Wilk syty i owca cała, czyli radni dyskutowali o przyszłości otaczarni PRD

Radni z miejskiej komisji gospodarki wysłuchali już koncepcji, jakie rada nadzorcza oraz prezes Krzysztof Wrazidło bierze pod uwagę w związku z dalszym funkcjonowaniem Przedsiębiorstwa Robót Drogowych w Raciborzu. Rozwiązaniem, które znalazło największe poparcie jest przeniesienie otaczarni poza granice administracyjne miasta (do 25 km) i kontynuacja działalności PRD w pełnym wymiarze (8 a nawet 10 godzin dziennie). Koszt? Nawet 650 tys zł. - To opcja z gatunku tych, gdzie i wilk syty, i owca cała - komentował radny Paweł Rycka.
Przypomnijmy, na październikowej sesji rady miasta radni zagłosowali przeciw pozostawieniu linii technologicznej do produkcji asfaltobetonu działającej w ramach PRD w granicach administracyjnych miasta. Prezydent zapowiedział wówczas, że prezes zakładu pod koniec pierwszego kwartału tego roku przedstawi wizję przyszłości spółki. Na marcowym posiedzeniu komisji gospodarki wyłożono karty na stół. Sekretarz rady nadzorczej PRD, Marek Olczyk oraz prezes Krzysztof Wrazidło wyjaśnili rajcom, że w grę wchodzą cztery warianty:
1. Przeniesienie linii technologicznej do produkcji asfaltobetonu poza granice administracyjne miasta i kontynuacja działalności PRD w pełnym wymiarze, przy zachowaniu obecnej struktury udziałowej
2. Przeniesienie linii technologicznej do produkcji asfaltobetonu poza granice administracyjne miasta i kontynuacja działalności PRD w pełnym wymiarze przy równoczesnej sprzedaży mniejszościowego pakietu udziałów
3. Kontynuacja działalności PRD bez własnej linii technologicznej do produkcji aslaftobetonu
4. Połączenie PRD z inną spółką Gminy Racibórz
W 2013 roku, jak wspomniał prezes Wrazidło, PRD zainwestowało blisko 2 mln zł w nową linię produkcyjną. Z każdym kolejnym rokiem spółka zdobywa nowe kontrakty, a dzięki otaczarni jest konkurencyjna na rynku. Obecnie zobowiązania Przedsiębiorstwa Robót Drogowych w Raciborzu wynoszą blisko 7 mln zł. Ograniczeniem na drodze do dalszego rozwoju zakładu jest krótki, czterogodzinny dzień pracy. W przypadku przeniesienia asfalciarni poza Racibórz, wytwórnia mogłaby funkcjonować nawet 8 czy 10 godzin dziennie, co - zgodnie z kalkulacją zaprezentowaną radnym - już w ciągu pierwszych lat przyniosłoby trzykrotny wzrost zysku.
Krzysztof Wrazidło tłumaczył radnym, między innymi Leszkowi Szczasnemu, że PRD regularnie inwestuje w filtry, które wyłapują tzw. emisję niezorganizowaną. Podkreślił, że kontrole przeprowadzane m.in. przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach nie wykazaly przekroczenia jakichkolwiek norm. - Jak może być inaczej, skoro to spółka zleca badania i za nie płaci - rzucił rajca, na co prezydent Mirosław Lenk odparł, że tak jest wszędzie. Jego zastępca, Wojciech Krzyżek natomiast zbił radnego z pantałyku pytając, czy jak idzie na badanie krwi i za nie płaci, to też kwestionuje jego wynik?
Zdaniem władz miasta, skoro otaczarnia nie może pozostać w granicach administracyjnych Raciborza, najkorzystniejszym wyjściem z sytuacji byłoby zastosowanie pierwszego z przedstawionych wariantów. Wątpliwości wyraził jednak radny Piotr Klima. Ocenił, że żadna gmina w okolicy nie pozwoli na postawienie otaczarni u siebie. - Rozmawiajmy więc o realnych pomysłach - zaapelował. - Idąc tym tokiem myślenia, w Polsce nie powinna istnieć żadna asfaltownia. Oczywiście, możemy kupować asfalt z Czech, ale jakim kosztem? Może z Kaliningradu będziemy sprowadzać? - grzmiał prezydent, dodając, że wraz z zamknięciem PRD wzrosłyby ceny. - Już sama perspektywa likwidacji otaczarni spowodowała, że poszybowały w górę o 30 procent! - poinformował.
Radna Anna Szukalska podkreśliła, że dla niej wizja likwidacji PRD jest nie do przyjęcia. Jak większość radnych skłoniła się do zrealizowania pierwszej opcji. Upewniła się tylko, że miasto prowadzi już rozmowy z gminami, które byłyby zainteresowane zlokalizowaniem wytwórni mas bitumicznych na swoim terenie.
Każda z propozycji, jak zauważył prezes Wrazidło, niesie ze sobą spore trudności logistyczne oraz pochłonie znaczne środki finansowe. Każda z opcji jest jednak zbieżna z wolą mieszkańców Płoni, którzy licznie opowiedzieli się za przeniesieniem otaczarni. Najbardziej ryzykownym wariantem dla mieszkańców, jak zaznaczył sekretarz rady nadzorczej, byłoby dalsze funkcjonowanie bez linii produkcyjnej. - Po pewnym czasie doprowadziłoby do upadku spółki. Z pewnością miejsce PRD zająłby inny, prywatny podmiot, na którego władze miasta ani mieszkańcy nie miałyby żadnego wpływu - ocenił.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany