Przysięgali nieskończoną miłość...

13 par świętowało dzisiaj Złote Gody w Urzędzie Gminy w Kornowacu. - Minęło 50 lat od chwili, gdy połączył was los i założyliście na swoje dłonie obrączki. 50 lat temu przysięgaliście sobie nieskończoną miłość - mówił do świętujących wójt, a gimnazjaliści wystawili dla nich Czerwonego Kapturka po śląsku.
W Urzędzie Gminy w Kornowacu świętowali dzisiaj małżonkowie, którzy w tym roku obchodzą 50-lecie ślubu. - Prawdziwą miłość poznaje się nie po sile, a po czasie jej trwania - mówił do zgromadzonych wójt GGrzegorz Niestrój. - Otrzymacie dzisiaj państwo odznaczenia przyznane przez prezydenta RP - dodała kierowniczka USC w Kornowacu Beata Mrozek.
O część artystyczną tradycyjnie już zadbali uczniowie Gimnazjum w Kornowacu - klasa I B i członkowie Samorządu Szkolnego. Wystawili Czerwonego Kapturka po śląsku. Przygotowały ich Katarzyna Szyra - pedagog szkolny, i Teresa Szyra - opiekunka samorządu.
Złote Gody świętowali:
Lidia i Andrzej Wyczyszczok
- Spotkaliśmy się na zabawie w karczmie - opowiadali jubilaci. Pani Lidia pracowała na budowie i w Ślązaku, pan Andrzej w ZEWie i na kopalni. Doczekali się 3 dzieci i 4 wnucząt.
Krystyna i Leon Bauerek
Ich miłość zrodziła się na koncercie w Rzuchowie. - Pracowałem jako górnik, a żona w piekarni i gospodarstwem się zajmowała - mówi pan Leon. Mają 2 synów, 3 wnucząt i 2 prawnucząt. - W jeden dzień gniew musi ustąpić - radzą, jak dotrwać jubileuszu Złotych Godów.
Gertruda i Hubert Kozieł
Połączyło ich wesele kuzyna. Tam się poznali. Pani Krystyna pracowała w Rydułtowach w tartaku, a pan Leon był stolarzem w kopalni. Mają 4 dzieci, 3 wnucząt. - Jak się człowiek zwiąże, to nie ma odwrotu - podsumowują z uśmiechem.
Edeltrauda i Henryk Gatnar
Państwo Gatnar mogą się chwalić liczbą dzieci, które wychowali. Było ich 9. Doczekali się też 19 wnucząt i 2 prawnucząt. - Musi jedno drugiemu ustąpić - stwierdzają zgodnie.
Genowefa i Walter Gołkowscy
Do ich miłości przyczynił się brat pani Genowefy. - Poznaliśmy się na jego urodzinach, na które mnie zaprosił, bo razem pracowaliśmy - opowiada jubilat. Po latach chwalą sobie to, że mają dużą rodzinę. - Doczekaliśmy się 5 dzieci, 10 wnuków i 3 prawnuków. 1 wnuk i 3 prawnuków jest w drodze - śmieją się. Pan Walter pracował na kopalni Anna w Pszowie, a pani Genowefa zajmowała się domem. - Nie można uważać, że jest się najmądrzejszym, trzeba umieć przebaczać - radzą, jak żyć, by miłość była wieczna.
Elżbieta i Gerard Krolik
Poznali się w szpitalu, gdzie znaleźli się na jedyn oddziale. Pani Elżbieta musiała wpaść w oko panu Gerardowi, bo jeździł do niej z Bieńkowic na rowerze. - Żona mieszkała w Kobyli, przyjechałem tu na zabawę po tym jak wyszliśmy ze szpitala i tak już tańczymy razem 50 lat - wspominał jubilat. Mają syna i 3 wnuków. Pan Gerard pracował w kopalni Anna w Pszowie, a jego żona zajmowała się gospodarstwem. - Umiejętność wybaczania to klucz do nieskończonej miłości - zdradzają świętujący.
Aniela i Bolesław Cyfka
Spotkali się na zabawie weselnej i się pokochali. Pani Aniela dbała o gospodarstwo, pan Bolesław pracował jako kolejarz i górnik. Mają 4 dzieci, 10 wnucząt i 3 prawnucząt. - Rodzina jest dla nas najważniejsza - stwierdzają zgodnie.
Jadwiga i Henryk Szamara
Państwo Szamara poznali się na zabawie w Kornowacu. - Mąż mieszkał w Pogrzebieniu, ja w Kornowacu. Oboje wpadliśmy sobie w oko - mówi pani Jadwiga. - Pracowałem w wielu miejscach. Najpierw w Opolu, w wojewódzkim zarządzie przedsiębiorstw i urządzeń, później w Urzędzie Miasta w Raciborzu i w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji. A żona dorabiała w Raciborzance czy w szkole w Pogrzebieniu - opowiada pan Henryk. Doczekali się 2 córek i 2 wnuczek. - Najważniejsze w małżeństwie jest wzajemne zrozumienie - zdradza jubilatka. - Są dni burzowe, czasem nawet z gradem, ale przede wszystkim towarzyszyło nam słońce, a czasem było i upalnie - dodał małżonek.
Krystyna i Józef Kachel
Pierwszy raz spotkali się na weselu w Kobyli i tak zrodziła się ich miłość, która przetrwała długie lata. Pan Józef pracował na kolei, a jego żona w szpitalu. Doczekali się 2 dzieci, 5 wnucząt i 2 prawnucząt. - Zawsze się rozumieliśmy i żyliśmy w zgodzie - stwierdzają jubilaci.
Ernestyna i Józef Pielczyk
Miejscem poznania państwa Pielczyków był kościół. Wspólnie zbudowali dom. Pan Józef pracował w kopalni, a pani Ernestyna zajmowała się domem. - Mamy 3 córki i 3 wnucząt - wskazują. Recepty na życie w zgodzie upatrują w pracy. - Jak się dużo pracuje, nie ma czasu na sprzeczki - mówią świętujący.
Urszula i Jerzy Pytlik
- Żona chodziła do świetlicy w Pogrzebieniu na naukę gry na fortepianie i wtedy ją wypatrzyłem. Zobaczyłem ją i spodobała mi się - wspomina pan Jerzy, który pochodzi właśnie z Pogrzebienia. Pani Urszula natomiast mieszkała w Rzuchowie. Doczekali się 3 dzieci i 4 wnucząt. Pan Jerzy pracował w milicji, a jego żona była naczelnikiem na poczcie w Kornowacu. - Jak się kłócić, to szybko się godzić - wskazują na sposób, którym zapewnić można sobie długie lata przeżyte w zgodzie.
Franciszka i Franciszek Dudek
- Małżonkę wypatrzyłem na zabawie w Kobyli. Przetańczyliśmy całą noc - wspominają świętujący, którzy pochwalić mogą się 3 dzieci, 7 wnucząt i 1 prawnukiem. Pan Franciszek pracował na kopalni Anna w Pszowie, a pani Franciszka zajmowała się gospodarstwem. - Jaka jest recepta? Wspólnie wszystko robić, radzić sobie ze wszystkim. Nam te lata tak szybko przeleciały... - stwierdzają.
Irena i Stanisław Baran
JaGA
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany