Nadciąga koniec prasy drukowanej?

W ostatnich latach dało się zauważyć spadek czytelnictwa gazet. Coraz więcej osób sięga po informacje do Internetu. Czy słowo drukowane zastąpi wirtualna prasa? O to zapytaliśmy znanego publicystę Piotra Zarembę z Dziennika, goszczącego w minionym tygodniu w Raciborzu.
Już rok temu coraz więcej osób obawiało się o przyszłość polskiej prasy drukowanej. Duże zamieszanie zrobiła kampania reklamowa agencji interaktywnej Artegence. Wspólnie z analitykami i publicystami ogłosili śmierć prasy drukowanej, za datę umowną przyjęli rok 2012. – Wszystko wskazuje na to, że właśnie w 2012 r. w Polsce dojdzie do cyfryzacji telewizji i mamy nadzieję, że nie tylko w telewizji. Poza tym przyzwyczajenia ludzi się zmieniają, gazety coraz częściej są czytane w Internecie i to czytelnicy decydują, że papier jest powoli zastępowany przez wyświetlacze komputerów albo komórek - mówił Andrzej Szewczyk z Artegence Gazecie Wyborczej.
– Ciężko powiedzieć, do kogo za parę lat będzie należała władza w mediach. Klamra, która spina moje życie zawodowe, może być za pięć lat znacznie mniejsza. Na pewno nie nastąpi to wcześniej. Być może gazety będą drukowane dla wąskiej elity, ale na pewno nie znikną –dzieli się ze swoimi przemyśleniami Piotr Zaremba, doświadczony dziennikarz, obecny w zeszłym tygodniu w Raciborzu, w Przystanku Kulturalnym Koniec świata. Wspomniał również, ze w ostatnim czasie na poczytność gazet duży wpływ ma szalejący kryzys na świecie, sprawca spadków wpływów z rynku reklamowego. – Im mniej reklam klienci kupują, tym mniej gazeta zarabia. Dlatego większość z nich zabezpiecza się zakładając portale internetowe, podające bieżące informacje – dodał.
Portale informacyjne to stosunkowo nowy wytwór, ale już teraz da się zauważyć, że osłabiają tradycyjne dziennikarstwo. – Z biegiem czasu na pewno będzie mniej dzienników ogólnopolskich, ale gazety regionalne czy lokalne nie znikną z rynku – wspomniał. Patrząc chociażby na to, że zaledwie 30 proc. naszego społeczeństwa potrafi korzystać z Internetu, a wiadomości przeczytać chce niemal każdy. – Większość lokalnych tygodników czy miesięczników wiąże się z szeroko idącą tradycją. Ludzie są do nich przyzwyczajeni od wielu pokoleń. Więc one mają największą szansę przetrwać – powiedział Zaremba. Gorzej sprawa się ma z dziennikami podającymi informacje ogólnopolskie. – Ich jest dużo na rynku, konkurują ze sobą, nie mają przestrzeni, by się rozwijać. Moim zdaniem to one mają największe szanse na zagładę w najbliższym czasie – dodał.
Zasugerował również, że być może w dalszej przyszłość zostaną stworzone płatne strony internetowe, podające wiadomości z wąskiej dziedziny, np. tylko z sejmu. Jak naprawdę będzie na chwilę obecną nikt do końca nie wie, jednak w miarę rozwoju Internetu stagnacja prasy staje się coraz bardziej popularnym tematem dla innych mediów.
Piotr Zaremba od blisko 18 lat zajmuje się dziennikarstwem politycznym. Jak sam stwierdził nie wie czy będzie to praca, przy której doczeka się emerytury, ale niewątpliwie jest jego pasją. Z wykształcenia jest historykiem, ale w zawodzie pracował tylko cztery lata. – Praca w podwarszawskim LO była dla mnie traumatycznym przeżyciem. Mimo, że minęło blisko 20 lat ciągle o tym pamiętam. Tym chwilom poświęciłem między innymi moją ostatnią powieść Licealny Romans – wyznał dziennikarz podczas spotkania na Końcu świata. Zaręba swoje pierwsze kroki dziennikarskie stawiał w gazecie Życie Warszawy. – Wtedy właśnie zacząłem pisać pierwsze teksty o ówczesnej władzy. Wystawałem pod gabinetami posłów, robiłem wywiady i reportaże – wspomniał. Dziś gazeta jest dodatkiem do Rzeczpospolitej. Nabierając doświadczenia Zaręba zajął się publicystyką. – Do dziś pamiętam, jak wyglądała nasza redakcja. Nie było komputerów, cały tekst pisaliśmy na maszynie. Gazetę składali podpici drukarze. Często dochodziło do śmiesznych incydentów – dodał. Przez kilka następnych lat dziennikarz związał się z Życiem Tomasza Wołka. – Przeżyłem rewolucje prasowe. Proces wprowadzania komputerów i telefonów komórkowych, bez których dziś nie możemy funkcjonować– wspominał. Na krótko związał się również z tygodnikiem Nowe Państwo, Gazetą Polską i Newsweekiem. Od dziesięciu lat jest publicystą Dziennika. – Nie jest to najlepiej sprzedająca się gazeta w Polsce. Na początku była dużą gazetą, bezstronną, podającą suche fakty. Później skręciła nieco ku prawicy. Obecnie jej czytelność trochę osłabła, aczkolwiek może to być spowodowane kryzysem – opowiadał o Dzienniku.
Według badań portalu Money.pl Polska jest szóstą siłą w Unii Europejskiej pod względem użytkowników sieci. Z Internetu korzysta 20 mln Polaków. Liderem tego rankingu są Niemcy z liczbą 55,2 mln Internautów. W Polsce dostęp do Internetu ma jednak zaledwie 48 proc. gospodarstw domowych. To daje nam dopiero 19 miejsce wśród krajów europejskich. Tu prowadzi Holandia z odsetkiem na poziomie 86 proc. W Polsce w latach 2000-2008 liczba użytkowników sieci wzrosła o 615 proc. Z kolei na 231 uwzględnionych krajów, Polska z liczbą 7,8 mln zarejestrowanych domen zajmuje 12 pozycję, a w Europie – piątą.
Justyna Langer
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany