Handlowcy kantują. Magistrat uszczelnia

Spadają wpływy do miejskiej kasy z opłat targowych. Powód? W opinii władz miasta handlujący nie są do końca uczciwi. Niedawno apelowali o zmniejszenie stawki opłat, a teraz robią co mogą, by ich nie wnosić. Jak widzą poborcę, to zamykają swoje kramy. - Będziemy uszczelniać system - słyszymy w ratuszu.
Na cały 2011 r. zaplanowano 750 tys. zł wpływów z opłaty targowej. - Po pierwszym półroczu mamy 40 proc. realizacji - mówi zmartwiony prezydent Mirosław Lenk. Za zaistniałą sytuację wini handlowców. - Niedawno apelowali, że trzeba zmniejszyć stawkę opłat, by targ przetrwał a im opłacało się handlować. Poszliśmy im na rękę, zmniejszając taksę do 2,5 zł za handel w dniach nietargowych. Teraz okazuje się, że co prawda kupcy wnoszą opłatę rezerwacyjną, ale nie handlują we wszystkie dni. Zdarza się, że sprzedają tylko do 11.00, czyli do godziny pobierania opłaty. Nieraz na widok poborcy zamykają kramy - opowiada prezydent.
Wnioski? Magistrat uznał, że godziny poboru nie będą sztywne. - Zobowiążę straż miejską do bardziej szczegółowej kontroli targowiska i do lepszej współpracy z Przedsiębiorstwem Komunalnym, zarządcą targowiska. Mamy też inne środki zaradcze, ale utrzymam je w tajemnicy - słyszymy do prezydenta. Jego zdaniem, skoro władze zareagowały na postulaty handlowców, to można teraz oczekiwać od nich lojalności i uczciwego wnoszenia opłat.
- Targ wymaga już drobnych remontów. To kosztuje. Wpływy z opłaty są właśnie na ten cel - kończy Lenk.
(waw)
fot. arch.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany