Radny siedzi i czyta gazetę

- Ta forma kontaktu staje się nieco archaiczna, ale jest potrzebna - mówi Robert Myśliwy. Leszek Jureczko, kierownik Biura Rady Miasta przypomina, że inicjatywa spotkań mieszkańców Raciborza w UM została zapoczątkowana 3 kadencje temu. Dodatkowo zawsze w pierwszy poniedziałek miesiąca między 18:00 a 19:00 w dziewięciu punktach na terenie miasta odbywają się spotkania z mieszkańcami. Kierownik pytany o to, czy mieszkańcy korzystają z możliwości spotkania z radnymi, odpowiada, że o to najlepiej pytać samych radnych. - Mamy jednak informacje, że przychodzą mieszkańcy, przekazują wiadomości, ale myślę, że ilość tych osób mogłaby być większa - dodaje.
Informacje o dyżurach można znaleźć na stronie Biuletynu Informacji Publicznej w zakładce "Rada Miasta". Co miesiąc pojawia się lista aktualnych dyżurów, nazwisko danego, który ma "wartę" w dany dzień. Dodatkowo w zakładce "Radni" można znaleźć numer telefonu albo adres e-mail radnego. I z tej możliwości mieszkańcy korzystają coraz częściej.
- Na dyżurze, który podczas ostatniej kadencji odbywałem 7 razy, najczęściej siedzę i czytam gazetę - mówi Robert Myśliwy. - Mieszkańcy wybierają inne formy kontaktu: najczęściej piszą do mnie na Facebooku, wysyłają e-maile, dzwonią na komórkę albo po prostu zaczepiają mnie na ulicy.
Radnego Myśliwego w ciagu ostatnich 3 lat odwiedziły 2 osoby. - Ale kontakt z mieszkańcami mam ciągle, większość interpelacji, który składam, wynika właśnie z kontaktu z raciborzanami, to oni inspirują mnie do tych interpelacji lub bezpośrednio proszą, by zareagować w konkretnej kwestii - wyjaśnił Myśliwy.
Jak jednak zastrzega, te dyżury niewątpliwie są potrzebne. - Są ludzie przywiązani do bezpośrednich form kontaktu, nie mając żadnego upatrzonego radnego, szukają kontaktu z jakimkolwiek przedstawicielem, na ręce którego mogą złożyć interpelację.
- Szczególnie mieszkańcy dzielnic cenią sobie ten bezpośredni kontakt - dodaje Leszek Jureczko. - Jest tak, że na obrzeżach miasta społeczność jest bardziej zintegrowana, zżyta, dla nich największą wartość ma bezpośrednia rozmowa i spotkanie. Tu w centrum to się jakoś rozprasza - powiedział Jureczko.
W raciborskiej Radzie jest 23 radnych. Co tydzień dyżuruje ktoś inny, po kolei. Kiedy kolejka się skończy, leci od początku. I tak przez całą kadencję. Czy raciborzanie mają radnych, do których przychodzą najczęściej? - Na pewno mieszkańcy wybierają nazwiska - odpowiada kierownik Biura Rady. - Ale nie trzymają się kurczowo jednego. Panie wolą rozmawiać z kobietą. Często wybierają panią Krystynę Klimaszewską. Jest grupa ludzi, która chce sie kontaktować tylko z radnymi opozycyjnymi. Dla części osób jest obojętne, któremu radnemu powierzą swój problem.
Co istotne - dyżury radnych nie są dodatkowo opłacane, mieszczą się w obowiązkach rajców, którzy za swoją działalność otrzymują dietę. - A pamiętajmy, że dieta to nie jest takie ścisłe wynagrodzenie, a z definicji ustawowej ma być rekompensatą za utracone w związku z działalnością społeczną dochody, kiedy na przykład radny zwalnia się z pracy, aby uczestniczyć w komisji czy sesji miejskiej - zastrzega Robert Myśliwy. - Nie ma żadnych dodatkowych gratyfikacji za dyżury - dodaje radny.
KB
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany