Ranna w wypadku 17-latka czekała pół godziny na karetkę z... Rybnika
Ciężko ranna na Kozielskiej raciborzanka czekała około pół godziny aż przyjedzie do niej karetka z Rybnika. Raciborska stacja pogotowia znajduje się około 500 metrów od miejsca zdarzenia.
Do wypadku doszło dokładnie o godz. 18.22 na ul. Kozielskiej, w ciągu Drogi Krajowej nr 45, w rejonie skrzyżowania z ul. Gdyńską i Ligonia. Raciborska stacja pogotowia znajduje się około 500 metrów dalej, z łatwym dojazdem od zaplecza szpitala przez Cegielnianą i Ligonia na Kozielską. - Bylibyśmy w ciągu 3 minut - powiedziała nam szefowa raciborskich ratowniczek i ratowników medycznych, Alicja Skowronek.
O 18.25 na miejsce dysponowane są patrole policji. Pierwszy radiowóz przyjechał o 18.30. Ranna 17-latka leżała na jezdni. Przytomna. Był z nią kontakt. Pojawiła się ratowniczka medyczna z Raciborza. Jechała akurat do pracy. Przystąpiła do udzielania pierwszej pomocy.
O 18.29 informację – tzw. formatkę z WCPR – otrzymują strażacy. Dwa zastępy (średni wóz bojowy i wóz ratownictwa technicznego) wyjeżdżają z komendy na Reymonta o 18.30. O 18.33 są na miejscu. Oświetlają miejsce zdarzenia i przystępują do akcji udzielania kwalifikowanej pierwszej pomocy.
Służby rozglądają się za karetką. Przychodzi informacja z Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego, że ambulans został zadysponowany z Rybnika. Pojawia się na miejscu po około pół godzinie. Przez Lyski i Raszczyce ma do pokonania blisko 30 km. Przepisowo pokonanie tego dystansu zajmuje około 45 minut. Alarmowo kwadrans szybciej.
Groźne potrącenie na ulicy Kozielskiej. Młoda dziewczyna ciężko ranna
17-latka ma uraz głowy i dwie złamane nogi. Trzeba ją przetransportować do Katowic-Ligoty. Lekarz wzywa śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Otrzymuje odpowiedź, że nie ma obecnie dyspozycyjnych maszyn. Karetka transportowała więc ranną do Katowic.
Dlaczego na Kozielskiej nie pojawiła się jedna z dwóch karetek z Raciborza albo Krzyżanowic czy Kuźni Raciborskiej? - Wszystkie były wcześniej zadysponowane do pacjentów - tłumaczy Alicja Skowronek. Raciborscy ratownicy medyczni, jak słyszymy, przeżyli mocno sytuację, ale akurat w tym momencie nie mogli przystąpić do działań. Zespoły udzielały pomocy w innych miejscach.
Problem jest poważny. Jak się dowiadujemy, ratownicy otrzymują coraz więcej zgłoszeń do błahych przypadków. Ludzie mają problem z dostaniem się do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej więc wzywają pogotowie, podając nieraz w zgłoszeniu nieprawdziwe informacje. Do tego dochodzi konieczność transportowania pacjentów wymagających hospitalizacji do ościennych szpitali w Rybniku czy Wodzisławiu Śl. To zajmuje sporo czasu, nieraz godzinę-półtorej. Raciborski szpital działa w formie hybrydy. 175 łóżek zarezerwowano dla chorych na COViD-19. Niecałe 60 łóżek jest dla pacjentów non-covid. Jednak - poza porodami - lecznica nie przyjmuje nagłych przypadków. Chirurdzy oraz ortopedzi wykonują tylko planowe zabiegi.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz