Vanduck Travels. Z Raciborza na krańce Europy

- Z pomysłem wyskoczył znienacka mój partner, Zoltan, z pochodzenia Węgier, który przeglądając YT wpadł na pomysł, by skończyć z płaceniem wynajmu i by zamieszkać w busie - wspomina Anna Perek. - Obywatelka świata, podróżniczka - mówi o sobie. W sieci można ją znaleźć pod hasłem #Vanduck.
- Urodziłam się w Raciborzu, w 1984 roku. Sporą część dzieciństwa spędziłam przy ulicy Długiej, jak jeszcze było tam zielono i gwarno. Parę lat na Ostrogu i ul. Starowiejskiej przed przeprowadzką na wieś. W Raciborzu podjęłam studia o kierunku edukacji artystycznej w zakresie sztuk plastycznych. Nie był to jednak kierunek, z których chciałam wiązać przyszłość.
Zostałam fotografem. Obecnie podróżuję przez Europę. Fotografuję i poznaję kulturę innych krajów. Podróże zawsze w jakimś stopniu były w moim życiu. Ale były to tylko podróże chwilowe, by wyjść, zobaczyć i wrócić. Inny rodzaj podróży od tych, które obecnie odbywam - mówi o czasach raciborskich i początku przygody.
#pierwsza wielka wyprawa
- Moja pierwsza, wielka wyprawa była de facto wyprowadzką do Anglii. Zapragnęłam spróbować czegoś nowego, innego. Był strach i stres, były problemy finansowe, bariera językowa. Po paru latach pobytu tam, opanowałam język, znalazłam dobrze płatną pracę, na dobrym stanowisku.
#vanlife - życie w busie
Życie w kółko. Praca "9-5", dom, praca, dom. W pewnym momencie zaczęło czegoś brakować. I tak 5 lat temu narodził się pomysł na "vanlife". Życie w busie. Z pomysłem wyskoczył znienacka mój partner, Zoltan, z pochodzenia Węgier, który przeglądając YT wpadł na pomysł, by skończyć z płaceniem wynajmu i by zamieszkać w busie. Koszty wynajmu w Anglii są kosmiczne i po obliczeniu wszelkich kosztów zdecydowaliśmy się spróbować.
Wzięliśmy pożyczkę, kupiliśmy Mercedesa Sprintera i zaczęliśmy budowę. Było to niesamowite doświadczenie. Po 3 miesiącach ciężkiej pracy, można powiedzieć na 2 etaty (w miejscu pracy i przy zabudowie busa) złożyliśmy wypowiedzenie z wynajmu.
Po paru miesiącach przyszedł pomysł, by rzucić pracę i wyjechać zobaczyć świat!
#pierwsza wielka podróż
Z Zoltanem, w pierwszą większą podróż wybraliśmy się zwykłym kombi. Wtedy w 3 tygodnie odwiedziliśmy rodziny w Polsce i na Węgrzech oraz spędziliśmy trochę czasu na Chorwacji, północy Włoch, Monako i Francji. To były jedne z najlepszych tygodniu w życiu, dlatego też łatwo przyszło Nam podjąć taką decyzję. Pomysł marzenie, planowanie trasy, miejsc i krajów, które chcemy zobaczyć, ale również spory stres o finanse. Rzucić dobrze płatną pracę i podróżować można, ale co dalej? Zawsze można przecież wrócić. I z tym przekonaniem, w marcu 2019 roku wyjechaliśmy z Anglii by odkryć świat.
#MB100D, tysiąc problemów i Etna
Nasze początki nie były tak kolorowe jakby się mogły wydawać. Ledwo dojechaliśmy do Polski, a nasz Sprinter zaczął się poddawać. Włożyliśmy sporo pieniędzy by ogarnąć problem, ale nawet mechanik rozłożył ręce. I tak zanim jeszcze wyruszyliśmy, już musieliśmy rozebrać naszego kampervana. Frustracja i stres to na pewno odpowiednie słowa na początek naszego "vanlife'u". Po sprzedaży Sprintera, Zoltan chciał samochód bez elektroniki. Samochód, który można naprawić na poboczu. Szukaliśmy popularnej kaczki, ale, niestety, nie było ofert.
Zdecydowaliśmy się na MB100D z 1993 roku. Dowiedzieliśmy się, że w Polsce mówi się o nim jako "100 małych problemów". Zdeterminowani zaczęliśmy kolejna zabudowę. Materiały wykorzystaliśmy z poprzedniego Mercedesa i już po miesiącu byliśmy gotowi do drogi.
W drodze dowiedzieliśmy się, skąd taka wdzięczna nazwa dla tego modelu. Problem ze skrzynią biegów, grzejące się hamulce…. Jedna z najsłynniejszych tras w Rumunii, trasę Transfogarską, przejechaliśmy na zapieczonym hamulcu ręcznym, drzwi boczne zostały nam w ręce pod Akropolisem w Grecji…. Niemniej jednak tym samochodem przejechaliśmy przez Węgry, Rumunię, Bułgarię, Grecję, Albanię, Czarnogórę, Chorwację, Słowenię, Włochy nawet zajechał pod samą Etnę na Sycylii.
Po tej wyprawie trzeba było podreperować konto oszczędnościowe. Wróciliśmy do Anglii na 3 miesiące.
#koszmar wypadku
To właśnie w Wielkiej Brytanii, a dokładniej w Walii, straciliśmy wszystko, co posiadaliśmy. Kampervan był naszym domem przez wiele miesięcy, więc wszystko, co nam było potrzebne, było właśnie w tym małym busie. 29 stycznia 2020 r. mieliśmy wypadek. Wypadek spowodowany przez kierowcę, który był zbyt zajęty rozmowa z pasażerami, który w ostatniej sekundzie się zorientował, że jest na naszym pasie. To był Ford Transit, ciągnący przyczepę z maszyną do rozdrabniania drewna o masie ponad 2 ton. Maszyna nie została odpowiednio zabezpieczona do przyczepy i kiedy kierowca gwałtownie odbił, maszyna uderzyła w naszego busa, przewracając go na bok i przecinając. Wyszliśmy z wypadku bez większych obrażeń. Poza stresem i bólem mięśni nic na szczęście nam się nie stało.
MB100d stwarzał nam po drodze dużo problemów, ale jego budowa uratowała nam, głównie mnie, życie. To chyba największy koszmar jaki przeżyliśmy podczas naszego życia w podróży. Myśleliśmy, że to będzie już koniec, że chyba trzeba wrócić w wir "normalnego życia".
#do trzech razy sztuka
Dzięki wsparciu rodziny, przyjaciół i całkowicie obcych nam ludzi z mediów społecznościowych, którzy nas wspierali w tamtym czasie, zdecydowaliśmy, że "do trzech razy sztuka". Tak pojawił się nasz "Vanduck" - Mercedes Benz 310D z 1993 roku. Marzenie Zoltana. Vanduck w wolnym tłumaczeniu oznacza "bus, blaszak, kaczka".
Przygotowaliśmy kolejny projekt. Jak w poprzednich, również i ten daje nam możliwość zatrzymania się w różnych miejscach na dłużej. Jest energia z paneli fotowoltaicznych. Jest bieżąca wodą (czasem tylko trzeba zbiornik uzupełnić). Jest wszystko czego potrzebujemy. Jest to "mały dom, ale z dużym ogrodem".
Ten rodzaj podróżowania, życia daje nam swego rodzaju wolność. Nauczyliśmy się jak mało jest potrzebne w życiu, by czuć satysfakcję i jak dużo niepotrzebnych rzeczy mieliśmy mieszkając w domu. Życie minimalistyczne, ale szczęśliwe. Poznawanie, doznawanie, kultura, zwyczaje, ludzie, krajobrazy. Świat jest wielki i piękny. Po drodze poznaliśmy masę cudownych ludzi, podróżników. Można powiedzieć, że mamy znajomych w prawie każdym kraju obecnie.
#68 000 km
Kaczką przejechaliśmy łącznie ok. 68.000 km. Poprzednikiem ok 12.000 km. Odwiedziliśmy 30 krajów. Naszym zdecydowanym faworytem została Grecja. Kolebka kultury i cywilizacji przyciągnęła nas swoją historią, morzem i górami, bardzo przyjaznymi i otwartymi ludźmi.
Poznając Greków, nauczyliśmy się jak podejść do pewnych rzeczy na spokojnie, bez pośpiechu, bez stresu. O podróżach samochodowych po Grecji powstaje eBook. Największym jednak zaskoczeniem podróżniczym do tej pory była dla Nas Turcja.
Na początku planowania podróży, nawet nie braliśmy tego kraju pod uwagę. Trochę nas wystraszyły wszelkie informacje w mediach, o fanatykach religijnych, o konfliktach zbrojnych w kraju. Polityka i religia prawie zatrzymała nas przed odwiedzeniem Turcji.
Znajomy podróżnik opowiedział nam o jego pobycie w tym kraju i tak zdecydowaliśmy się spróbować. Turcja okazała się niesamowita. Nie tylko z racji krajobrazów, ale głownie z racji ludzi. Do tej pory to właśnie tam poznaliśmy tych najbardziej życzliwych ludzi. Ludzi, których gościnność nie zna granic.
Już w pierwszych godzinach w tym kraju doświadczyliśmy czegoś niesamowitego. Chcieliśmy wybrać z bankomatu tureckie liry (ok. 100€), na bankomacie wyskoczyła jakaś dziwna informacja, więc chcieliśmy zrezygnować z transakcji, odeszliśmy od bankomatu, a chwilę później, ktoś zaczął nas wołać. Pieniądze bankomat wydał a my nawet nie byliśmy tego świadomi. Pan biegł za nami by wręczyć nam nasze pieniądze.
Turcja zachodnią jest dobrze przygotowana na przyjęcie turystów. Nam jednak najbardziej spodobała się Turcja wschodnia. Tam nie było już błyszczących willi, a raczej małe domy. Na wschodzie spotkaliśmy więcej Kurdów, którzy pomimo widocznej biedy, chcieli się z nami dzielić czymkolwiek, co mieli. Zostaliśmy zaproszeni do domów na posiłki. Wszyscy tam się do nas uśmiechali, machali. Niesamowite uczucie. Ciężko o taką otwartość i gościnność. Turcja również dała Nam chęć pojechania bardziej na wschód. Do Turcji na pewno wrócimy, planując podróż w stronę Gruzji, Armenii i Iranu.
#bucket list
Pomimo sporej ilości przejechanych kilometrów, mamy jeszcze listę pustych miejsc na mapie - takich, gdzie nie byliśmy. W najbliższej przyszłości planujemy odkryć kraje Skandynawskie. Zwłaszcza Norwegia jest na naszej "bucket list" od dłuższego czasu. Jak już będziemy w stanie zaznaczyć każdy kraj w Europie, to zaczniemy planować podróż w stronę Ameryk.
Planów jest wiele, ale co los przyniesie, to się okaże. Już sama droga jest dla nas przygodą, cel jest tylko punktem wyjścia.
Co mogłabym dodać na zakończenie? Że warto podążać za marzeniami, że warto zaryzykować i odkryć nowe miejsca, poznać kulturę innego kraju, bo jest to niesamowite przeżycie. Czasami dostawaliśmy wiadomości na mediach społecznościowych, że mamy szczęście tyle zwiedzając, że takie łatwe życie, że bez dzieci to łatwiej.
Poznaliśmy po drodze wiele podróżujących rodzin, więc dzieci to nie problem, by zacząć przygodę. Na początku ciężko pracowaliśmy, odłożyliśmy pieniądze i wyjechaliśmy. Każdy może spróbować, wystarczy tylko postawić sobie podróże za cel.
Na chwilę obecną nie planujemy wracać do "normalnego życia". Nie potrafimy usiedzieć dłużej w czterech ścianach. Podróże to już nie tylko pasja, ale też styl życia.
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.