Gruba kreska była błędem

Cieszę się, że Na Końcu Świata mogę powiedzieć to, czego nie można mówić na uniwersytetach – te słowa ksiądz Tadeusz Isakowicz – Zaleski skierował do zgromadzonych wczoraj w klubie w Raciborzu. Promował tam swoją najnowszą książkę Przemilczane ludobójstwo na Kresach.
Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary – motto widniejące na pomniku pomordowanych Kresowian w Krakowie najlepiej oddaje tematykę i nastrój środowego spotkania w klubie Na Końcu Świata. Kresy i pamięć o wymordowanych tam przez Ukraińców Polakach to kolejny, po lustracji, kontrowersyjny i trudny temat, nagłaśniany przez księdza Isakowicza – Zaleskiego. Pojednania między narodami nie można zbudować na kłamstwie i hipokryzji. A tak jest, jego zdaniem, w stosunkach polsko – ukraińskich. Nawiązując do historii, wspomniał o pokojowej koegzystencji Polaków i Ukraińców za panowania Jagiellonów oraz o tym, jak obydwa narody ramię w ramię odpierały tureckiego najeźdźcę, stanowiąc przedmurze chrześcijaństwa.
Jednak pod koniec lat 30. ubiegłego wieku odżyła idea Samostijnej Ukrainy. Jej orędownikami byli członkowie OUN (Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów) W ich opinii przeszkodą w utworzeniu samodzielnego państwa były inne narody, zamieszkujące te tereny. Głównie Polacy, ale również Żydzi, Słowacy czy Ormianie. Swoją działalność OUN-owcy rozpoczęli od zamachów terrorystycznych na działaczy polskich oraz Ukraińców o propolskich poglądach. Po napaści Hitlera na Polskę, a potem na Związek Radziecki, nacjonaliści ukraińscy stanęli przy boku nazistów. Na Kresach, głównie na Wołyniu, ale również po drugiej stronie Zbrucza, rozpoczęły się regularne mordy na Polakach. Nie oszczędzano nikogo; kobiet, dzieci, starców. Za te zbrodnie odpowiedzialna była OUN i jej przywódca Stepan Bandera. - Ukraińscy nacjonaliści mordowali z wyjątkowym okrucieństwem – przypomina Isakowicz – Zaleski. – Tak, aby ofiara umierała nie przez pięć minut, nie nawet przez godzinę, lecz by cierpiała godzinami. To była wojna psychologiczna. Zginęło wtedy od 160 do 200 tysięcy Polaków. Mordowano całe wsie i miasteczka.
Po II wojnie światowej nikt tych zbrodni nie rozliczył. - Bo jak to by wyglądało. Bratni naród ukraiński wymordował bratni naród polski. Ale to nie naród ukraiński mordował. To nacjonalistyczny wrzód na ciele tego narodu. I tu nie chodzi o rozdrapywanie ran, ale o uczczenia pamięci ofiar – zapewniał zebranych Isakowicz. - Niemcy odcięli się od komunizmu i nazizmu. Bolesne wrzody trzeba rozcinać a nie ukrywać, zalewając betonem.
Autor książki Przemilczane ludobójstwo na Kresach protestuje też przeciwko przyznaniu doktoratu honoris causa prezydentowi Wiktorowi Juszczence, który gloryfikuje banderowców i stawia im pomniki. Z zamiarem nadania prezydentowi Ukrainy honorowego doktoratu nosi się Katolicki Uniwersytet Lubelski im Jana Pawła II. I to jest zdaniem Isakowicza, oburzające.
Na spotkaniu Na końcu Świata mówiono też o konieczności upamiętnienia chociażby skromnymi krzyżami miejsc, gdzie na Ukrainie spoczywają prochy pomordowanych Polaków oraz utworzenia Muzeum Kresów Wschodnich. A gorąca dyskusja dotyczyła wielu aspektów stosunków polsko – ukraińskich zarówno dzisiaj, jak i w przeszłości.
(jola)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany