Podejrzane pęknięcia w archiwum

Wynajęty przez ratusz ekspert ma orzec, co jest przyczyną pękania ścian w budynku Archiwum Państwowego przy Solnej. Powołany przez tę instytucję rzeczoznawca obwinia inwestora z sąsiedztwa. Pojawiają się domysły, że dyrekcja z Katowic szuka pretekstu do zamknięcia raciborskiej placówki.
Wynajęty przez magistrat ekspert budowlany ma orzec, co jest przyczyną pękania ścian w budynku Archiwum Państwowego przy Solnej. Powołany przez tę instytucję rzeczoznawca obwinia inwestora z sąsiedztwa. Ten miał już kontrolę, ale ta nie wykazała naruszeń. Pojawiają się domysły, że dyrekcja z Katowic szuka pretekstu do zamknięcia raciborskiej placówki.
Budynek Archiwum Państwowego przy ul. Solnej pochodzi z początku XX wieku. To własność miasta. Był tu pierwotnie klasztor szarytek, a po wojnie między innymi przedszkole. Po powodzi z 1997 r. przeprowadziło się ono do nowego obiektu przy Bielskiej na Ostrogu. Dotychczasowa siedziba stała pusta kilka lat.
Za kadencji prezydenta Jana Osuchowskiego zdecydowano przeznaczyć ją na archiwum, które dotąd zajmowało budynek starych koszar Obrony Cywilnej przy ul. Opolskiej, za kościołem św. Jana Chrzciciela. Podczas wspomnianej powodzi zalaniu uległo tu szereg bezcennych dokumentów. Dyrekcja z Katowic nie chciała dalej utrzymywać lokalizacji na potencjalnym terenie zalewowym i postawiła władzom miasta ultimatum: albo dla dokumentów znajdzie się nowy, bezpieczniejszy obiekt, albo zostaną wywiezione do Katowic. W odpowiedzi ratusz sfinansował modernizację starego klasztoru przy Solnej. Archiwa Państwowe zapewniły wyposażenie. W efekcie powstała jedna z najnowocześniejszych placówek w Polsce.
Problem w tym, że na ścianie wschodniej, przy czytelni, z końcem minionego roku pojawiły się „wyraźne pionowe i ukośne odjęknięcia ściany szczytowej do ścian podłużnych budynku w centralnej jej części, pęknięcie wewnętrznych ścian podłużnych korytarza piwnicznego (…)” – jak czytamy w notatce z wizji obiektu (9 grudnia 2008 r.), sporządzonej przez Zbigniewa Sąsiadka i Zbigniewa Druszkiewicza. Obu eksportów ściągnęły do Raciborza Archiwa Państwowe. Obaj też nie mają wątpliwości, że uszkodzenia mają „gwałtowny charakter” i związek z sąsiednią budową.
Firma Kampka wzniosła tu budynek mieszkalno-usługowy. Jej właściciel wziął udział w kolejnej wizji budynku starego klasztoru, 19 grudnia 2008 r., tym razem z udziałem przedstawicieli Archiwum Państwowego, Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego oraz magistratu. Na nim to ustalono, że ratusz zleci ekspertyzę, która da odpowiedź na pytanie, co jest przyczyną pęknięć. Powiatowy inspektor zobowiązał się do przeprowadzenia kontroli sąsiedniej inwestycji.
Jak obiecał, tak zrobił. Nieprawidłowości na sąsiedniej budowie nie wykrył, źródeł rys na ścianach nie ustalił, twierdząc, że może to być zarówno inwestycja firmy Kampka, ale równie dobrze „niewłaściwe fundamenty samego archiwum albo podmywanie gruntu”, orzekając jednakże, iż w obecnym stanie nie ma żadnych zagrożeń „dla ludzi i mienia”. Wniosek: budynek archiwum można bez przeszkód użytkować.
- W tej sprawie trudno mi się wypowiadać, bo co prawda uczestniczyłem w tej wizji, ale formalnie nie toczy się wobec mojej firmy żadne postępowanie. Miałem kontrolę, a ta nie wykazała żadnych naruszeń z mojej strony. Inwestycja prowadzona jest zgodnie z prawem – twierdzi Grzegorz Kampka.
O „gdybaniu” co do przyczyn pęknięć mówi prezydent Mirosław Lenk. – Nie mamy innego wyjścia, jak zlecić przeprowadzenie ekspertyzy. Jeśli ta wykaże, że powodem problemu jest inwestycja na sąsiedniej działce, wówczas będziemy rościć o odszkodowanie – twierdzi Lenk. Jego zdaniem jednak, nie o ustalenie przyczyn może tu chodzić, ale o wywiezienie archiwaliów z Raciborza i zamknięcie placówki. – Sygnały o tym, że dyrekcja z Katowic ma na to ochotę dochodziły do nas już znacznie wcześniej. Nawet na Radzie Powiatu stanął ten problem. Inspektor nadzoru budowlanego uznał, że użytkowanie obiektu nie stwarza zagrożenia dla ludzi. Niewiele archiwów w Polsce ma tak wyśmienite warunki działania – dodaje Lenk, podkreślając, że jego podejrzenia to tylko domysły.
W oficjalnej notatce z wizji 19 grudnia czytamy bowiem, że „pan dyrektor Archiwum oświadczył, że jest żywo zainteresowany pozostawieniem oddziału w Raciborzu, natomiast Pan Prezydent oświadczył, iż wolą gminy jest aby instytucja ta nie ponosiła żadnych kosztów związanych z przywróceniem do właściwego stanu technicznego, poprosił także o utrzymanie dobrosąsiedzkich stosunków pomiędzy użytkownikiem budynku przy Solnej 20a, a właścicielem sąsiedniej nieruchomości”.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany