Z okolicznych miejscowości na procesji w Zawadzie Ks.

Pogoda wyjątkowo kapryśna, ale i tak na procesję do Zawady Ks. jak co roku zjechali się uczestnicy z wielu okolicznych miejscowości. - Dla mnie jako sołtysa to ogromna duma, ogromne szczęście, że ludzie czekają na naszą procesję cały rok, że szykują konie, bryczki i przyjeżdżają. Pogoda dziś wyjątkowo niedobra, ale Pan Bóg jednak zejrzał na nich i zesłał trochę słońca - mówiła sołtyska Ciechowic Regina Pieruszka.
Piotr Hibner-Badura z Łęgu w ubiegłym roku jechał w siodle i z krzyżem na czele procesji. Tym razem bryczką. O urodzaj w wielkanocny poniedziałek prosi co roku. Sam pola nie ma. - Ale mieli rodzice. To tradycja. Warto ją kontynuować - mówił pan Piotr.
Ewa Gregorowicz z Zawady Ks. przyjechała wierzchem. - Ja osobiście nie mam gospodarstwa, ale mieli dziadkowie. Dlatego to robimy, dla utrzymania tradycji, wierzymy, że wymodlimy urodzaj dla pól - tłumaczyła. - Jestem dumna, że procesja odbywa się akurat w naszej wiosce. To mała miejscowość, a zjeżdżają się tu ludzie z całej okolicy - dodała.
Tradycja dla wielu - rzecz święta. - Bywały lata, że przez pogodę ksiądz już nawet procesję odwoływał, a i tak gospodarze się zbierali i jechali - mówi sołtyska Zawady Ks. Monika Jacheć. - Ludzie z całej okolicy przyjeżdżają, żeby wspólnie to przeżyć - dodała.
Procesja konna w Zawadzie Ks. zachowała swój tradycyjny, błagalny charakter. Co roku na wozie jadą gospodarze, modląc się i śpiewając. Tuż za nimi przygrywają Herzogs Musikanten, zespół z Zawady Ks. działający od siedmiu lat. - Wyłoniła się tu grupa ludzi, którzy chcą wspólnie grać i kultywować muzykę charakterystyczną dla naszego regionu - tłumaczył Tomasz Łowicki, jeden z członków.
Po procesji tradycyjnie już Gmina przygotowała dla każdego uczestnika pamiątkową statuetkę, był też słodki poczęstunek i kawa.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany