Wielka klapa z sześciolatkami

Rodzice zostawią swoje 6-letnie dzieci w przedszkolach. W Raciborzu, na 433 sześciolatki, tylko 3 na pewno pójdą do pierwszej klasy w Szkołach Podstawowych nr 8, 13 i 15. Dwoje opiekunów jeszcze się waha. Widać jednak, że reforma minister Hall okazała się klęską.
Na decyzję rodziców nie wpłynął nawet fakt, że dzieci pozostawione w zerówkach nie będą się uczyły pisać i czytać. Zgodnie z ustawą obowiązek szkolny dla sześciolatków ma wejść w życie dopiero w 2012 r. Przez ten czas, do pierwszych klas będą szły wszystkie dzieci siedmioletnie po zerówkach (jak dotąd) oraz część dzieci sześcioletnich. Ministerstwo Edukacji Narodowej dało rodzicom wolną rękę w tej kwestii, stawiając tylko jeden warunek. - Jeśli sześciolatek nie chodził do przedszkola rok wcześniej, to chociaż rodzic zechce zapisać dziecko do szkoły, będzie musiał przedstawić pozytywną opinię poradni psychologiczno-pedagogicznej - wyjaśnia Anita Tyszkiewicz-Zimałka, rzecznik Urzędu Miasta. - Racibórz jest przygotowany na zmiany, jakie nastąpiły w efekcie wprowadzenia ustawy, jednak na podstawie wyników badań przeprowadzonych wśród rodziców, już od dawna wiedzieliśmy, że nie są oni zainteresowani wcześniejszym posyłaniem dzieci do podstawówek - dodaje.
W szkołach i przedszkolach już od grudnia odbywały się spotkania informacyjne dla rodziców. Jedno z takich spotkań prowadziła Lucyna Węgrowska, nauczycielka z Przedszkola nr 12. - Rodzice stwierdzili, że u nas jest bardziej kameralne i bezpieczne środowisko, ponadto dzieci mają zapewnioną opiekę do godz. 16.00. Według nich w szkołach jest za głośno, sześciolatki podczas przerw mogą czuć się zagubione, będą też gorzej pilnowane - mówi.
Warto dodać, że MEN przygotował program zerówek pomyślany jak dla pięciolatków, a program dla klas pierwszych tak, jakby poszły tam dzieci sześcioletnie. W efekcie sześciolatki w zerówkach dostaną program dla pięciolatków - nie będzie, jak do tej pory, głoskowania czy poznawania liter. Z nauką czytania zetkną się dopiero w szkole podstawowej. Ale i ten argument nie przekonuje rodziców. - Ich zdaniem zapisanie sześciolatków do klasy siedmiolatków, które potrafią już znacznie więcej, oznacza nierówny start i ciężką pracę wyrównawczą - dodaje Lucyna Węgorowska. - Rodzice wolą też zapłacić za dodatkowy angielski w zerówce, mimo że w szkole byłby za darmo. Uważają, że ich dzieci nie są jeszcze emocjonalnie przygotowane na edukację w szkole, więc nie chcą zabierać im dzieciństwa - podsumowuje.
MS
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany