Rosyjska ruletka po raciborsku, czyli o szaleństwie na trasie Pietrowice Wielkie - Racibórz

Tematem głównym marcowej sesji rady powiatu było bezpieczeństwo. Radny Szymon Bolik, korzystając z obecności komendanta raciborskiej policji Łukasza Krebsa, pytał o możliwość częstszego użycia nieoznakowanych radiowozów na trasie Racibórz-Pietrowice Wielkie. - Codziennie dwukrotnie uczestniczę w rosyjskiej ruletce. Jeżdżąc do pracy i wracając do domu - stwierdził zbulwersowany.
- Czy nie udałoby się ustawić jakiegoś nieoznakowanego "geparda", który będzie gonił za tymi wariatami? Przecież tam ludzie robią sobie jakieś wyścigi - złościł się, oceniając, że na tego typu drogach na nic zdają się oznakowane pojazdy. - Wtedy jeden drugiemu pomruga, że stoicie i po sprawie - zauważył.
Szef policji zapewnił, że zdaje sobie sprawę ze skali problemu. - Droga między Raciborzem a Pietrowicami jest na tyle dobra jakościowo, że wielu kierowców niestety nadużywa mocy swoich samochodów. Duży związek z zatłoczeniem na trasie ma naturalnie funkcjonowanie w okolicy Eko-Okien - nie krył Ł. Krebs. Zauważył jednak, że raciborska drogówka posiada wyłącznie jeden nieoznakowany radiowóz z wideorejestratorem, którego używa głównie na DK45 czy w okolicach Żerdzin, gdzie w ubiegłym roku miały miejsce aż dwa wypadki śmiertelne.
Komendant zapewnił, że funkcjonariusze bardzo często pojawiają się na wspomnianej trasie. Jego zdaniem, oznakowane radiowozy wystarczająco zniechęcają kierowców do wciśnięcia gazu.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany