Racibórz z ogromnym deficytem. Miasto musi zaciągnąć ponad 47 mln zł kredytu

- Deficyt 60 mln jeszcze nigdy nam się nie przydarzył, a przerażały nas deficyty o wiele mniejsze - mówił dziś przewodniczący Rady Miasta i były prezydent Mirosław Lenk (na zdj.). - Od samego początku tej kadencji próbujemy bilansować budżet, by przestał się on rozjeżdżać - wyjaśniał prezydent Jacek Wojciechowicz.
Jako pierwszy do dyskusji zgłosił się radny Michał Fita. – Chciałem zapytać o tę pożyczkę. Czy to będą środki bankowe, czy z jakichś programów? 47,3 mln złotych to niemała kwota. Jaki będzie okres spłaty tej pożyczki? Skoro już ją zaciągamy, to gdzie będziemy szukali przycinania tej kołderki? Trzeba na pewno spojrzeć w kierunku oświaty. Co z placówkami, czy są planowane do wygaszania? – dociekał.
– Pożyczka jest pożyczką komercyjną, termin spłaty na lata 2030–2040. Mamy możliwość skorzystania z karencji. Spłynęły już oferty banków. Na ten moment nie mogę powiedzieć, jakie to są, ale warunki są lepsze niż kredyty czy obligacje. Będziemy także mieli możliwość konsolidacji – odparł Dariusz Holesz.
– Od samego początku tej kadencji próbujemy bilansować budżet, by przestał się on rozjeżdżać. Nie pomaga nam fakt, że Rafako zaprzestało płacenia podatku. To było każdego roku około 5 mln zł. Mamy obecnie rozpoczęte inwestycje na taką skalę, że musimy je finansować z własnych środków. Takich rzeczy jest sporo. Próbujemy „dojechać” do takiej sytuacji, że będziemy mogli te wydatki nieco ograniczyć. Na pewno nie pomaga spore rozdęcie wydatków bieżących. Mamy miejsca, gdzie nasi pracownicy nie zarabiają szczególnie dużych pieniędzy, ale nawet nie jesteśmy w stanie zbilansować bieżących wydatków bieżącymi wpływami. Pracujemy nad całą sferą oświaty, bo ona jest naszym największym wydatkiem bieżącym. Już niebawem prezydent Kuliga przedstawi stosowne rozwiązanie, które pozwoli nam zapanować nad budżetem – stwierdził włodarz Raciborza, Jacek Wojciechowicz.
Radna Ludmiła Nowacka pytała o środki na Strzechę. – Ta jednostka też generuje nam spore wydatki, bo to budynek stary, wymagający remontu. Czy wiadomo, skąd chcemy pozyskać środki? – dociekała radna.
– Sam budynek jest zabytkiem, a to bardzo mocno ogranicza możliwości wnioskowania o środki – stwierdził skarbnik Dariusz Holesz.
Do dyskusji włączył się radny Alan Wolny. – Skąd zmiana dywidend naszych spółek? Dwa miesiące temu kwota była jeszcze inna – pytał radny.
– Dwa miesiące temu nie było jeszcze bilansów poszczególnych spółek. Gdy te spłynęły, konieczne okazało się zmniejszenie zapisu dotyczącego dywidendy w budżecie – odparł szef miejskiego skarbca.
– Z czego wynika kwota 1,5 mln zł na komunikację miejską? – dociekał A. Wolny.
– W momencie planowania budżetu nie były znane wszystkie koszty ponoszone przez PK. Wpływ ma także to, że komunikacja jest bezpłatna. Po półroczu wiadomo, jakie będą faktyczne braki – odpowiedział D. Holesz.
– Bez informacji, dokąd idziemy w odniesieniu do oświaty, trudno podjąć decyzję o pożyczce, którą spłacać będą nasze dzieci. To coraz większy problem – stwierdził radny A. Wolny.
– Jakakolwiek decyzja odnośnie oświaty i tak będzie miała odbicie na budżecie za trzy, cztery, a może pięć lat – ripostował skarbnik.
Głos w dyskusji zabrał radny Mirosław Lenk. – Z mojego doświadczenia wynika, że jest to pierwsza w tym okresie próba dostosowania budżetu. Wydaje mi się jednak, że póki czegoś nie zrobimy, takie wydatki są nieuniknione. Deficyt 60 mln jeszcze nigdy nam się nie przydarzył, a przerażały nas deficyty o wiele mniejsze. Jeśli jest możliwość skorzystania z pożyczki czy kredytu, trzeba to robić, bo zapłacić i tak będzie konieczność. Nie chcę mówić, że zawsze tak było, ale rząd nigdy nie dawał tyle, ile należy. Rząd nie patrzy na nasze koszty, a tylko na zasady, na jakich wydajemy pieniądze. 160 mln wydajemy na oświatę i tych pieniędzy po prostu zaczyna brakować. W samej uchwale budżetowej jest wiele zmian, część z nich porządkowa. Zmiany w dół mnie jednak nie dziwią, bo ja nigdy nie brałem dywidendy od spółek. Jeśli firmy będą to robić, nie będą miały na rozwój, i to już widać, choćby na przykładzie PK. Za moich czasów koszt tej spółki to było 2,5 mln, teraz płacimy 12 mln. Wydaje mi się, że mimo wszystko musimy się zahamować inwestycyjnie, bo tego nie uciągniemy. Wielokrotnie rozważane było prowadzenie zadań wspólnie z powiatem, np. w komunikacji zbiorowej. Może wtedy byłoby taniej, gdyby to zadanie było naprawdę duże. Co do zmian w oświacie od przyszłego roku, by mogły obowiązywać już we wrześniu, stosowna uchwała musi być podjęta w styczniu lub lutym. Ogólnie rzecz biorąc, wszyscy myśleliśmy, że poprzedni rok był trudny, ale ten okazuje się trudniejszy – mówił były włodarz Raciborza, niejako podsumowując dyskusję w temacie budżetowym.
Uchwały poddano pod głosowanie. Wszystkie trzy dokumenty uzyskały pozytywną opinię komisji.
Komentarze (12)