Starego targu już nie ma

Kiedyś kupców sprzedających warzywa na raciborskim targu trudno było zliczyć. Dziś pozostała garstka. Do handlu w naszym mieście zniechęcił ich brak miejsc po przebudowaniu placu przy kościele św. Jakuba, do tego wysoka opłata targowa oraz promocje w supermarketach.
Jeszcze parę lat temu warzyw na raciborskim targu nie brakowało. Kupcy zjeżdżali się z samego rana z pachnącymi nowalijkami, świeżymi pomidorami czy słodkimi owocami. Swoje stragany, ciasno jeden obok drugiego, ustawiali wzdłuż płotu kościoła oraz ul. Odrzańskiej. Cztery lata temu przebudowano targowisko. Nowoczesny obiekt miał być komfortowy, zapewnić więcej miejsc handlarzom. Rzeczywistość okazała się jednak inna.
– Po remoncie zniknął zielony targ. Jest nas coraz mniej. A polityka, jaką prowadzi nasze miasto nie sprzyja nam – skarży się wieloletni kupiec. – Budują supermarkety, które są dla nas niezdrową konkurencją. Promocje mają tak potężne, że nawet na giełdzie warzywa są droższe. To nas wykańcza – dodaje ze smutkiem w głosie jego żona. Miały być lepsze stoiska, a tym czasem wybudowane stoły są za wysokie. Niżsi klienci nie widzą asortymentu i często odchodzą.
Ponadto dla większości z nich czynsz, jaki muszą płacić jest za wysoki. Codziennie straż miejska zbiera po 4.50 zł za m kw, a w dni targowe (czwartek, sobota) po 5 zł. Dodatkowo każdy kupiec płaci 50 zł miesięcznie Przedsiębiorstwu Komunalnemu, które dba o czystość miejsc handlowych. Bywają takie dni, że handlarze ledwo zarabiają na opłatę za stragan. A i tak większość z nich przyjeżdża tylko w dni targowe.
– My mamy zarezerwowane miejsce, ale ci, którzy handlują tylko w dni targowe muszą wcześnie rano przyjechać, żeby gdzieś stanąć, bo tak naprawdę to mamy tylko 20 m, i tylko tam możemy rozłożyć swoje stragany. Wtedy zazwyczaj zaczyna się wojna między handlarzami o miejsce – mówi Katarzyna Gwóźdź z Baborowa, handlująca od 8 lat na raciborskim targu. – Nie dochodziłoby do niepotrzebnych kłótni, gdyby pozwolono nam stawać tam gdzie zawsze. Pod płotem kościoła i wzdłuż ulicy. Ale woleli zrobić tam parking – mówi Rita Szramowska, handlująca warzywami od 30 lat.
Zapytaliśmy rzecznika pasowego Urzędu Miasta Anitę Tyszkiewicz- Zimałka, czy da się stworzyć dodatkowe miejsca dla kupców z warzywami? – Nie będzie więcej miejsc dla handlarzy. Targowisko, tak zostało zaprojektowane i w żaden sposób nie będzie zmienione – odpowiada krótko rzeczniczka. – Jeśli chodzi o wysokość czynszu, to ustala go Rada Miasta. Aby go ewentualnie pomniejszyć, kupcy musieliby wystosować pismo do Rady z mocnymi argumentami – wyjaśnia.
Wieloletni handlowcy jednogłośnie stwierdzili, że Miasto nie dba ani o nich, ani o klientów. – Od 20 lat sprzedaję warzywa z mojej działki. Hodowane są na kompostach, w pełni zdrowe i ekologiczne. Ale coraz mniej klientów je kupuje. Ludzie wolą sztuczną, nafaszerowaną chemią żywność z supermarketów, bo jest ona tańsza – żali się jeden z kupców. Skarżą się, że duże sklepy zabijają ich promocjami. – Przecież warzywa w Kauflandzie są tańsze niż na giełdzie! Więc jak my mamy zarobić? – dodaje bezradnie.
– Ludzie o nas myślą tylko wtedy, kiedy w marketach nie ma promocji, a tak to nas wyzywają, mówią że mamy za drogo. A przecież my z tego żyjemy. Sprzedajemy zdrową żywność, a nie zagraniczny import – tłumaczy Gwóźdź. – Przecież w Wodzisławiu czy Rybniku, warzywa są jeszcze droższe. A ludzie kupują. Tam sprzedających jest znacznie więcej, a jakoś wszystkim towar schodzi. Nas jest mało i klientów też mało – dodaje Szramowska.
Raciborzanie wiedzą, że żywność kupiona na targowisku jest znacznie zdrowsza, smaczniejsza, ale i tak wolą robić zakupy w marketach. – Czasem chodzę na targ, ale wolę zakupy w dużym sklepie, tam przynajmniej dostanę wszystko, co chcę kupić. I nie muszę pokonywać zbędnych kilometrów – Mówi Jadwiga Czerniowska, raciborzanka.
Justyna Langer
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany