Reklama

Najnowsze wiadomości

Styl życia10 października 200812:03

Żydzi z miasta Ratibor

Żydzi z miasta Ratibor - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Reklama

- Odkrywanie żydowskiego dziedzictwa na śląskich Ziemiach Odzyskanych nie angażuje zbytnio ideologów małych ojczyzn, bo nie potrafią spojrzeć na historię miast przez pryzmat ich dawnych mieszkańców. To dlatego z łatwością utrwalają się nacjonalistyczne wzorce, a najbardziej znanym raciborskim Żydem został Herbert Hupka, były żołnierz Wehrmachtu, ikona niemieckiego rewizjonizmu.

W Raciborzu (miasto powiatowe na południu Polski, jedno z najstarszych w Polsce, do 1945 r. w III Rzeszy jako Ratibor) Żyd był z reguły Niemcem, a Niemiec często Żydem albo protestantem wśród katolickiej większości, też niemieckiej. To była różnorodna, ale niemiecka do krwi i kości mozaika społeczności śródmieścia, wyrosłego na nowo w XIX w. pod pruskim dyktatem. W plebiscycie 1921 r. Polska nie miała tu żadnych szans, choć ukazujące się od 1889 r. polskie Nowiny Raciborskie, finansowe przez polskie środowiska z Wielkopolski, podsycały polskiego ducha narodowego, walcząc na każdym kroku z germanizacją i „libertyńsko-żydowskimi” rządami w magistracie (po plebiscycie tytuł przestał się ukazywać). Polskojęzyczna raciborska wieś też wybrała Niemcy i tkwi w swojej niemieckości do dziś, bo prawie każdy jej mieszkaniec ma niemiecki paszport.

Narodziny i śmierć Ratibor

Racibórz to historyczna, piastowska stolica Górnego Śląska, pod habsburskim berłem mocno zaniedbana. W XVII w., im bardziej pogłębiała się gospodarcza zapaść zacnego grodu, tym większe mniemanie o sobie mieli jego włodarze. Rajcy kazali się nazywać konsulami. Stali na straży mieszczańskich przywilejów oraz monopoli.

Po przejęciu Śląska przez Prusy (1742) Ratibor dostał nowe życie. To była dziejowa gruba kreska, koniec starego, gnuśnego samorządu. Nowe władze, przywiezione w teczce z Berlina, zlikwidowały stare przywileje. Padł monopol cechowy. Połączenie kolejowe z Berlinem i Wiedniem dało w połowie XIX w. impuls gospodarczej prospericie. Bogaci przemysłowcy z głębi Niemiec budowali fabryki na działkach, które dostawali za grosze od magistratu. Tworzyli miejsca pracy. Przybywało mieszkańców. Ratibor wchłaniał kolejne wsie i obrastał w dzielnice. Drewnianą zabudowę zastąpiły rzędy klasycystycznych kamienic z ubikacjami (co było wielką nowością) na piętrach. Powstały restauracje, hotele, teatry, kina i sklepy kolonialne. Miasto miało swoje elity – polityków, prawników, lekarzy, literatów i aktorów. Stało się niemiecką wizytówką na granicy z państwem Habsburgów, a po 1921 r. z Czechosłowacją i Polską.

W krajobraz nowego Ratibor, w ten pruski new deal, wpisała się społeczność żydowska, znienawidzona przez starych mieszczan, dotąd zamieszkująca szlacheckie majątki wokół miasta, gdzie prowadziła oberże, piekarnie i składy kupieckie. Zniesiono datowany jeszcze na 1510 r. przywilej de non tolerandis Judaeis (o nie tolerowaniu Żydów). W 1803 r. powołano Königliches Juden-Toleranz-Amt (Królewski Urząd Tolerancji Żydów), a w 1812 r. uznano Żydów równoprawnymi obywatelami Raciborza. Od razu zdobyli aż trzy miejsca w radzie miejskiej.

Rosła liczebność gminy. W 1824 r. miała 261, a w 1872 r. już 1,2 tys. członków. Swój azyl znaleźli w Ratibor żydowscy migranci z zaboru rosyjskiego. Według spisu ludności z 1885 r., miasto miało 19,5 tys. mieszkańców, z których 77,5 proc. było katolikami, 15,8 proc. ewangelikami, a 6,7 proc. Żydami. Działało Stowarzyszenie Historii i Literatury Żydowskiej z własną, bogatą w zbiory biblioteką. Żydzi całkowicie zdominowali miejscowy handel, współtworzyli palestrę i środowisko najlepszych medyków.

Początek rządów Hitlera był początkiem umierania pruskiego Ratibor. Wskutek migracji do Polski i do USA gmina żydowska szybko topniała w oczach, mimo że konwencja genewska opóźniła na dawnych terenach plebiscytowych wejście w życie ustaw norymberskich. W grudniu 1944 r. z miasta uciekła prawie cała ludność niemiecka. Bano się Rosjan. Słusznie zresztą. W kwietniu 1945 r. krasnoarmiejscy spalili doszczętnie śródmieście. Bez specjalnego powodu, by tylko zatrzeć ślady grabieży.

Polska władza przyszła na zgliszcza, o które zresztą stoczyła w Moskwie dyplomatyczny bój graniczny z Czechosłowacją. Deportowała resztę Niemców. Do ich mieszkań wprowadzili się repatrianci z Kresów i mówiący po polsku miejscowi Ślązacy. Na straży nowego reżimu, w szeregach milicji i bezpieki, stanęli migranci z Zagłębia, nieufni zarówno do Kresowiaków jak i Ślązaków, ale wierni nowej ideologii. Nowy Racibórz oficjalnie stał się miastem jednego narodu - Polaków, katolików albo ateistów. Nie było już niemieckich Żydów i protestantów. Zburzono synagogę i kościół ewangelicki. W szkołach mówiono tylko o piastowskich dziejach, pruskim bucie, garstce lokalnych komunistów podniesionych do rangi ważnych działaczy, powstaniach, plebiscycie i osiągnięciach Polski ludowej.

Kamień narodów

Racibórz pierwszy raz jest wymieniony w Kronice Galla Anonima w 1108 r. W przyszłym roku będzie świętować swoje 900-lecie. W ratuszu rozpoczęły się przygotowania do obchodów. Mają być huczne, sięgające głęboko do wielowiekowego dziedzictwa.

- Myślimy o ustawieniu kamienia narodów - zdradza prezydent Mirosław Lenk (do Raciborza przyjechał za żoną, w wyborach miał poparcie mniejszości niemieckiej). Żadnych konkretów. Na razie to tylko pomysł, taki sam jak zorganizowanie inscenizacji przejazdu wojsk Sobieskiego (w 1683 r. król w drodze na Wiedeń mijał Racibórz, a na zamku został ograny w karty przez szpetną damę, na co żalił się w liście do Marysieńki), festynu, jakiejś konferencji naukowej i zjazdu raciborzan z całego świata.

Kamień ma symbolizować skomplikowane losy miasta, bo - jak każde na Śląsku - ma wpisaną w metrykę wielonarodowość. Nawet mali raciborzanie w podstawówkach, po ostatniej dekadzie intensywnej edukacji regionalnej, wiedzą, że mieszkali tu Polacy, Niemcy i Czesi. Żydów wprawdzie wymienia się rzadko, ale wzmianka o nich też ma być wyryta na kamieniu.

Niemiecka przeszłość Raciborza nie budzi dziś żadnych emocji. - Miasto dawno poradziło sobie z tą częścią historii - przekonuje prezydent Lenk. Tysiące ludzi ma tu niemiecki paszport, a w święta ulice zapełniają wozy zza Odry. Działa Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców (DFK), niemieckie radio, w Radzie Powiatu mniejszość współrządzi. Niemcom wiele się zawdzięcza. Niemcy pozwoli przetrwać raciborzanom w dostatku i komunę i narodziny kapitalizmu III RP, bo niemiecki paszport pozwala wybierać w dobrze płatnych pracach w całej Europie. Niemieccy pracodawcy dają też dobrze zarobić na miejscu. Dawną Pollenę przejął Henkel, a Zakłady Elektrod Węglowych koncern SGL (w Raciborzu ustanowił zarząd swoich polskich fabryk wskazując, że to m.in. za sprawą przeszłości ZEW-u, do 1945 r. zakładów Siemensa).

O Czechach mówi się tylko z historycznego obowiązku, bo od I połowy XIV w. do 1742 r. Racibórz był częścią Korony Czech. Czeski był tu wówczas językiem urzędowym. Dopiero Prusacy wprowadzili niemiecki - do urzędów, szkół, kościołów i domów. Dziś Czesi to sąsiedzi, ale inny naród, nie tak bliski jak Niemcy, bardziej obcy. Z początkiem lat 90. magistrat zdecydował się na partnerstwo z czeską Opawą oraz współpracę szkół, bo uznano, że po latach wspólnego trwania w demokracjach ludowych trzeba dać impuls do nowej przyjaźni. Utworzono też polsko-czeski Euroregion „Silesia”, ale wzajemne kontakty znalazły głównie oparcie w codziennych potrzebach. Wbrew intencjom polityków raciborzanie nie jeździli do teatru w Opawie, ale do czeskich sklepów monopolowych i restauracji. Czechów widać dziś w Raciborzu na zakupach, a raciborzan w ostawskiej Stodolni na dyskotekach albo u czeskich dentystów, bo taniej.

Z żydowską przeszłością raciborzanie mają poważny problem, bo nagle wyparowała w połowie lat 30. Nie bardzo wiadomo, jak ją odkryć, jak o niej mówić bo Żydzi nie stanowią współcześnie odrębnej raciborskiej społeczności. Nieliczni starsi ludzie pamiętają tylko żydowskie sklepy, gdzie dobrze się kupowało. Była też synagoga, piękna, zbudowana w stylu mauretańskim, spalona podczas Nocy Kryształowej, ale zachowana od zniszczeń w 1945 r. Dopiero w latach 50. XX w. zburzyły ją komunistyczne władze, a ci, którzy pamiętają to barbarzyństwo mówią, że źle się stało. Pozostał pusty plac, w samym centrum. Po co więc rozgrzebywać stare rany.

Żydowski cmentarz przy ul. Fojcika-Głubczyckiej pamiętają z pewnością miejscowi kamieniarze. W latach 70. skorzystali z przyzwolenia do szabrowania macew, które nienaruszone przetrwały Hitlera i II wojnę światową (w 1944 r. Niemcy ukryli tu akta francuskiego Leona Bluma, odnalezione przez polską bezpiekę na życzenie Ambasady Francji). Robiono z nich potem katolickie nagrobki albo tablice pamiątkowe. Stary kirkut to teraz park. W planie przestrzennym zapisano „miejsce cichej zieleni”.

Żydowski rewizjonista

W raciborskich szkołach nie ma co pytać o słynnych raciborskich Żydów, bo nie mieszczą się w kanonie małoojczyźnianej edukacji. Dominują postacie polskiego ruchu narodowego albo Niemcy. Za to w środowiskach polskich nacjonalistów najsłynniejszy raciborski Żyd to Herbert Hupka (1916-2006), działacz ziomkostwa, w PRL-u sztandarowy rewizjonista, który pomógł raciborskiemu magistratowi zdobyć pieniądze na oczyszczalnię i dostał za to medal „Zasłużony dla miasta” (1998). Decyzja wzbudziła kontrowersje. Hupce wypomniano nieprzychylne wobec naszego kraju wypowiedzi, służbę w Wehrmachcie i żydowskie pochodzenie (matka Sara Rosenthal była więziona w Teresinie). W Internecie do dziś krąży szereg napastliwych publikacji na ten temat, choć Hupka z rzadka sięgał do tego wątku swojej biografii, kryjąc się z nim przed faszystami. Dla nacjonalistów trudno jednak o lepszy kazus – rewizjonista, Niemiec, Wermachtowiec, Żyd i to w jednej osobie.

O prawdziwych Żydach raciborskich wspominają tylko badacze przeszłości Raciborza. Nie kryją zafascynowania lokalną diasporą. Tworzyli ją bądź wywodzili się z niej m.in.: poeta, pisarz i publicysta Max Ring; zasłużeni dla medycyny i biochemii bracia Ludwig i Moritz Traube; twórca żydowskiego ruchu neoortodoksyjnego rabin Adolf Blumenthal czy liberalny rabin kaznodzieja Max Dienemann.

W 1889 r. gmina wzniosła przy ul. Szewskiej monumentalną synagogę w stylu mauretańskim, jedną z ładniejszych na Śląsku. W 1886 r., z inspiracji gliwickiej Loży Humanites, rozpoczęła w Raciborzu działalność żydowska Loża Pokoju XVII Nr 361, podległa powstałej w 1882 r. Loży Matce Zakonu w Niemczech, podporządkowanej Zakonowi B’nai B’rith (Synowie Przymierza). Skupiała całą żydowską inteligencję Raciborza i okolic, nauczycieli, lekarzy i przemysłowców. Działała do 1924 r.

Żydowscy masoni

- Racibórz ma najstarsze na Górnym Śląsku tradycje żydowskie - powtarzał nieżyjący już dziś dr Ryszard Kincel, protestant z Mazur o niemieckich korzeniach, który kilkadziesiąt lat szefował raciborskiej książnicy. Chodziło mu o zapiskę z klasztoru franciszkanów na Bronkach (dziś część Raciborza), wedle której już w 1060 r. na miejscu kościoła św. Mikołaja na Starej Wsi stała żydowska bóżnica. Kincel nigdy nie zbrudził się propagandą i zakłamaniem. Kiedy inni na siłę kreowali komunistyczną historię miasta, on wolał pisać o browarnictwie, kłopotliwym księciu Sułkowskim i marszu Sobieskiego. Miał dystans do systemu. Po 1989 r. nie chodził ze spuszczoną głową.

W latach 90., już po odwilży, zasłynął z tłumaczenia i redakcji wrocławskich pamiętników Żyda Waltera Tauska. Prawa autorskie sprzedał niemieckiemu wydawnictwu. Nie zadbał o pieniądze. Z tytułu kolejnych wydań dostawał tylko autorskie egzemplarze. Swoje zainteresowanie historycznymi postaciami mierzył zasługami, jakie ci mieli dla światowej nauki bądź literatury. Na fali regionalizmu odkrył na nowo postać wielkiego romantyka Josepha von Eichendorffa, w PRL-u na indeksie za impulsy, jakie rzekomo dał swoją poezją niemieckim narodowym socjalistom. Tymczasem to, obok Goethego i Schillera, ikona niemieckiego romantyzmu. Eichendorff pochodził spod Raciborza, miał tu przed wojną pomnik, a na świecie liczne wydania wierszy i głośnej noweli „Z życia Nicponia”. Po II wojnie światowej w Raciborzu całkowicie przemilczany. Jak na ironię, patronem ulicy, przy której stał jego pomnik, został Adam Mickiewicz.

Doktor Kincel był pierwszym współczesnym poważny badaczem dziejów raciborskich Żydów. Spod jego pióra wyszedł znakomity szkic poświęcony miejscowej loży B’nai B’rith, opublikowany pod pseudonimem Artur Ryszkin na łamach raciborskich zeszytów „Strzecha”, w latach 80. periodyku drukującego teksty sławiące geniusz socjalizmu, po zmianie ustroju otwartego już na prawdziwą historię. Dalsze badania przerwała mu choroba i śmierć.

Kilka lat przed nim zmarł Kazimierz Świtliński, Kresowiak, w powojennym Raciborzu szef zieleni miejskiej, historyk entuzjasta, pasjonat sztuki sepulkralnej. Sfotografował wszystkie nagrobki raciborskiego kirkutu i go opisał (bezcenny materiał jest dziś w Muzeum). Kiedy stary katolicko-protestancki cmentarz przy ul. Opawskiej zamieniano na park (dziś Park im. Miasta Roth) Świtliński postarał się, by ścieżki spacerowe biegły starymi alejkami cmentarnymi, a nie po grobach.

W 1996 r. historię Żydów raciborskich skreślił Paweł Newerla. Ukazała się na łamach książki pt. „Opowieści o dawnym Raciborzu”. Sprzedano ponad 4 tysiące egzemplarzy, wyszła też wersja niemiecka. - To pierwsza od wojny książka, która pokazała miasto przez pryzmat jego mieszkańców i miejsc, a nie polsko-czesko-niemieckich sporów oraz walki klas. To było źródło sukcesu tej książki, bo wszyscy się z takim Raciborzem identyfikują. To nostalgiczny, nasz Racibórz - mówi historyk dr Norbert Mika, dyrektor Gimnazjum nr 3 im. ks. Weltzla. Mika naukowo zajmuje się dziejami miejscowego samorządu. Nie ma wątpliwości, że przywilej o nie tolerowaniu Żydów był jedną z głównych przyczyn gospodarczego upadku Raciborza w czasach habsburskich. - Miasto stało się hermetyczne, zamknięte na ludzi z zewnątrz, strzegące szkodliwych monopoli na handel i rzemiosło. To powinna być nauka dla współczesnych włodarzy - dodaje.

Żydowskich epizodów w dziejach Raciborza nie da się wpleść w żaden z utartych schematów edukacji regionalnej. Nie da się ich wytłumaczyć na tle walk narodowościowych. Nie mają nic wspólnego z losami miasta pogranicza. To historia społeczności, która skorzystała z równych szans i dała miastu wiele wybitnych osobistości. Pisać o niej mogą tylko ci, którzy badają dzieje miast przez pryzmat ich ludzi. Niestety, niewielu to potrafi.

Grzegorz Wawoczny

* Autor jest dziennikarzem, redaktorem naczelnym portalu NASZRACIBORZ.PL i wydawcą książek o historii Śląska, stale współpracuje z Gazetą Wyborczą. Powyższy tekst został opublikowany na łamach Gazety Wyborczej 10.01.2008

Raciborskie Stowarzyszenie Kulturalne ASK przystępuje do realizacji projektu pt.: „Puste miejsce.  Tu byli Żydzi.” Projekt sfinansowany jest z dotacji Fundacji Batorego. Inspiracją i symbolicznym punktem centralnym dla projektu jest pusty plac po przedwojennej synagodze przy ul Mickiewicza w Raciborzu. Od zburzenia bożnicy i usunięcia ruin miejsce stoi puste i zapomniane, mimo że  w ruchliwej części miasta. Tak, jak synagoga – istotny znak żydowskiej obecności, tak pamięć o Żydach w Raciborzu istnieje, ale niemalże nie reprezentuje jej żaden materialny dowód czy obiekt upamiętniający. Celem projektu jest przywołanie wspomnień o żydowskiej społeczności w Raciborzu. Do bezpośredniej realizacji projektu zostanie zaproszona młodzież raciborskich szkół średnich, studentów PWSZ w Raciborzu oraz osoby starsze, które pamiętają żydowską obecność w Raciborzu lub znają opowieści o Żydach z relacji swoich dziadków czy rodziców. W ramach projektu młodzi ludzie przeprowadzą rozmowy z osobami,  które zechcą  podzielić się wspomnieniami o raciborskiej społeczności żydowskiej.  Opowieści te zostaną zarejestrowane kamerą, nagrane w formie audio lub spisane. Zebrany materiał posłuży młodym ludziom do realizacji filmu dokumentalnego. Uczestnicy projektu przed przystąpieniem do zbierania materiałów nagraniowych odbędą warsztaty praktycznej nauki filmowania, pracy dokumentalisty, technik wideo oraz podstaw komunikacji interpersonalnej. Finałowym punktem projektu będzie plenerowa projekcja filmu na placu przy ul. Mickiewicza, w miejscu, gdzie stała dawna synagoga. Na projekcję zaproszeni zostaną wszyscy autorzy filmu, jego bohaterowie oraz społeczność lokalna. Zrealizowany film zostanie powielony na nośnik DVD i rozprowadzony w raciborskich szkołach średnich i na wyższej uczelni oraz w instytucjach i placówkach oświatowych i kulturalnych w regionie. Partnerem projektu jest Raciborskie Centrum Badań Historycznych. Partnerem medialnym jest portal NASZRACIBORZ.PL.

Koordynator projektu: Justyna Szyndler, tel.: 0510 083 071

Bądź na bieżąco z nowymi wiadomościami. Obserwuj portal naszraciborz.pl w Google News.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Tagi:

Komentarze (0)

Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Aktualności17 kwietnia 202409:40

Wyczuwalny zapach gazu w Borucinie

Wyczuwalny zapach gazu w Borucinie - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
red., fot. FB/OSP KSRG Krzanowice
Aktualności17 kwietnia 202409:46

3 maja w Raciborzu odbędzie się Bieg bez Granic

3 maja w Raciborzu odbędzie się Bieg bez Granic - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
OSiR, fot. arch. portalu/Qbik
Reklama

Partnerzy portalu

Dentica 24
ostrog.net
Szpital Rejonowy w Raciborzu
Spółdzielnia Mieszkaniowa
Ochrona Partner Security
Powiatowy Informator Seniora
PWSZ w Raciborzu
Zajazd Biskupi
Kampka
Nasz Racibórz - Nasza ekologia
Materiały RTK
Fototapeta.shop sklep z tapetami i fototapetami na zamówienie
Reklama
Reklama

Najnowsze wydania gazety

Nasz Racibórz 12.04.2024
12 kwietnia 202415:22

Nasz Racibórz 12.04.2024

Nasz Racibórz 05.04.2024
7 kwietnia 202412:45

Nasz Racibórz 05.04.2024

Nasz Racibórz 29.03.2024
29 marca 202415:21

Nasz Racibórz 29.03.2024

Nasz Racibórz 22.03.2024
21 marca 202421:40

Nasz Racibórz 22.03.2024

Zobacz wszystkie
© 2024 Studio Margomedia Sp. z o.o.