd dóbr. Dopiero na jego mocy na nabywcę przechodziły wszystkie prawa, jakie po ojcu odziedziczył Żegota. "Odbywszy dojrzałą naradę - brzmi odnośny dokument - w odniesieniu do opinii swoich przyjaciół świadomie zrzekł się tych własności, z wszelką mocą i prawem ojcowskim jakie sam posiadał". Dalej kanceliści książęcy wymienili uczestników, którzy "dokonali w lesie gades i granicach konnego objazdu (ujazdu)".

Procesja w Bieńkowicach (2019)

Spokoju ks. Pawlarowi nie dawała jednak iście świecka symbolika tego aktu. "Dokument z 11 czerwca 1313 r. - pisał wielebny - nic nie wspomina aby ujazd miał charakter religijnej procesji. Istotą procesji jest Krzyż Wielkanocny, wieziony przez jednego z dostojnych gospodarzy". Rychło znalazł wytłumaczenie. Procesje wielkanocne bowiem, tak jak średniowieczne ujazdy, wiodły po granicach wsi i brali w nich udział tylko mężczyźni. Ujazd zaś, by mieć odpowiednią rangę, musiał się odbyć w znaczne święto kościelne. Skoro zaś dokument był wystawiony w czerwcu, to z pewnością poświadczał objazd dokonany wiosną tegoż roku, najprawdopodobniej w Wielkanoc - konkludował ks. Pawlar, stawiając ostatecznie hipotezę, że geneza obrzędu pielęgnowanego do dziś w Raciborskiem sięga przynajmniej początków XIV w.

Współcześnie procesje konne w Raciborskiem nazywane są z niemieckiego Osterreiten, co oznacza jazdę konną wielkanocną. Podobne można spotkać w Szwajcarii, Szwabii, górnej Austrii czy u Łużyczan, ale podraciborskie błyszczą szczególnie. Istotą obrzędu jest poszukiwanie zmartwychwstałego Chrystusa, a niemałe znacznie ma również moment ich odbywania. Wszak Święta Wielkanocy obchodzimy wiosną, kiedy wraz ze Zbawicielem budzi się nowe życie, kiedy należy prosić o urodzaje i wszelką pomyślność.

Część badaczy dopatruje się genezy procesji już w czasach przedchrześcijańskich, kiedy to wierzono w boga słońca odbywającego swoją wędrówkę po niebie w rydwanie ciągniętym przez konia. Zresztą, co ciekawe, trasa współczesnych Osterreiten wiedzie właśnie ze wschodu na zachód. W literaturze można również natrafić na hipotezę jakoby to system słowiańskich wierzeń pogańskich ugruntował wiosenną praktykę objeżdżania pól z nadzieją, iż przyczyni się to do płodności obsiewu. Kościół następnie przyswoił dawny kult na potrzeby nowej religii, łącząc triumf Chrystusa z początkiem pozimowej wegetacji.

Badacze niemieccy nie mieli wątpliwości, że procesje to etnograficzny import z terenów Niemiec. Na Śląsku miał się pojawić wraz z kolonistami, którzy zasiedlali ziemie nad górną Odrą już w XIII w. Jerzy Hyckel, znakomity przedwojenny badacz raciborskich wątków legendarnych i podaniowych, uznał nawet, że germańscy osadnicy nie byli pionierami objazdów, bo te mają rodowód frankoński i to z czasów Karola Wielkiego. Choć nie ma wątpliwości co do tego, że procesja ma przede wszystkim religijny wymiar, to w 1937 r. hitlerowcy posłużyli się nią dla celów politycznych, urządzając w podgliwickiej Wójtowej Wsi objazd pól z udziałem niemieckich osadników z Bojkowa (Schnwaldu) oraz bojówek SA. Stało się tak tylko po to, by przeciwstawić idee narodowego socjalizmu dotychczasowej procesji, na której śpiewano polskie pieśni kościelne. W katalogu naukowych propozycji objaśniających genezę interesującego nasz obrzędu można znaleźć także dość przedziwne "konkurencyjne" hipotezy. A to rzeczone procesje miały się narodzić na gruncie mobilizacji śląskiego chłopstwa szykującego się w XV w. do samoobrony przez husytami czy też - już w XVI w. - do odparcia nawałnicy tureckiej zagrażającej Europie.

W 1653 r. władze kościelne i świeckie, pod groźbą grzywny, zakazały gospodarzom urządzać objazdy, bo swady jakie rodziły między "honornymi" miejscowościami brały górę nad pożądaną dla świąt pobożnością. Znaleziono jednak sposób obejścia ówczesnych paragrafów i organizowanie procesji powierzono pachołkom. Ci, niestety, nader często chwytali za lejce w stanie nietrzeźwości, co prowadziło z kolei do wypadków. Pijaństwo jeźdźców było, w 1786 r., bezpośrednią przyczyną wydania przez Prusaków zakazów urządzania objazdu w powiatach nyskim i grotkowskim.

Narwani młodzi jeźdźcy mieli też poważny kłopot z okiełznaniem swojego temperamentu. "Nie mogło ujść niezauważone, że słudzy, koniarze podkradali paszę dla koni, aby uczynić ich rześkimi i żywymi. Zniszczenia, która niosła ze sobą opętańcza jazda przez pola i łąki musiały zwrócić uwagę władzom porządku publicznego. W dodatku jeszcze liczne wypadki, o które było łatwo. W aktach sądowych Wrocławia z 1813 r. spotykamy się z przypadkiem utonięcia się jednego ze sług przy tego rodzaju konnym objeździe" - pisał wzmiankowany ks. Pawlar.

Procesja w Raciborzu-Sudole (2019)

Podraciborskie Pietrowice Wielkie były kilka razy areną tragicznych wydarzeń. W 1890 r., podczas objazdu, spotkały się w polu procesje z Langowa (dziś wschodnie rubieże Kietrza) i Pietrowic. Jedni nie chcieli ustąpić drugim. Miało dojść do szarpaniny, podczas której jakiś młody rolnik zabrał kietrzanom figurę Chrystusa Zmartwychwstałego po czym pędził z nią galopem do zagrody Wollników. Niestety, oglądając się za goniącymi go kietrzanami, wjeżdżając w obręb posesji nie zauważył belki nad bramą, uderzył w nią głową i poniósł śmierć na miejscu. Figurka wówczas cudem ocalała. Tyle jedna wersja wydarzeń. Kolejna mówi, że zuchwalec uszedł cało z zawieruchy, dowiózł figurę do pietrowickiego kościoła, gdzie chwilę potem miejscowi gospodarze bronili wejścia kietrzanom. Spór załagodzono, bo parafianie z Pietrowic obiecali urządzać procesje i zapraszać wiernych z Kietrza, pozostawiając jednak u siebie rzeczoną figurkę, którą mieli zwrócić jeśli choć raz ze ślubów się nie wywiążą. Kiedy jednak o fakcie tym dowiedział się pietrowicki proboszcz kazał natychmiast zwrócić rzeźbę. Przywiązanie do trofeum okazało się na tyle mocne, że jeden z gospodarzy wziął ją do swojego domu (istnieje nadal we wnęce elewacji zagrody przy ul. 1 Maja 45), zaś do objazdów do dziś wykorzystuje się kopię.

W 1895 r., relacjonujące doroczną procesję w Pietrowicach, polskie Nowiny Raciborskie zamieściły taką oto wzmiankę: "Wedle starego zwyczaju objeżdżano w Poniedziałek pola jak po inne lata. Przytem chałupnik Kretek - jak pisze >Oberschl. Vkztg< - spadł z konia, i to tak nieszczęśliwie, że przywołany lekarz nie zdołał go już w żaden sposób docucić. Nie pozostało nic innego, jak bezprzytomnego namaścić olejem św., zdając się zresztą na wolę Pana Boga".

Współcześni pobożni jeźdźcy przygotowują się do procesji już kilka dni naprzód. Koń musi dobrze wyglądać, czyli być należycie oporządzony, mieć ozdobną uździenicę i siodło. Dosiadający zakłada białe bryczesy, wysokie czarne "oficerki", białą koszulę i czarną skórzaną kurtkę. Na czele procesji znajduje się zawsze jeździec z krzyżem, najbardziej "tego godny gospodarz", wokół którego skupia się starszyzna. Dwóch równie "pobożnych i doświadczonych życiowo" wiezie figurę Chrystusa (w Sudole wieziona jest w bryczce) i świecę paschalną. Obok krzyża jedzie też "śpiewok" intonujący nabożne pieśni i litanijne wezwania (najbardziej znany to Paweł Konieczny z Sudoła, który w 2003 r. pełnił tę godność 40 raz) no i, rzecz jasna, księża odziani w nieszpornik. Do bryczek sadzani są zaś zacni goście - biskup, okoliczni proboszczowie, posłowie, prezydent Raciborza, starosta oraz wójtowie.

Kiedyś młodzieńcy wieźli proporce. Przytaczany ks. Pawlar tak opisywał bieńkowicki objazd: "Pod kościołem, wedle z góry obowiązującego zwyczaju, następuje ustawianie się parami według odpowiedniego porządku. Na pierwszym miejscu otwierają procesję pełni sił młodzieńcy w dobrane pary koni tak po względem maści, szybkości, wzrostu a nawet charakteru koni. Jeźdźcy tych 4-8 par odbijają się od reszty uczestników swym lśniącym i pięknym wystrojem. [Jadą] Na gniadych koniach w czarno białym stroju z biało żółtą szarfą. Ich konie też nie tylko, że są raźniejsze i żywsze, ale mają na sobie lśniący i pobłyskujący wystrój uprzęży jeździeckiej. Otrzymują chorągwie kościelne. (%u2026) Ich jazdę z chorągwią, którą rwie i porywa wiatr wymaga niemało siły, wytrzymałości i umiejętności opanowania sztuki jeździeckiej. Oni to stanowią czoło i otwierają procesję ruszając w powiewie dzwonu kościelnego. Za nimi nieraz ich ojcowie albo bracia na koniach. Każdy gospodarz czuje się w obowiązku wziąć udział w tradycyjnej procesji, by reprezentować przed Bogiem i społeczeństwem swą z dziada pradziada ojcowiznę".

Procesja Pietrowice Wielkie (2019)

Kawalkada jeźdźców w religijnej powadze rusza na objazd pól, śpiewają po drodze litanię do Wszystkich Świętych, zatrzymując się przy krzyżach, gdzie odmawiane są modlitwy. Obrzęd kończą efektowne wyścigi konne oraz nabożeństwo, podczas którego jeźdźcy otrzymują błogosławieństwo.

A co potem? "W otoczeniu gości i krewnych, jak wokół uświęconych, podążają na piechotę do domów, by się szybko przebrać i resztę miłego dnia, w którym objawili wszystkim, że Chrystus wiszący na krzyży zmartwychwstał, spędzić razem z narzeczoną, a starszyzna z żonami na zabawie w gospodzie" - pisał ks. Pawlar.

Grzegorz Wawoczny

Autor: Grzegorz Wawoczny, redakcja@naszraciborz.pl

Bądź na bieżąco z nowymi wiadomościami. Obserwuj portal naszraciborz.pl w Google News.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Najczęściej czytane artykuły

Aktualności27 marca 202410:26

Zielone Płuca na Ostrogu kontra deweloperka. Tężnia finiszuje a radny mówi o kulisach inwestycji [FOTO LOTNICZE]

Zielone Płuca na Ostrogu kontra deweloperka. Tężnia finiszuje a radny mówi o kulisach inwestycji [FOTO LOTNICZE] - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
39
Racibórz:

Zielone Płuca Ostroga to projekt, który w 2021 r. poparło ponad 3,5 tysiąca mieszkańców Raciborza. W kwietniu 2024 r. kończy się pierwszy etap tego projektu. Raciborzanie będą mogli odpocząć przy tężni, która powstaje przy zbiegu ulic Książęcej i Elżbiety.

red.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Aktualności27 marca 202414:47

Konwencja programowa PiS do powiatu. Pięć konkretów [WIDEO]

Konwencja programowa PiS do powiatu. Pięć konkretów [WIDEO] - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
16
Racibórz:

Poseł Paweł Jabłoński oraz kandydaci PiS do Rady Powiatu Raciborskiego przedstawili dziś, 27.03., na Rynku swoje najważniejsze założenia programowe na kadencję 2024-2029.

red.
Aktualności27 marca 202419:33

Polowy: zrealizowaliśmy 82% naszego programu. Komitet Silny Racibórz gwarancją wiarygodności Nowej 10-tki Drużyny Polowego!

Polowy: zrealizowaliśmy 82% naszego programu. Komitet Silny Racibórz gwarancją wiarygodności Nowej 10-tki Drużyny Polowego! - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
71
materiał wyborczy zlecony i finansowany przez KWW Dariusz Polowy - Silny Racibórz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Partnerzy portalu

Dentica 24
ostrog.net
Szpital Rejonowy w Raciborzu
Spółdzielnia Mieszkaniowa
Ochrona Partner Security
Powiatowy Informator Seniora
PWSZ w Raciborzu
Zajazd Biskupi
Kampka
Nasz Racibórz - Nasza ekologia
Materiały RTK
Fototapeta.shop sklep z tapetami i fototapetami na zamówienie
Reklama
Reklama

Najnowsze wydania gazety

Nasz Racibórz 22.03.2024
21 marca 202421:40

Nasz Racibórz 22.03.2024

Nasz Racibórz 15.03.2024
14 marca 202421:35

Nasz Racibórz 15.03.2024

Nasz Racibórz 08.03.2024
7 marca 202423:50

Nasz Racibórz 08.03.2024

Nasz Racibórz 01.03.2024
29 lutego 202423:20

Nasz Racibórz 01.03.2024

Zobacz wszystkie
© 2024 Studio Margomedia Sp. z o.o.