Rzecznik praw pacjenta interweniował w sprawie raciborskiego szpitala

Sprawę badano na wniosek krewnej pacjenta. Uznano, że jej zarzuty co do udzielonych świadczeń są zasadne. Dokumentacja medyczna potwierdziła, że postawienie diagnozy "ogólne osłabienie" lekarz izby przyjęć nie poprzedził wykonaniem żadnych badań. Na konieczność ich przeprowadzenia wskazał tymczasem poproszony o opinię konsultant wojewódzki w dziedzinie kardiologii, prof. Piotr Ponikowski. Nie popisał się również lekarz rodzinny z poradni całodobowej. Przyjechał wprawdzie do domu chorego, ale uznał, że pacjent jest w początkowej fazie zapalenia płuc. Zaordynował pyralginę i antybiotyk.
Przez dwa dni stan nie uległ poprawie. Telefoniczna konsultacja ze Śląskim Centrum Chorób Serca przekonała krewną, że stan chorego jest bardzo poważny. Zalecono, by wezwała zespół ratownictwa medycznego, który przewiezie pacjenta do Zabrza. Zamiast tego przewieziono go na Gamowską. Tu w końcu postawiono właściwą diagnozę - groźną infekcję w obrębie loży po wszczepionym układzie rozrusznika serca. Zamiast jednak przetransportować karetką chorego do Zabrza, polecono mu udać się tam własnym samochodem. - Lekarz nie stwierdził konieczności przewozu - czytamy w wystąpieniu Rzecznika Praw Pacjenta, Krystyny Kozłowskiej. Krewna zorganizowała przewóz na własny koszt. - Uważam, że dla bezpieczeństwa przekazanie winno się odbyć przy pomocy transportu sanitarnego - stwierdził tymczasem konsultant.
Chory został przyjęty w trybie ostro dyżurowym do Katedry Kardiologii Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Ostateczna diagnoza na podstawie oceny stanu klinicznego i dodatkowych badań: zakażenie loży z wszczepionym układem stymulującym z towarzyszącym infekcyjnym zapaleniem wsierdzia. Jeszcze tego samego dnia usunięto rozrusznik.
Rzecznik Barbara Kozłowska uznała, że raciborski szpital naruszył prawa pacjenta do świadczeń zdrowotnych. Winny być udzielane zgodnie z aktualną wiedzą medyczną i należytą starannością. W tym przypadku tego zabrakło.
Rzecznik wnioskował do dyrekcji szpitala o zastosowanie sankcji służbowych wobec osób odpowiedzialnych i zażądał informacji o podjętych działaniach. 2 stycznia tego roku dyrekcja szpitala oświadczyła, że pismo rzecznik "nie stanowi przyznania okoliczności faktycznych opisanych w wystąpieniu rzecznika i uznania ocen prawnych w nim zaprezentowanych". Dyrekcja szpitala uznała również, że "potwierdzenie zarzucanych przez Rzecznika uchybień" nie stanowiłoby podstawy rozwiązania umowy o pracę bądź kontraktu cywilno-prawnego z lekarzem. Ponadto wykluczał to również upływ terminów. Zapewniono natomiast, że personel przeszedł dodatkowe szkolenia w zakresie prowadzenia dokumentacji medycznej, respektowania praw pacjentów i rzetelnego udzielania świadczeń medycznych.
G. Wawoczny
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany