Raciborska Prokuratura Rejonowa wszczęła śledztwo w sprawie tragedii w Studziennej. Odbyło się pierwsze przesłuchanie

Tak zwany suchy dok to zbiornik przeciwpowodziowy w szczerym polu na skraju Studziennej. Napełnia się podczas intensywnych opadów (na zdj.), chroniąc przed zalaniem zabudowania wzdłuż Bojanowskiej, Floriana i Krętej. Na co dzień mało kto tu zagląda, choć w pobliżu, korzystając z utwardzonej polnej drogi, sporo osób skraca sobie tędy drogę ze Studziennej do Opawskiej na wysokości Ocic.
W sobotę przed 7.00 rano, w krótkich odstępach czasu jeden po drugim, koło doku przejeżdżało dwóch mieszkańców Raciborza. Na szczycie betonowej śluzy - jak zapisano w policyjnej notatce - zauważyli zawieszoną torbę. Obaj postanowili sprawdzić do kogo należy. Kiedy podeszli bliżej, zobaczyli dwa wiszące na sznurze ciała - kobiety i mężczyzny. Pierwszy świadek natychmiast pojechał do domu po telefon. Niemal równolegle z drugim zadzwonił wkrótce na komendę. Na miejsce, poza policyjną grupą śledczych z technikiem kryminalistyki, wysłano strażaków oraz wezwano prokuratora. Nie stwierdzono działania osób trzecich, a zatem doszło do samobójstwa. Prokurator polecił zabezpieczyć ciała do sekcji. Raport z badań medyków sądowych w Jastrzębiu-Zdroju spodziewany jest w ciągu 2 tygodni.
Dziś Prokuratura Rejonowa w Raciborzu wszczęła śledztwo w tej sprawie w związku z art. 151 kodeksu karnego (kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5). Przesłuchano pierwszą osobę - to były mąż zmarłej i ojciec jej 25-letniego syna. Jak powiedział nam prok. Mariusz Klekotka, zastępca prokuratora rejonowego w Raciborzu, śledczy chcą ustalić motywy działania kobiety i jej syna oraz zbadać relacje, jakie łączyły ich ostatnio z byłym mężem i ojcem. Dziś jednak za wcześnie na formułowanie jakichkolwiek wniosków. Prokuratura nie zdradza szczegółów ze względu na dobro rodziny.
Jak wynika z naszych informacji, kobieta mieszkała z mężem i dziećmi w jednej z raciborskich dzielnic. Kilka lat temu związek zakończył się rozwodem. 47-latka musiała szukać nowego mieszkania. Znalazła je w centrum Raciborza. Była z synem w trudnej sytuacji materialnej. Została eksmitowana. Nie miała ostatnio stałego miejsca zamieszkania. Nie pracowała. Od niedawna jednak pomieszkiwała z synem u byłego męża.
(w)
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.