Niepełnosprawny Łukasz cudem uniknął śmierci. Jego pojazd zaczął się palić, a nikt nie chciał mu pomóc

To miała być miła przejażdżka krajoznawcza w kierunku Pietraszyna. Około 11.30 pojazd akumulatorowy chorego na porażenie mózgowe Łukasza Kądziołki z Raciborza-Ocic zaczął się palić. Niepełnosprawny szukał ratunku u przejeżdżających kierowców. Nikt nie zdecydował się pomóc. Łukasz sam cudem wydostał się z pojazdu.
Do akcji wysłano strażaków z Raciborza. Ci, zanim dojechali, mogli tylko dogasić szczątki pojazdu, który niepełnosprawny Łukasz, cierpiący na niedowład kończyn górnych i dolnych, w porę jakimś cudem opuścił. Wcześniej próbował zatrzymać przejeżdżające samochody i prosić o pomoc. - Każdy przejechał bez żadnej reakcji - opowiada. Kiedy płomienie miał już prawie na plecach, postanowił działać sam. Zadzwonił do ojca, odpiął pasy, podniósł kabinę do góry i mimo niedowładu rąk i nóg wydostał się na zewnątrz. Stoczył się do rowu. Na szczęście nie odniósł obrażeń. Jego pojazd stał w płomieniach. - Jakieś dodatkowe siły mi pomogły - opowiada reporterce Raciborskiej Telewizji Kablowej.
Polecamy cały materiał dostępny na naszym kanale youtube.com. W galerii zdjęcia. Przypominamy również materiał o chorobie Łukasza, a każdy, kto zechce mu pomóc, może tu uczynić na konto:
ŁUKASZ KĄDZIOŁKA
ul. Gdańska nr 3
47-400 Racibórz
Numer konta: 58 1680 1017 0000 3000 1100 1590
m.naszraciborz.pl - materiał o chorobie Łukasza obejrzysz tutaj
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.