Targowe opłaty budzą kontrowersje

– Miasto chce od nas haracz i to za nic! – burzą się kupcy z placu Konstytucji. Według nowej uchwały raciborskich radnych handlarze będą płacić 20 zł za m kw. Dotąd płacili 5 zł. – To niesprawiedliwe, przecież to też targowisko – mówią. Na placu Targowym i przy hali Sezam stawki zmalały do 2,50 zł za m kw.
O swoją przyszłość obawia się Czesław Szurek, właściciel niewielkiego straganu z warzywami przy placu Konstytucji. Mężczyzna od wielu lat sam wychowuje nastoletnią córkę, ponadto znaczną część swoich dochodów przeznacza na leki i spłatę kredytów. Utrzymuje się głównie z zysku, jaki przynosi mu sprzedaż warzyw na swoim kramie. A ten nie jest duży. – W sezonie to jeszcze na truskawkach się zarabia. Ale on trwa krótko, a płacić trzeba regularnie. Jak podniosą nam stawkę, to będziemy musieli zrezygnować z handlu – zaznacza Szurek. – Zastanawiam się, komu na tym zależy, żebyśmy aż tyle płacili? Przecież to zwyczajny haracz i to za nic – komentuje pan Czesław.
Jak się okazało, zależało na tym radnym. To oni na ostatniej sesji Rady Miasta uchwalili nowe stawki za miejsce targowe. Zmalały dla handlarzy na placu Targowym i przy hali Sezam z 4,50 zł do 2,50 zł za m kw. Natomiast kupcy na placu Konstytucji zapłacą dwukrotnie więcej niż dotychczas. – Dotąd płaciliśmy 5 zł za metr. A że stoimy na 3 metrach kwadratowych, codzienna stawka wynosiła 15 zł. Obrotu mamy średnio 200 zł, do tego trzeba jeszcze pracownika opłacić, ZUS i miesięczny czynsz za miejsce. Ciężko z tego wyżyć – mówi pani Anna sprzedająca warzywa. – Jak podniosą do 20 zł, to przecież pójdziemy z torbami – dodaje jej mąż. A ludzie chętnie kupują tam warzywa i owoce. – Klienci przyzwyczaili się, że u nas kupią świeże, tanie warzywa. Taka babcia nie pobiegnie po dwa pomidory na duży targ przy Rynku czy na Eichendorffa, jak ma nas na miejscu – argumentuje pani Anna. Jednak kupcy obawiają się, że kiedy przyjdzie im płacić 20 zł od metra, nie będą już mogli tak tanio sprzedawać. – Na jednym jajku zarabiamy 10 groszy. Jak damy drożej, nikt tego nie kupi – porównują handlujący.
Dalszego handlu przy placu Konstytucji nie wyobraża sobie również kobieta sprzedająca od 20 lat damską odzież. – Przez lata handlowałam wzdłuż ulicy przy dużym targu. Cztery lata temu wyrzucili nas stamtąd. Kiedy pytaliśmy prezydenta, dlaczego nie możemy tam zostać, przecież płacimy, usłyszeliśmy, że on nie potrzebuje naszych pieniędzy – mówi raciborzanka handlująca 20 lat odzieżą. Kobieta zmuszona była przenieść się na inne targowisko w obrębie Raciborza. Od dwóch miesięcy swój stragan rozkłada przy placu Konstytucji. Jednak będzie musiała zrezygnować z handlu, bo 20 zł za m kw. to dla niej za dużo. – Teraz już płacę dużo, zajmuję 6 m kw. Nie wyobrażam sobie codziennie wydawać ponad 100 zł tylko za miejsce. Czasem nawet nie mam tyle utargu – zapewnia kobieta.
Kupcy z placu Konstytucji nie rozumieją, dlaczego radni nie uchwalili jednakowych stawek na wszystkich targowiskach. – Przecież ten plac przeznaczony jest właśnie pod handel. Nie ma tu ubikacji, wody czy nawet kosza na śmieci, a płacić musimy więcej niż na wyremontowanym targowisku – zastanawia się pani Anna.
Justyna Korzeniak
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany